2 grudnia 2018, 16:58
Witajcie,
Jako, że mój humor w dniu dzisiejszym jest bardziej niż tragiczny, pogoda za oknem identyczna jak moje samopoczucie postanowiłam ostrzec was przed dietą z BeBio. W tym celu zarejestrowałam się tutaj, założyłam temat który liczę, że dotrze do wielu kobiet, które są zainteresowane wykupieniem tej żenady i śmiechu na sali. No ale od początku :
4 miesiące temu stanęłam na wagę, która wskazała 71 kg. Tryb mojego życia, brak ruchu i zamiłowanie do fast foodów zaprowadziły mnie do nienawiści do swojego ciała, oraz wielu kompleksów które wprowadzały mnie w depresję. Jako, że nigdy się nie odchudzałam, nie ćwiczyłam postanowiłam wykupić najpierw dietę, a po paru miesiącach gdy już przyzwyczaję się do niej plan treningowy. Wybór padł na Bebio, po prostu skusiło mnie do tego wielkie zdjęcie Pani Ewy, do której miałam zaufanie po tym gdy moja siostra schudła z jej programami 8 kg.
99 zł za dwa miesiące diety - wydawało się tanio. Pierwsze dni szybko pokazały mi dlaczego. Pierwszym problemem który się pojawił były jakiekolwiek placki czy omlety które widniały w przepisie. Pani Dietetyk, która mi je układała najwyraźniej używała opcji kopiuj i wklej ponieważ ilość składników jakie były potrzebne były niewystarczające do uzyskania odpowiedniej masy, żeby można było to smażyć. Mam na myśli to, że przy próbie smażenia ich zanim się ścięły pierw rozpływało się to po całej patelni by następnie się przypalić (przepis zabraniał oleju). Zrezygnowałam więc tego typu potraw korzystając z możliwości wymiany posiłków oraz zaznaczając łapkę w dół, aby nie pojawiały się w przyszłości.
Chwilę potem pokazał się kolejny problem - niezbieżność przepisów, totalnie popaćkane sposoby przyrządzania dań - dla przykładu wyobraźcie sobie, że w spisie składników widnieje wam pierś z indyka, którą kupujecie w sklepie. Wracacie do domu, zaczynacie robić obiad i nagle okazuje się, że w sposobie przyrządzania posiłku jest napisane mięso mielone. To nie jeden przypadek, pojawiały się one bardzo często niekiedy będąc tak skonstruowane, że nie szło się połapać co w ogóle trzeba kupić, żeby móc owe danie przyrządzić. Napisałam do swojej Pani dietetyk, dostałam odpowiedź, że zdaje sobie sprawę, że przepisy nie są idealne, i że jeżeli znajdę błąd to mam im to zgłosić. To czyli co ? Nie ma obowiązku układać porządnie przepisów, oraz poprawiać błędów na własną rękę ?
Jałowość i niezbieżność w przepisach jak i złe dobieranie proporcji składników jak łatwo się domyślić często prowadziły do braku smaku. Większość dań, które są w owej diecie można śmiało nazwać niesmacznymi, żeby nie powiedzieć gorzej. Zdarzają się perełki (dania, które mają podpis "ulubione danie Pani Ewy"), wtedy można choć na trochę odpocząć. Ale wczoraj gdy na drugie śniadanie kazano mi zjeść 440ml .. mleka .. zaczęłam się po prostu śmiać.
Brak mięsa - i tu pisząc to mam na myśli fakt, że po blisko już 3 miesiącach na tej diecie mięso jadłam trzy albo cztery razy w śmiesznych proporcjach na zasadzie 200 g pora, 30 g piersi z kurczaka i ryż - oto danie, które nazwali risotto z warzywami. :) Napisałam w tej sprawie do swojej Pani dietetyk aby uwzględniła fakt, że jednak dieta nie powinna zmuszać ludzi do wegetarianizmu a wręcz przeciwnie - powinna nie męczyć, być zdrowa i składać się z pełnoprawnych posiłków. Wiecie jaką dostałam odpowiedź ? Uwaga :
"Nasze jadłospisy układamy zgodnie z wytycznymi Instytutu Żywności i Żywienia, czyli oparte są one o produkty ze wszystkich grup znajdujących się w piramidzie żywieniowej w odpowiednich proporcjach. Aktualne zalecenia mówią, że w naszych jadłospisach nie powinno pojawiać się zbyt dużo mięsa, stąd i my staramy się nie umieszczać go za często w planach żywieniowych. "
Oszalałam. To czyli co, ona jako mój dietetyk nie weźmie mojej prośby pod uwagę i każe mi nadal jeść wszystko tylko nie mięso bo ma takie wytyczne ? Okazało się, że tak. Otóż dieta mięsna nagle stała się dietą wegetariańską moi mili.
