Kurcze tak się opisałam, i mnie wywaliło.... więc w skrócie....
Przez ostatnie kilka miesięcy obżerałam się słodyczami, majonezami, mięchami i się doigrałam.... jestem cięższa o 6 kilogramów i tonę wyrzutów sumienia... normalnie bym się najchętniej wychłostała i zaznaczam z góry nie jestem żadne sado macho.....
pociesza mnie tylko fakt że jutro pewnie dostanę @, nawet dziś zrobiłam test bo miałam nadzieję że zobaczę upragnione dwie kreseczki, ale niestety mój wzrok za chiny ludowe nie chciał się mylić... ciągle była jedna, jedyna samotna kreseczka.... no cóż....
budowa w toku, teraz walczy hydraulik, za tydzień elektryk zaczyna....
a ja zaczynam walkę... znów,....
dzisiejsze menu:
śniadanie: mleko z musli
obiad: talerz zupy grzybowej z makaronem
obiad 2: ziemniak, pierś z kurczaka smażona bez panierki... ok 100g, surówka z pora, marchewki i jabłka z łyżką majonezu... wiem, wiem, dodam, że łyżka na 4 porcje surówki...
podstawowe założenia diety:
zero słodyczy
zero piwa i chipsów
zero fajek (postanowienie noworoczne- narazie idzie extra, nawet lepiej jak dieta)
do jutra kochane babulce
ambiguity
5 stycznia 2010, 06:49życzę powodzenia w staraniach o dzidziusia, sama wiem jak trudne jest czekanie
kamri
4 stycznia 2010, 20:40głowka do góry, od czegos i tak trzeba zacząć a Ty juz zaczęłaś- brawo! trzymam kciuki x