Dziś drugi dzień diety. Łatwo nie było, gdyż w czasie odwiedzin u Rodziców była szarlotka (a na marginesie dodam, że szarlotkę to ja uwielbiam) - ale byłam dzielna i zjadłam swój jogurt z rodzynkami. Co prawda to nie to samo, ale... punkt dla mnie. Dodatkowo kilka lat temu wypracowałam sobie pewien patent, który chętnie Wam sprzedam. Za każdy dzień w który nie ulegam pokusie i nie zjem żadnego ciacha, cukierka ani innych słodyczy - do skarbonki wrzucam 1 zł. Niby niedużo i niejednokrotnie to wartość jednego wafelka a czasem dużo mniej niż cena kremowego ciacha, pączka czy drożdżówki. Nawet sobie nie wyobrażacie ile w ciągu roku można zaoszczędzić. Polecam ten sposób...
Dzisiejsze menu było kolorowe i smaczne, może za wyjątkiem owsianki z fetą i ogórkiem, która mi rosła w ustach, to było chyba najdłużej jedzone śniadanie. Ale reszta całkiem spoko.
onedayearlier
23 września 2018, 22:27Mega pomysł! Aż się zaczęłam zastanawiać, czy nie pójść krok dalej i nie wrzucać do skarbonki równowartości pokusy, której się oprę :D Wtedy to by dopiero człowiek się przekonał ile wydawał pieniędzy na fastfoody, czy inne czekolady... :O
Ziutka1971
23 września 2018, 22:32No aż się boję jak szybko zapełniłaby się moja skarbonka - słodycze, chipsy, orzeszki (solone), kebab i cholera wie co jeszcze. Jeszcze do tej skarbonki wrzucam 1 zł za aktywność fizyczną - chociaż żeby się lepiej motywować może trzeba wrzucać 5 zł Ale kilka lat temu wrzucając kasę za unikanie słodkich pokus i za aktywność - po roku kupiłam dwie pary markowych adidasów ;)