Skusiłam się, aby dietę przedłużyć - powód ? black friday i cena 50 zł za 2 kolejne miesiące. Przemęczę się, aby nie stracić pieniędzy, ale postanowiłam napisać tu co myślę na jej temat ku przestrodze osób, które mogą się zrazić.
Edytowany przez Kaja74 2 grudnia 2018, 17:02
2 grudnia 2018, 20:52
A trzeba było się na vitalię przerzucić zamiast płakać i ciągnąć ;) Black Friday też był a za stówę miała byś wtedy bodajże rok z treningami .... ;))) Może modne nazwisko jej nie firmuje ale przynajmniej jadła byś na obiad 100-150g mięsa hahahah a jak byś poprzestawiała sobie przepisy to nawet codziennie i więcej bo można je wrzucić i na śniadanie jako wędlinę i na kolację...
3 grudnia 2018, 07:50
Jak dla mnie to tylko Vitalia!
Edytowany przez PolawiaczkaPerel 3 grudnia 2018, 07:51
3 grudnia 2018, 12:35
to nowa piramida. jak widać jest tam tylko drób zdaje się, i to bardzo wysoko, więc akurat może ciężko mieć pretensje do dietetyka o to, że kieruje się wytycznymi WHO.
nie wiem jak było z obietnicami możliwości personalizowania posiłków, więc na tym kończę. :)
3 grudnia 2018, 17:04
Z tego co pamietam to te diety Chodakowskiej byly robione we wspolpracy z vitalia ;) moze sie juz cos zmienilo. A w koncu jakis efekt przyniosla ta dieta ? Ogarnelas to ? Bo skoro przedluzylas, to chyba jednak jakies efekty byly ?
4 grudnia 2018, 16:29
to nowa piramida. jak widać jest tam tylko drób zdaje się, i to bardzo wysoko, więc akurat może ciężko mieć pretensje do dietetyka o to, że kieruje się wytycznymi WHO.nie wiem jak było z obietnicami możliwości personalizowania posiłków, więc na tym kończę. :)
Hejka. Ja wiem, rozumiem kwestię tej "piramidy". Dziś chłopak wrócił do domu, i również w ten sposób mi to argumentował. Ale proszę, zrozum co innego stosowanie się do niej a co innego mieć w ciągu 3 miesięcy trzy razy mięso na obiad i raz rybkę. Ja nie mam pretensji do tego, że ktoś układa mi w taki sposób przepisy a do faktu, że w większości moich posiłków mięsa nie ma WCALE :)
Z tego co pamietam to te diety Chodakowskiej byly robione we wspolpracy z vitalia ;) moze sie juz cos zmienilo. A w koncu jakis efekt przyniosla ta dieta ? Ogarnelas to ? Bo skoro przedluzylas, to chyba jednak jakies efekty byly ?
Efekty są, jak to na deficycie kalorycznym, w 3 miesiące pozbyłam się 5.5 kg. Natomiast na co zwrócił mi chłopak uwagę po powrocie zza granicy (wcześniej nie wiedział o diecie, on sam dość dobrze w tym siedzi więc chciałby mi pomóc na własną rękę a nie miałam serca dokładać mu pracy) stwierdził, że strasznie mnie głodzą - tj. 164 i waga 66.8 (ostatnie ważenie sobota) i 1100 kcal to mega mało. Ale jednak u mnie jakiegokolwiek ruchu brak, poruszam się samochodem, nie ćwiczę. Jednak on wciąż upiera się, że takie minimum to 1500.
4 grudnia 2018, 16:45
Natomiast na co zwrócił mi chłopak uwagę po powrocie zza granicy (wcześniej nie wiedział o diecie, on sam dość dobrze w tym siedzi więc chciałby mi pomóc na własną rękę a nie miałam serca dokładać mu pracy) stwierdził, że strasznie mnie głodzą - tj. 164 i waga 66.8 (ostatnie ważenie sobota) i 1100 kcal to mega mało. Ale jednak u mnie jakiegokolwiek ruchu brak, poruszam się samochodem, nie ćwiczę. Jednak on wciąż upiera się, że takie minimum to 1500.
Ma racje. To ponizej dziennego zapotrzebowania energetycznego na utrzymanie prawidlowych procesów w organizmie. Niemniej czy w tej diecie nie masz mozliwosci wyboru tempa chudnięcia? Tzn czy nie wybrałaś zbyt szybkiego tempa, bo to jest równoznaczne z mocniejszym obcięciem kcal, jak zmienisz tempo na wolniejsze to kcal w diecie bedziesz miała więcej. Może też i więcej sycącego mięsa jak znajdzie się na nie miejsce w puli kaloryczności posilków