2 listopada 2019, 18:55
Dziewczyny, jak nie oszaleć mając dziecko i przy okazji zadbać o nie tak, żeby przeżyło. Mam 14 miesięczną córkę i mam wrażenie że zwariuje zaraz. W domu wieczny syf. Makaron i fasola rozwalone po całej podłodze, pomidor na desce sedesowej. Chce żeby się z nią bawić ciągle a mi się nie chce, zresztą muszę sprzątać po niej ten wieczny syf. Ciągle kręci mi się pod nogami i ją przez przypadek co rusz popchnę. Dzisiaj jak ją popchnęłam i upadła na ziemię uderzając głową w podłogę, to myślałam, że nie będzie co zbierać zaraz. Mówię jej, że czegoś nie wolno to i tak to robi, chociaż dobrze wie, co to znaczy. Normalnie mam ochotę jej po dupie natrzaskać. Nauczona jest do żłobka a teraz nie chodzi bo chora to chodzi za mną bez przerwy z butem w ręku i ryczy "pa pa pa pa". No ja chyba oszaleje!!!!!!!!!!
3 listopada 2019, 22:51
Książki książkami - dobrze jest mieć wiedzę na temat rozwoju dziecka, książki, poradniki, bazy wiedzy itp. Sama przeczytałam chyba z pół biblioteki. Szkoda tylko, że wejście w macierzyństwo z samą wiedzą książkową jest jak pierdyknięcie głową z rozpędu o ścianę;) i wiem po sobie, że jakbym na wczesnym etapie macierzyństwa nie próbowała robić wszystkiego książkowo, tylko "na czuja", to byłabym szczęśliwsza. Dzieci są bardzo różne. Mam dwójkę i widzę, jak bardzo się od siebie różnią, a to teoretycznie podobny zestaw genów i podobny sposób wychowania.
Ktoś mądry kiedyś powiedział, że z trzech rzeczy: szczęśliwych dzieci, porzadku w domu i zdrowia psychicznego możemy mieć maksymalnie dwie naraz. Trzech się nie da;)
A co do Twoich rozterek: ja Cię doskonale rozumiem. Też jestem niezdarą, musiałam naprawdę strasznie mocno się starać, żeby nie zrobić dzieciakom krzywdy. Wypracowałam jakąś tam koordynację, ale idealnie nie jest. Na szczęście dzieciaki nie chodzą poobijane.
Zabawy... Mnie wkurza, jak wymyślę coś super kreatywnego, a spotykam się z reakcją obojętną albo niezadowoleniem. Na honorowanie za zasługi nie ma co liczyć. I czasem jak mam coś powtórzyć poraz czterdziesty (ja nawet nie lubię słuchać tych samych piosenek po 2 razy, choćby nie wiem jak mi się podobały...) albo czytać tę samą książeczkę 5 raz pod rząd, to też szlag mnie trafia. Oczywiście, próbuję przekonać, żeby przeczytać coś innego, ale moje dzieciory mają zdecydowanie mocniejsze charaktery niż ja;) ja byłam dzieckiem, które robiło dokladnie to, co mu kazano. One takie nie są. I bardzo dobrze, będą miały więcej do powiedzenia w życiu.
Zauważyłam, że zabawy męczą mnie najbardziej, jak mam świadomość, że jeszcze muszę coś zrobić i przez zabawę nie zdążę tego ogarnąć. Obiad nieugotowany, pranie kisi się w pralce, w kuchni syf, a jeszcze w miedzyczasie miałam poćwiczyć i dokończyć coś do pracy. Więc są dwie opcje: albo olać dzieci, albo olać obiad i bałagan. Ja wolę olać obiad i bałagan, czasem inaczej się nie da.
Ale zdarza się też tak, że jakaś zabawa zaskoczy i jest super. I nawet nie liczy się tego czasu. Takie chwile nagradzają cały poświęcony czas:) kolejna sprawa jest taka, że dzieci rosną i coraz więcej są w stanie wymyślić same.
No i mi niesamowicie pomógł powrót do pracy - miałam kontakt z ludźmi i czas na popracowanie głową, a popołudniami zabawę z dziećmi. Jeżeli teraz siedzisz całymi dniami z dzieckiem, nie pracujesz, a mąż wraca styrany z budowy i nie jest w stanie pomóc, to nie dziwię się, że nie wytrzymujesz. Raczej mało kto by wytrzymał. Trzeba to przepracować, nie przejmować się drobiazgami i mieć w głowie to, że najważniejsza jest relacja pomiedzy Tobą i córką. A z czasem zrozumie, że Ty też potrzebujesz czasu na inne zajęcia.
