Tym razem do porównania stanęły uda i pośladki. Choć martwi mnie fakt, że z ud cm spadło zaledwie kilka to są one dużo twardsze niż były ;) Nie latają tak jak galareta. Teraz jeżdżę na rowerze stacjonarnym więc mam nadzieje, że coś tam w końcu się ruszy i chociaż troche z nich spadnie. Z pośladków jestem w miarę zadowolona, choć to jeszcze nie to co bym chciała- jak to się mówi? Apetyt rośnie w miarę jedzenia? :) Także ćwiczę dalej i mam nadzieje, że dzięki rowerowi w końcu moje wypracowane mięśnie ujrzą światło dzienne ;)
xwydrax
10 kwietnia 2014, 15:12Ćwiczę już wystarczająco długo żeby wiedzieć, że dobra dieta to podstawa ;) Ale dzięki za uwagę ;)
megan292
10 kwietnia 2014, 14:41Niestety, mięśnie oglądają światło dziennie głównie dzięki diecie oraz niskiemu poziomowi tłuszczu w organiźmie. Ćwiczenia to tylko miły dodatek do tego, co robisz w kuchni. Powodzenia :)