25 stycznia 2011, 12:39
Piszesz list do samej siebie, opisujesz tam swoje marzenia, cele, konkretne daty itp. List przychodzi wtedy, kiedy ustalisz konkretną datę. Co o tym myślicie? Wygląda to szczerze mówiąc świetnie. Jestem ciekawa, czy np za 5 lat, kiedy już całkiem o tym zapomnę, przeczytam swój list i stwierdzę: spełniło się wszystko/większość!
Chyba się w to pobawię:)
26 stycznia 2011, 14:23