3 listopada 2019, 23:08
Nie obwinia, tylko stwierdza fakt. Mi Młoda popsuła krew i dostałam bana dożywotniego jako krwiodawca. Też to stwierdzam. Nie wypominam i nie obwiniam. Stwierdzam. W domu dziecko może dosawać kurdiuka, jak w w żłobku ma inną dyscyplinę i zabawy. Normalne. Pewnie, że trzeba uważać na dziecko. Ale nie da się mieć oczu dookoła głowy. Dzieci są różne. Niektóre takie aktywne i ciekawskie - cóż. Trzeba szukać sposobów, bo złotej reguły nie ma. A szkoda, bo sama swego czasu szukałam wszędzie, gdzie się dało.Uważasz, że to ok, kiedy matka obwinia dziecko o zniszczony brzuch i brak kariery ? Uważasz, że to ok kiedy matka ma pomoc w postaci żłobka przez 5 dni w tygodniu, a przez weekend szaleje i nie chce myśleć o kolejnym dniu ? Poza tym z racji wieku trudno zająć na dłużej dziecko jakąś zabawą, która nie wymaga kontroli , czy współudziału rodzica.Zaciekawił mnie temat. Napiszę Ci tak, że nie tyle powinnaś szukać pomocy u psychologów, co raczej metod, czym zająć dziecko. To nie Ty jesteś jakaś dziwna i problematyczna. Ty doskonale oceniasz sytuację, a dziecko... Jest w szalonym wieku przekory i próbuje przekraczać granice. Świadczy to o tym, że dobrze się rozwija i jest inteligentne. Wiem, boisz się, że sobie krzywdę zrobi. Moje córki też ciągle się na czymś wywracały. Guzy... Ech, rozważałam zakładanie im kasków. Kiedyś wchodzę do pokoju, a jedna na półce pod sufitem... Myślałam, że zawału dostanę. Wyszłam szybko bezdźwięcznie, bo mnie nie widziała. Pomyślałam, że jak wlazła, to i zejdzie. Ale stałam przy uchylonych drzwiach. Wiem, strach o toto. A jeszcze jak domaga się ciągłej uwagi. Zwariować można. Ale... ten wiek minie, odetchniesz, a nawet zatęsknisz za tym. Ja teraz najczęściej słyszę "czy możesz zamknąć drzwi?". Ech, gdzie te czasy!?
"zablokowała mi karierę zawodową. Doprowadziła mój brzuch do ruiny"
Stwierdzenie faktu jest takie: po ciąży/porodzie mój brzuch jest zrujnowany, ale ludzie nie przez córkę. Tak samo człowiek ustala w życiu priorytety, chciał dziecko to liczył się z tym, że kariera może zwolnić i trudno. Dziecko to był wybór autorki, jej wybór i dziecko jej nic nie zablokowało. Jeszcze można napisać, że w momencie kiedy miałam awansować dowiedziałam się o ciąży - stwierdzenie faktu. To jest co innego niż napisać córka zablokowała mi karierę.
To są bardzo niepokojące stwierdzenia świadczące o żalu do dziecka i przeszkodzie w budowaniu relacji. Być może , że ta niechęć , którą przejawia autorka jest właśnie związana z podświadomym żalem do dziecka, ale to już zadanie dla specjalisty i od tego trzeba by zacząć.
3 listopada 2019, 23:15
"zablokowała mi karierę zawodową. Doprowadziła mój brzuch do ruiny"Stwierdzenie faktu jest takie: po ciąży/porodzie mój brzuch jest zrujnowany, ale ludzie nie przez córkę. Tak samo człowiek ustala w życiu priorytety, chciał dziecko to liczył się z tym, że kariera może zwolnić i trudno. Dziecko to był wybór autorki, jej wybór i dziecko jej nic nie zablokowało. Jeszcze można napisać, że w momencie kiedy miałam awansować dowiedziałam się o ciąży - stwierdzenie faktu. To jest co innego niż napisać córka zablokowała mi karierę. To są bardzo niepokojące stwierdzenia świadczące o żalu do dziecka i przeszkodzie w budowaniu relacji. Być może , że ta niechęć , którą przejawia autorka jest właśnie związana z podświadomym żalem do dziecka, ale to już zadanie dla specjalisty i od tego trzeba by zacząć.Nie obwinia, tylko stwierdza fakt. Mi Młoda popsuła krew i dostałam bana dożywotniego jako krwiodawca. Też to stwierdzam. Nie wypominam i nie obwiniam. Stwierdzam. W domu dziecko może dosawać kurdiuka, jak w w żłobku ma inną dyscyplinę i zabawy. Normalne. Pewnie, że trzeba uważać na dziecko. Ale nie da się mieć oczu dookoła głowy. Dzieci są różne. Niektóre takie aktywne i ciekawskie - cóż. Trzeba szukać sposobów, bo złotej reguły nie ma. A szkoda, bo