Temat: Wywołanie owulacji closibegytem

Hej. Niedługo zaczynam kurację closibegytem i chciałabym się dowiedzieć od Was czy miałyście jakieś skutki uboczne, leczenie było skuteczne czy nic nie dało? Udało Wam się wywołać owulacjie i  zajść w ciąże dzięki leczeniu closibegytem?  Piszcie proszę Swoje doświadczenia. Boję się, że u mnie ten lek nie zadziała. 

Pasek wagi

czułam się źle w trakcie leczenia ale były efekty. Obecnie zaczynam 7 miesiąc :) warto jest się pomeczyc trochę. U mnie było to takie ogólne otepienie i ogromna senność. 

Pasek wagi

Z całym szacunkiem, ale... wysłałaś w końcu męża na badanie nasienia, żeby wykluczyć jego problemy? Czy zamierzasz się leczyć w ciemno? 

Tak mąż niedawno  był na badaniu ale wyników jeszcze nie mamy. Leczenie w ciemno nie wchodzi w grę nawet jakbym chciała, bo każdy ginekolog u którego byłam najpierw wymagał ode mnie badań męża. Jesli będą ok mam być leczona closibegytem (a przez pewien czas myślałam nad załatwieniem sobie closibegytu z drugiej ręki i stosować go wg ulotki ale przemyślałam sprawę i uznałam to za bardzo niedojrzały pomysł).  Nawet nie wyobrażasz Sobie ile łez i kłótni musiałam przejść, by mąż w końcu zdecydował się na te badanie. Jak tylko o tym słyszał dostawał białej gorączki, szajby. Wiedziałam, że jego upór i krzyki oraz oskarzanie mnie to sposób na obronę. Mąż broni się atakując.W złości powiedział kilka przykrych rzeczy tj. że wymagajac od niego badań próbuje zwalic na niego winę i nie rozumie co mają jego badania do tego, że mam nieregularne cykle i plamienia. Nie docierało do niego, jak mówiłam, że trzech lekarzy nie może się mylić wymagając jego badań, że to po to by stwierdzić czy lekarz ma skupić się tylko na leczeniu mnie, bo mężczyzn też czasem trzeba podleczyc.  A nawet jak wyjdzie, że jest bezplodny, to nie mam zamiaru robić mu wyrzutów, chce tylko pewności, by w razie udanego leczenia mnie, a nadal braku ciąży nie bede się zastanawiać nad jego plodnoscia. Podałam mu przykłady koleżanek, które też borykały się z bezplodnoscia i mąż każdej z nich bez szemrania zrobił badania (są już mamusiami). Powiedziałam mu na głos, że  widzę, że męska duma mu nie pozwala się przekonać do badania, bo boi się złego wyniku, przez który uzna się za mało męskiego. Na koniec popłakałam się i zapytałam, czy rozumie to, jak czuje się kobieta, która nie może zostać matką? Czuje się wybrakowana.  Mam dość rozczarowania za każdym razem gdy dostaję okresu, że zaczęłam przy kazdym stosunku myśleć a może teraz sie uda? A wiem, że to działa wręcz odwrotnie jak blokada psychiczna. W dodatku On musi zrobić tylko jedną krępująca rzecz, raz spuścić się przez masturbacje i pojemnik ze sperma przekazac obcej osobie,  a co mam powiedzieć ja, jak za każdym razem kiedy idę do ginekologa muszę wystawiać broche przed obcym człowiekiem i to nie jednym, bo z różnych powodów zmieniałam lekarzy.  Poparła mnie też moja teściowa i coś dotarło do jego rozumu.  Mąż w końcu zlagodnial, przemyślał i się przełamal. Obiecałam, że pojadę razem z nim, specjalnie wzięłam urlop w pracy by go wesprzeć a jednocześnie upewnić się, że naprawdę zrobi te badanie.  Teraz czekamy na wyniki. Jak tylko będą lecę z nimi do ginekologa. Mam nadzieję, że będą na tyle dobre, że wystarczy leczyć tylko mnie. 

