- Dołączył: 2011-07-23
- Miasto: Niemcy
- Liczba postów: 3074
7 kwietnia 2012, 15:26
Ostatnio podczas ćwiczeń z psychologii rodziny, był temat zdrowych relacji w rodzinie, hierarchii osób. Aby relacje były zdrowe, a rodzina szczęśliwa, powinna panować hierarchia:
1. małżonek/ małżonka
2. dzieci
3. rodzice/ rodzeństwo
4. tzw. inni
Temat początkowo wzbudził kontrowersję, bo jakoś się nam "utarło", że dzieci winny być na 1. miejscu.
Wykładowca wytłumaczył nam, dlaczego nie: bo gdy dzieci osiągną dojrzałość emocjonalną, psychiczną i materialną, opuszczą dom i założą własną rodzinę,a rodzic sobie nie poradzi z tą stratą. Może to zburzyć mu cały dotychczasowy świat, taki...brak fundamentu. Matka, o zaburzonej hierarchii, zazwyczaj jest zaborczą matką, a jej syn- mamisynkiem. I tak później powstają małżeństwa, w których mąż, aby poradzić się w jakim kolorze kupić auto, dzwoni najpierw do matki, nie żony.
Co o tym myślicie?
- Dołączył: 2012-03-09
- Miasto: Bielsko-Biała
- Liczba postów: 1075
10 kwietnia 2012, 21:19
W życiu nie jest tak łatwo jak w teorii, trzeba czasem uczyć się na własnych błędach. Czasem trudno dokonać właściwej hirearchii. Po 4 latach małżeństwa wiem, że trzeba "wyżej postawić" męża niż mamusię i tatusia, jeśli zrobi się na odwrót grozi to rozpadem małżeństwa. A po dwóch latach macierzyństwa myślę (bo w tej dziedzinie nadal się uczę - oczywiście na własnych błędach :))) ) że oboje, męża i córcię, stawiam na równi, choć czasami jeden jest wyżej, a czasem drugi. Takie życie :)