pomału dochodzi 4 nad ranem,nie śpię,kładąc głowę na poduszkę po całym dniu pracy,czułam ulgę i odprężenie, ale nie było dane mi zmrużyć oka,więc wiercąc się z boku na bok,postanowiłam wstać i spróbować internetu w postaci kołysanki,a nuż działającej
złośliwość rzeczy martwych jest po prostu zatrważająca, hihi z nudów staje na wagę,jest 3.30,chę wymarzone 7 i co jajco równe 80.00 do jasnej ciasnej mojej każdej spódnicy,nooo jakże,nooo zniewaga, ale nic to,kończę z dietą owsiankową,wracam do normalnego odchudzania i pomalutku to siódemki w końcu dojdę.chyba brak snów zadziałał na mnie racjonalnie,już nawet się nie gniewam na łazienkową wagę,wybaczę jej,bo przecie bogu winna istota,a i kiedyś może ona się nade mną zlituje
he pewnie dzień dobry