Mąż miał też pretensje, czemu najpierw nie wyleczę nieregularnego okresu i dziwnych plamien skoro ciągle na to narzekam, czemu nie biorę już dupfastonu na regularny okres. Nie docierało jak mówiłam, że jeśli będzie normalna owulacja, to cykl też się ureguluje a dufaston powodował tylko krwawienie z odstawienia a nie regulacje, w dodatku ginekolog u którego byłam ostatnio stwierdził, że nie potrzebuje tego typu leków, bo powodują one czasową niepłodnośc. 

Zdaje Sobie sprawę, że pisałam już kilka postów w sprawie mojej niepłodności itd i niektóre z Was już od dawna zalecalo mi wysłać męża na badania, a ja wciąż tego nie robiłam i dostawałam od Was bury z tego powodu. Dlatego powyżej opisałam, co musiałam przecierpiec i jak długo przekonywać, by mąż w końcu zrobił co należy. Łatwo jest napisać kobiecie, by wysłała męża na badania, gorzej jeśli mąż takiej kobiety stawia w tej sprawie kategorycznie opór na wszelkie sposoby. 

Pasek wagi

XXkilo napisał(a):

Tak mąż niedawno  był na badaniu ale wyników jeszcze nie mamy. Leczenie w ciemno nie wchodzi w grę nawet jakbym chciała, bo każdy ginekolog u którego byłam najpierw wymagał ode mnie badań męża. Jesli będą ok mam być leczona closibegytem (a przez pewien czas myślałam nad załatwieniem sobie closibegytu z drugiej ręki i stosować go wg ulotki ale przemyślałam sprawę i uznałam to za bardzo niedojrzały pomysł).  Nawet nie wyobrażasz Sobie ile łez i kłótni musiałam przejść, by mąż w końcu zdecydował się na te badanie. Jak tylko o tym słyszał dostawał białej gorączki, szajby. Wiedziałam, że jego upór i krzyki oraz oskarzanie mnie to sposób na obronę. Mąż broni się atakując.W złości powiedział kilka przykrych rzeczy tj. że wymagajac od niego badań próbuje zwalic na niego winę i nie rozumie co mają jego badania do tego, że mam nieregularne cykle i plamienia. Nie docierało do niego, jak mówiłam, że trzech lekarzy nie może się mylić wymagając jego badań, że to po to by stwierdzić czy lekarz ma skupić się tylko na leczeniu mnie, bo mężczyzn też czasem trzeba podleczyc.  A nawet jak wyjdzie, że jest bezplodny, to nie mam zamiaru robić mu wyrzutów, chce tylko pewności, by w razie udanego leczenia mnie, a nadal braku ciąży nie bede się zastanawiać nad jego plodnoscia. Podałam mu przykłady koleżanek, które też borykały się z bezplodnoscia i mąż każdej z nich bez szemrania zrobił badania (są już mamusiami). Powiedziałam mu na głos, że  widzę, że męska duma mu nie pozwala się przekonać do badania, bo boi się złego wyniku, przez który uzna się za mało męskiego. Na koniec popłakałam się i zapytałam, czy rozumie to, jak czuje się kobieta, która nie może zostać matką? Czuje się wybrakowana.  Mam dość rozczarowania za każdym razem gdy dostaję okresu, że zaczęłam przy kazdym stosunku myśleć a może teraz sie uda? A wiem, że to działa wręcz odwrotnie jak blokada psychiczna. W dodatku On musi zrobić tylko jedną krępująca rzecz, raz spuścić się przez masturbacje i pojemnik ze sperma przekazac obcej osobie,  a co mam powiedzieć ja, jak za każdym razem kiedy idę do ginekologa muszę wystawiać broche przed obcym człowiekiem i to nie jednym, bo z różnych powodów zmieniałam lekarzy.  Poparła mnie też moja teściowa i coś dotarło do jego rozumu.  Mąż w końcu zlagodnial, przemyślał i się przełamal. Obiecałam, że pojadę razem z nim, specjalnie wzięłam urlop w pracy by go wesprzeć a jednocześnie upewnić się, że naprawdę zrobi te badanie.  Teraz czekamy na wyniki. Jak tylko będą lecę z nimi do ginekologa. Mam nadzieję, że będą na tyle dobre, że wystarczy leczyć tylko mnie. Mąż miał też pretensje, czemu najpierw nie wyleczę nieregularnego okresu i dziwnych plamien skoro ciągle na to narzekam, czemu nie biorę już dupfastonu na regularny okres. Nie docierało jak mówiłam, że jeśli będzie normalna owulacja, to cykl też się ureguluje a dufaston powodował tylko krwawienie z odstawienia a nie regulacje, w dodatku ginekolog u którego byłam ostatnio stwierdził, że nie potrzebuje tego typu leków, bo powodują one czasową niepłodnośc. Zdaje Sobie sprawę, że pisałam już kilka postów w sprawie mojej niepłodności itd i niektóre z Was już od dawna zalecalo mi wysłać męża na badania, a ja wciąż tego nie robiłam i dostawałam od Was bury z tego powodu. Dlatego powyżej opisałam, co musiałam przecierpiec i jak długo przekonywać, by mąż w końcu zrobił co należy. Łatwo jest napisać kobiecie, by wysłała męża na badania, gorzej jeśli mąż takiej kobiety stawia w tej sprawie kategorycznie opór na wszelkie sposoby. 

