Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Już się nie rozmieniam na drobne


Piję wodę prosto z litrowej karafki - na zdjęciu z sokiem pomarańczowym. 

Na początku mojego odchudzania preferowałam kulturę wysoką w kwestii picia wody i każdą szklankę 300 ml przygotowywałam osobno, wrzucając najpierw lód, potem sok lub owoce i na końcu wodę, pamiętając o równym rozłożeniu balansu pomiędzy wodą wysoko zmineralizowaną, a tą w ogóle nie zmineralizowaną, czyli z Brity :)



Następnie wyciągnęłam z czeluści kuchennej szafki tę oto Ikejową karafkę, aby w niej przygotowywać wodę do spożycia. Czyli znów najpierw lód, potem sok lub owoce i na końcu wypełnienie wodą, również dbając o balans pomiędzy wodą wysoko zmineralizowaną, a tą w ogóle nie zmineralizowaną, czyli z Brity :) W ten sposób miałam tę karafkę zawsze w pokoju, pod ręką, i mogłam z niej bezpośrednio dolewać płynu do szklanki 300 ml. Dopiero gdy woda w karafce się skończyła, biegłam do kuchni ją uzupełnić, co z prostej matematyki (karafka 1000 ml, szklanka 300 ml) zmniejszyło straty czasu spowodowane kursami kuchnia - pokój trzykrotnie. 

A teraz to chleję prosto z karafki bez przelewania i w ogóle nie zwracam uwagi, czy piję wodę wysoko zmineralizowaną, czy tą w ogóle nie zmineralizowaną =D. I też jest dobrze.

Niektórzy mówią, że to lenistwo. Ja nazywam to adaptacją.

AHO!

  • 14chochol

    14chochol

    17 sierpnia 2020, 21:36

    Może oszczędność czasu, który jest na wadę złota.

    • Zooma

      Zooma

      18 sierpnia 2020, 17:17

      Tak.

  • NewBegining2015

    NewBegining2015

    17 sierpnia 2020, 17:17

    Super hm ja piję kranówkę podobno w moim mieście jest zdatna do picia ale może pójdę za twoim przykładem i do pracy będę robić taka karafkę :)

    • Zooma

      Zooma

      18 sierpnia 2020, 17:17

      Jak jeżdżę do rodziców, to też popijam prosto z kranu. Ale oni mieszkają na wsi na Pomorzu, to tam ani przemysłu, ani nawet porządnego nawozu, to i skazić nie ma czym :)

  • Agnusia93

    Agnusia93

    17 sierpnia 2020, 17:11

    I bardzo dobrze! Trzeba pamiętać, że to mają być nasze nawyki, stać się rzeczą codzienną. A takie latanie i liczenie to długo by nie potrwało.

    • Zooma

      Zooma

      18 sierpnia 2020, 17:16

      Dokładnie. U mnie potrwało dwa tygodnie. I wystarczy już udawania, że mi się chce, aż tak skrupulatnie o to dbać :)