Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 2 (1)


Wczoraj stoczyłam walkę z mamą i babcią (mieszkam z jedną, druga z braku niani opiekuje się moim młodszym synem gdy ja jestem w pracy) o jedzenie (niejedzenie) przygotowanego przez nich posiłku. Babcia to kobieta generał. Sprzeciwu nie znosi. Nie rozumie idei zrzucania wagi. Wg niej wyglądam "zdrowo", mniejsza o to że czuję się fatalnie. Atak na mnie - zmasowany. Nie zjadałam nic. Zabrałam dziecko na spacer - odwrót z pola walki. Wieczorem zapomniała i nie było tematu. Tak czy siak, dzisiaj jest tak sobie, ale nie jest źle. Mam nadzieję, że gorzej nie będzie.