Dobra no juz trudno, grunt ze jest jakis krok do przodu, w koncu jakis postep. Teraz przynajmniej bedzie wiadomo co i jak. Rada na przyszlosc - ciagaj meza ze soba na kazda wizyte. Moze wtedy jakos bardziej bedzie mozna do niego dotrzec. I jak dostaniesz wyniki do reki - koniecznie z wynikami z MEZEM udaj sie do swojego lekarza, bo to w koncu wyniki meza, zeby znal dokladna interpretacje, uslyszal plan leczenia i tego typu rzeczy, zeby potem znowu nie bylo, ze on umywa rece albo zaprzecza, ze cos moze byc nie tak i bedzie Tobie wmawial, ze go oklamujesz albo cos i nie bedzie chcial podjac leczenia.

Pasek wagi

ja bym się zastanowiła czy chce mieć dziecko z kimś takim ..

a miałaś robiona droznosci jajowodów? Bez tego tez bez sensu brać CLO.  

Doma19 napisał(a):

ja bym się zastanowiła czy chce mieć dziecko z kimś takim ..

Wiem jak to wszystko brzmi dla kogoś, kto ocenia sytuację z boku ale naprawdę to nie jest zły człowiek. Powyższa sytuacja jest rzadkim incydentem. Mąż jest bardzo upartym człowiekiem i bardzo broni Swojego zdania. Znam go na tyle, że wiem iż powyższe zachowanie jest podszyte obawą i wstydem z powodu badania oraz tym, że boi się, że może być bezplodny. Już tak ma, że im bardziej się czegoś boi, tym bardziej robi się napastliwy i nikogo nie słucha. Z reguły sama umiem Sobie poradzić z jego wybuchem ale w tym przypadku potrzebne było wsparcie teściowej. Po prostu zaparl się, wydarł i obrażony poszedł zostawiając mnie z teściową ale po jakimś czasie przyszedł po mnie i już rozmawiał normalnym głosem obiecując, że się zbada. Jesteśmy nierozlacznie razem ze sobą 15.lat, zdążyłam poznać i zaakceptować jego charakter wraz z wadami. 

Ogóle ostatnio mnie zdziwił informacją, że jak nie będzie szans na ciążę, to myślał nad adopcja i czy nie miałabym nic przeciwko, jakbyśmy zaadoptowali czarnoskore dziecko, bo takie dzieci mają małe szanse na oadpcje w dodatku chciałby utrzeć nosa niektórym ludziom takim wyborem. 

Pasek wagi

Wisterya napisał(a):

a miałaś robiona droznosci jajowodów? Bez tego tez bez sensu brać CLO.  

Nie miałam tego badania, zapytam się o nie  przy następnej wizycie. 

Pasek wagi

ja miałam ten lek w domu, ale nie wzięłam ostatecznie. życzę Ci by się Wam w końcu udało, a mąż rzeczywiście zachowuje się niepoważnie.. jakbym ja się starała choćby 1 rok bez skutku to pewnie już byśmy Mego przebadali