Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
udało się:)


KOLEJNY DZIEŃ BEZ SŁODYCZY.... TZN DRUGI
nawet koleżanka na kawę przyjechała, wyjęłam pychotne pierniczki i ani okruszyny nie zjadłam, gdy pojechała, resztę schowałam grzecznie do paczuszki i czekają na następnego gościa...

gdy  jadłam kolację, Emilka mi jogurt z musli podjadała i tak sobie myślałam, że fajnie tak od małego zdrowe nawyki wypracowywać u dzieci... bardzo często jadła sam jogurt czy serek, ale z musli dziś pierwszy raz... a co mnie najbardziej cieszy> że jakoś nie specjalnie lubi słodkie... tzn kinderka jak najbardziej, lizak też... na szczęście ciacha i chleb z np nutellą odpada... ha ha... ja jeszcze dwa lata temu też nie lubiłam i co.... ślinię się na samą myśl...

aaaa, od dziś też linea poszła w ruch... mam jeszcze opakowanie sprzed ciąży:):):)... termin ważności do czerwca, więc ostatni dzwonek...

Fionko, chyba już te szwy nadwyrężyłam,, bo mnie w prawym boku pobolewa coś i czuję jakby zgrubienie, ale nie na wysokości cięcia tylko nieco wyżej.... mężuś w Holandii, wróci w sobotę.... więc nawet do lekarza nie mam jak iść... na szczęście nie krwawię...

Emilka grzecznie pomaszerowała do łóżeczka, jak nigdy i teraz smacznie śpi... Maja też śpi, jeszcze tylko o 22-ej karmienie i ja też się kładę...

kurcze, zestresowałam się tymi szwami i teraz mam wrażenie, że wszystko mnie boli... że zaraz się rozlecę.....

BUZIAKI I DO JUTRA
 MAM NADZIEJĘ ŻE WAGA BĘDZIE DLA NAS ŁASKAWA