Nie pisałam wczoraj, bo byłam tak padnięta, że coś strasznego..
Miałam pobiegać ze 30 minut.. Ciężkie były pierwsze 4 km. Później
dobiłam do 5. Biegłam dalej. Skończyło się na godzinie biegania
(oczywiście zrobiłam sobie kilka małych przerw na łyk wody) i 7,3 km.
Pobiłam swój życiowy rekord który wynosił ok 6,5 km. Jestem cholernie
zadowolona, tym bardziej, że to było na bieżni gdzie o wiele ciężej mi
się biega niż w terenie.
Wieczorem umówiona byłam z kumpelą na zdjęcia.. Ogólnie łaziłyśmy hmmm dobre 4 godziny i pewnie z 10 km zrobiłyśmy ; D
Później wstąpiłyśmy do McDonaldsa na kolację, a co, należało nam się! Nie ma to jak McFlurry + burgercoś tam na wieczór : D Co tam te kalorie, warto było! Na masę aktywny dzień, wykorzystany w 110% !
Trening:
- bieganie 7,3 km 1 godzina -403 kcal
Dodatkowo (bo głupio pisać chodzenie w treningu haha)
- chodzenie ok. 4 godzin 10 km. -546 kcal
SPALONE 945 kcal.
emlu83
2 lipca 2013, 10:18Najważniejsze, że nie masz wyrzutów sumienia. Sukces masz w kieszeni. Pozdrawiam :)