1 czerwca 2021, 12:32
Hej.. wczoraj straciliśmy psa który był z nami przez 14 lat.
Okazało się że miała ostatnie stadium raka jajnika, a my nic nie zauważyliśmy!!!! Mam okropne wyrzuty sumienia, gdybyśmy zabrali ją chociaż raz do weterynarza...... Nie braliśmy jej, bo nic naprawdę nie wskazywało, że coś się dzieje...:( Do samego końca była szczęśliwa, biegała, machała ogonem, jadła, ale miała też zrobiła się bardzo gruba(jamnik). Nie miała jakiegoś guza na zewnątrz, po prostu z roku na rok robiła się coraz grubsza. Nic nie podejrzewaliśmy, bo naprawdę nie chodziła struta ani nic... Myśleliśmy po prostu że to z wiekiem po prostu przytyła, bo jak była młoda to naprawdę dużo się ruszała, a teraz zaczęła więcej jeść i już nie chodziła na takie długie spacery jak kiedyś... Mam wyrzuty sumienia że jej nie zabraliśmy do weterynarza... Teraz mądry Polak po szkodzie... Miała super życie u nas, mieszkała w domu, wszyscy ją kochali... I odeszła nagle tzn. pękł ten guz w środku i weterynarz powiedział że nie da rady zoperować, mieliśmy wybór że albo nam ją odda i zdechnie za kilka dni, albo ją uśpi i ulży w cierpieniu... Wybraliśmy to drugie... 😭
2 czerwca 2021, 09:09
Bardzo dobrze postąpiłaś. Ja miałam identyczną sytuację wiele lat temu, a była to suczka adoptowana ze schroniska i wysterylizowana. Jak powiedział mi lekarz operujący "była żle przeprowadzona sterylka" szczegółów się nie dopytywałam bo były ostatnim co mnie wtedy interesowało. Tak więc nic sobie nie wyrzucaj- dobrze, że sunia do końca miała dobre życie, a nie przeciągane na siłę w cierpieniach, jak to robia niektórzy-tchórzliwie nie patrząc na cierpienia psa tylko na swoje własne ego odciagają eutanazje. Straciłam w sumie 3 psy na różne nowotwory i to zawsze jest bardzo ciężkie przeżycie. W moim przypadku bardzo szybko pojawia się kolejny psiak-o poprzednim się nie zapomina nigdy, ale nie chodzi się jak zombie rozdrapując to co było i tak nieuniknione, a szybko zajmuje się myśli nowym potrzebującym dobrego domu zwierzakiem.
2 czerwca 2021, 15:13
Teście mojego męża tak pożegnali psa po 16 latach życia. Rak jąder. Tyle, że w ekspresowym tempie pies nie mógł ustać na łapach, tracił orientacje i wymiotował nawet po wodzie. Tragedia jak choroba go zjadła. Jedyna decyzja to uśpienie, bo czekanie aż sam odejdzie w takim stanie jakim był, to jak znęcanie się. Teść baaardzo źle przeżył jego uśpienie.
Został upamiętniony na mapce Google Maps wpisując adres naszego budynku.