Cześć Gwiazdeczki;);*
Kolejny dzień dietki za mną, ale aktywność fizyczna jeszcze przede mną. Niedawno wróciłam do domku po ciężkim dniu na uczelni i w pracy, więc teraz szybka regeneracja sił i krótki trening:)
Dzisiaj chciałam przyblizyć jak wygląda mój jadłospis i jak dokładnie realizuje swój cel.
Po pierwsze mój jadłospis został rozpisany po znajomości z udziałem dietetyka, nie są to gotowe przepisy, a waga okreslonych składników z których mogę komponować jakie chce posiłki;) Najważniejsze, żeby gramy się zgadzały.
Ogólnie powinnam jeść pięć posiłków, niestety szczerze powiem, że wielkość porcji mnie dość zaskoczyła i przerosła i ograniczam się do czterech, bo piąty musiałabym wcisnąć na siłę, a nie o to chodzi;) Posiłki staram się jeść tak jak mam wskazane co 3-4h, a pierwszy do 40 min po przebudzeniu;) Czasami zdarzają się odstępstwa, bo nie mogę akurat zrobić sobie przerwy w pracy czy zacząć jeść na zajęciach na uczelni. Ogólnie staram się tak wstawać, żeby pory jedzenia nie kolidowały mi z żadnymi z zajęć, jest to czasami trudne, ale wierzcie mi realne;)
Mój dzisiejszy jadłospis wyglądał następująco:
I posiłek: 30g płatków owsianych, 200g owoców: banan i mandarynka, 200g serka wiejskiego
II posiłek: zapiekanka z wędzoną makrelą, warzywami i szynką (200g warzyw: pomidor, 25g makaronu pełnoziarnistego, 60g makreli wędzonej, 1 jajko)
III posiłek: sałatka z kurczakiem i ryżem (200g warzyw: kalafior, rzodkiewka, sałata lodowa, 90g piersi z kurczaka, 25g brązowego ryżu)
IV posiłek: makaron ze szpinakiem i makrelą wędzoną (200g szpinaku + czosnek, 90g makreli wędzonej, 25g makarony razowego typu spaghetti)
Staram się, żeby żródła białka były różne w każdym posiłku, ale akurat dzisiaj pojawiła się dwa razy makrela;) którą uwielbiam z resztą;D a połączenie makreli i szpinaku jest dla mnie pozytywnym zaskoczeniem;)
Poniżej dwa posiłki z dnia poprzedniego, przepraszam za jakość zdjęć, ale niestety wszystko robiłam w biegu;) kolejnym razem mam nadzieję będzie wyglądało to apetyczniej;p Jedno powiem smakowało wysmienicie;)
Zupa krem z kalafiora i marchewki z brązowym ryżem i piersią z kurczaka;)
A poniżej pierś z kurczaka pieczona w papierowej torebce i ogromne zaskoczenie smakowe, frytki z pasternaku pieczone z niewielką ilością oliwy i przypraw w piekarniku;)
Co do dietki to chce Wam jeszcze powiedzieć, że żeby nie popadać w obsesje, w niedzielę mam dzień łasucha z którego mogę skorzystać albo nie. Jest to dzień w którym mogę pozwolić sobie na coś niezdrowego, oczywiście z głową, bez obżarstwa i z zachowaniem regularności;) Szczerze, jeszcze ani razu z tego przywileju nie skorzystałam;D
Dzień taki wprowadziłam, bo wiem z doświadczenia, że najgorzej to odmawiać sobie wszystkiego;) Sama świadomość, że możesz sobie pozwolić na coś "nie-fit" blokuje Cię przed chęcią sięgnięcia po to;) Ale może tylko ja tak mam, no nie wiem;) warto spróbować;)
Powodzenia Kochane:)
Maggie1977
8 stycznia 2015, 11:40I już mi lepiej po przeczytaniu Twojego wpisu :))))) Trzymam kciuki :)
Zakoloryzowana3
8 stycznia 2015, 11:43Dziękuję;) ja również mocno trzymam kciuki i ściskam:)
gosiulek1
8 stycznia 2015, 10:01Matko... Frytki z pasternaku? :o Sama nazwa mnie przeraziła. :) A ja nawet nie wprowadzam takich dni. Z mojego doświadczenia wynika, że im dłużej muszę na coś czekać tym bardziej mi się czegoś chce i tym więcej wtedy tego zjem, więc jak mam ochotę to zjadam mały kawałek natychmiast kiedy mam ochotę. To znaczy może nie natychmiast, ale w ramach najbliższego posiłku. :)
Zakoloryzowana3
8 stycznia 2015, 10:23Mnie też nazwa przerażała, ale stwierdziłam, że jak nie spróbuje to się nie przekonam;) i po spróbowaniu będę na pewno wracała do tego pomysłu;D
neversaynever129
8 stycznia 2015, 07:42jakie pyszne dania ;) i chyba jeden z najrosądniejszych menu jakie tu widziałam ;)