Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 69., tata maruda i małe zakupy


Cześć Piękne!! :D

Ostatnio trudno zmobilizować mi się do regularnego pisania ;) Ale wciąż trwam (z wpadkami niestety), staram się i ćwiczę.


Dopiero co wróciłam z domu rodzinnego, gdzie pomagałam organizować imprezę 18-stkową brata. Wyszła idealnie, goście byli zachwyceni, a brat przeszczęśliwy. Mój młodszy braciszek stał się dorosły, wciąż trudno mi w to uwierzyć. (klaun)

Oczywiście wpadł tort (torcik) i ciasto - ale z okazji tak wyjątkowej okazji czuję się rozgrzeszona:p


W weekend biegałam i basenowałam. Na basenie udało mi się zrobić w (trochę) ponad godzinę - 46 długości - jestem z siebie mocno zadowolona, tym bardziej, że miałam miesiąc przerwy w pływaniu :D (puchar)

Do tego biegałam z bratem i zrobiliśmy na raz coś ok 5 km. Uwielbiam biegać na tych moich rodzinnych terenach - pola, łąki, lasy, co chwilę stawy i ten cudowny spokój...(slonce)


Wczoraj wieczorem wróciłam do Gdańska, a dziś na hurra miałam rozmowę kwalifikacyjną. Zadzwonili do mnie wczoraj, oferta sprzed 3 miesięcy - zdążyłam zapomnieć, że aplikowałam :D Poszło mi dobrze, jestem zadowolona z przebiegu rozmowy, ale też nie liczę specjalnie na to, że akurat mnie wezmą. Praca średnia jak na mój gust i wykształcenie - jakby się udało to oczywiście będę się cieszyć i to mocno. Swoją drogą stanowisko dość typowe i nieszałowe - a kierowniczka przyznała, że zaaplikowało ponad 50 osób :D:D:D Śmiać mi się chce - i niby mówi się, że bezrobocia w Trójmieście prawie nie ma. 

50 osób na 1 mało ambitne miejsce - hahahaha!!

Swoją drogą zauważyłam, że jak się nie spinam i mi aż tak nie zależy to wtedy lepiej mi idzie - bo naprawdę jestem z siebie zadowolona po tej dzisiejszej rozmowie 8)


W domu miałam przeprawę z tatą co do transportu na ślub do kościoła i na salę. Rodzice to jednak upierdliwe duszyczki (właściwie mama jest spoko, tylko tata wydziwia), potrafi się wtrącać do wszystkiego i zawsze na wszystko ma swoje zdanie oraz swoje pomysły. Nie powiem, ile już nerwów zjadłam, bo mój tata ma swoje wyobrażenie o każdej najmniejszej pierdółce ślubnej.

Teraz uparł się, że tradycja nakazuje jechać młodym ze świadkami - i na nic zdały się tłumaczenia, że nie zmieścimy się wszyscy do samochodu, bo przecież świadkowie mają jeszcze swoich partnerów - i nic się nie stanie jak pojedziemy oddzielnie. Nie! On wie lepiej i już. (mysli)

Mieliśmy z L. jechać samochodem moich rodziców - to nawymyślał, nakombinował, no i zamówił nam  w końcu limuzynę w starym stylu. W ramach jednego z prezentów ślubnych. I ok, wszystko fajnie, tylko summa summarum do tej limuzyny zmieszczę się tylko ja z przyszłym małżem, więc świadkowie i tak pojadą czym innym. :? :D

Czasem to brak mi już sił na to wszystko. Nie dość, że stres i nerwy mam sama z siebie to jeszcze tata mi skutecznie dokłada na każdym kroku :D Wiem, że chce dobrze - ale na Boga! Wykończy mnie w końcu!! :PP:PP:PP Co chwilę z czymś takim mi tu wyskakuje.


Teraz przyjemniejsza część. Moje zakupy i prezenty z tygodnia:

Śliczna, wiązana z przodu z dość głęboki dekoltem, bladoniebieska sukienka sportowa:

Mega wygodne i proste sandałki - bardzo ładnie wyglądają na stopie:

I zamówiona przez internet torebka listonoszka, idealna na lato - śliczna i jaka wygodna :D

Słonecznie pozdrawiam! (slonce)

  • angelisia69

    angelisia69

    7 czerwca 2016, 14:31

    oj widze ze szal na zakupy trwa nie tylko u mnie ;-) sliczna kiecka,podobaja mi sie z tym wiazaniem,a torebeczka tez moj styl.Co do taty i jego prawidel,wiesz sama ze kazdy chce dla mlodych najelpiej czasem ich kosztem :P ale wszystko to z dobrej intencji :P Pozdrowionka :*

    • _czarodziejka

      _czarodziejka

      7 czerwca 2016, 14:36

      Nie no, tata dobre chęci ma, to tylko ja chyba nie mam odpowiedniej odporności psychicznej na te jego pomysły :DDD Pozdrawiam :)) :*

  • Kathieee

    Kathieee

    7 czerwca 2016, 14:14

    Niby jakieś grzeszki wpadły, ale jestem przekonana że ładnie to wszystko spaliłaś czy to na krajobrazowym bieganiu czy basenie :) Aż podziwiam wciąż upartość co do ćwiczeń - u mnie jest z tym zdecydowanie gorzej :) Mam nadzieję,że tata przestanie Cię dodatkowo stresować sprawami ślubnymi i zrozumie, że jest Ci trudno już teraz, bez jego marudzenia :) Może trzeba z nim o tym poważniej pogadać? Niby to mężczyzna , ale chyba wysłucha :) Powodzenia i pozdrawiam ! :)

    • _czarodziejka

      _czarodziejka

      7 czerwca 2016, 14:21

      Też myślę, że spaliłam, ruchu w terenie miałam bardzo dużo :) Trzymam kciuki za Twoją motywację i aktywność!!! :* Teraz taka piękna pogoda, miło się ruszać na zewnątrz, nawet na spacerze :D A co do taty to ma niestety ciężki charakter, więc staram się go nie informować o przebiegu przygotowań. Im mniej wie tym lepiej śpi. Rozmowa nic by nie dała, tylko by się obraził, więc muszę brać go sposobem :PPP Pozdrawiam :)))