sama swego czasu szukałam wszędzie, gdzie się dało.Uważasz, że to ok, kiedy matka obwinia dziecko o zniszczony brzuch i brak kariery ? Uważasz, że to ok kiedy matka ma pomoc w postaci żłobka przez 5 dni w tygodniu, a przez weekend szaleje i nie chce myśleć o kolejnym dniu ? Poza tym z racji wieku trudno zająć na dłużej dziecko jakąś zabawą, która nie wymaga kontroli , czy współudziału rodzica.Zaciekawił mnie temat. Napiszę Ci tak, że nie tyle powinnaś szukać pomocy u psychologów, co raczej metod, czym zająć dziecko. To nie Ty jesteś jakaś dziwna i problematyczna. Ty doskonale oceniasz sytuację, a dziecko... Jest w szalonym wieku przekory i próbuje przekraczać granice. Świadczy to o tym, że dobrze się rozwija i jest inteligentne. Wiem, boisz się, że sobie krzywdę zrobi. Moje córki też ciągle się na czymś wywracały. Guzy... Ech, rozważałam zakładanie im kasków. Kiedyś wchodzę do pokoju, a jedna na półce pod sufitem... Myślałam, że zawału dostanę. Wyszłam szybko bezdźwięcznie, bo mnie nie widziała. Pomyślałam, że jak wlazła, to i zejdzie. Ale stałam przy uchylonych drzwiach. Wiem, strach o toto. A jeszcze jak domaga się ciągłej uwagi. Zwariować można. Ale... ten wiek minie, odetchniesz, a nawet zatęsknisz za tym. Ja teraz najczęściej słyszę "czy możesz zamknąć drzwi?". Ech, gdzie te czasy!?
Ty po prostu za dużo analizujesz i czepiasz się. Tak, przez dziecko nie dostałam awansu, tak, mam zniszczony brzuch, tak, zaszłam w ciążę w najmniej odpowiednim momencie ALE cieszę się z tego, że w ogóle zaszłam, bo czekałam na nią przez kilka lat! Kocham ją, cieszę się że jest. I nie mam do niej o nic żalu. Już Ty się lepiej w psychologa nie baw, bo mogłabyś komuś zniszczyć psychikę.
3 listopada 2019, 23:37
Ty po prostu za dużo analizujesz i czepiasz się. Tak, przez dziecko nie dostałam awansu, tak, mam zniszczony brzuch, tak, zaszłam w ciążę w najmniej odpowiednim momencie ALE cieszę się z tego, że w ogóle zaszłam, bo czekałam na nią przez kilka lat! Kocham ją, cieszę się że jest. I nie mam do niej o nic żalu. Już Ty się lepiej w psychologa nie baw, bo mogłabyś komuś zniszczyć psychikę."zablokowała mi karierę zawodową. Doprowadziła mój brzuch do ruiny"Stwierdzenie faktu jest takie: po ciąży/porodzie mój brzuch jest zrujnowany, ale ludzie nie przez córkę. Tak samo człowiek ustala w życiu priorytety, chciał dziecko to liczył się z tym, że kariera może zwolnić i trudno. Dziecko to był wybór autorki, jej wybór i dziecko jej nic nie zablokowało. Jeszcze można napisać, że w momencie kiedy miałam awansować dowiedziałam się o ciąży - stwierdzenie faktu. To jest co innego niż napisać córka zablokowała mi karierę. To są bardzo niepokojące stwierdzenia świadczące o żalu do dziecka i przeszkodzie w budowaniu relacji. Być może , że ta niechęć , którą przejawia autorka jest właśnie związana z podświadomym żalem do dziecka, ale to już zadanie dla specjalisty i od tego trzeba by zacząć.Nie obwinia, tylko stwierdza fakt. Mi Młoda popsuła krew i dostałam bana dożywotniego jako krwiodawca. Też to stwierdzam. Nie wypominam i nie obwiniam. Stwierdzam. W domu dziecko może dosawać kurdiuka, jak w w żłobku ma inną dyscyplinę i zabawy. Normalne. Pewnie, że trzeba uważać na dziecko. Ale nie da się mieć oczu dookoła głowy. Dzieci są różne. Niektóre takie aktywne i ciekawskie - cóż. Trzeba szukać sposobów, bo złotej reguły nie ma. A szkoda, bo sama swego czasu szukałam wszędzie, gdzie się dało.Uważasz, że to ok, kiedy matka obwinia dziecko o zniszczony brzuch i brak kariery ? Uważasz, że to ok kiedy matka ma pomoc w postaci żłobka przez 5 dni w tygodniu, a przez weekend szaleje i nie chce myśleć o kolejnym dniu ? Poza tym z racji wieku trudno zająć na dłużej dziecko jakąś zabawą, która nie wymaga kontroli , czy współudziału rodzica.Zaciekawił mnie temat. Napiszę Ci tak, że nie tyle powinnaś szukać pomocy u psychologów, co raczej metod, czym zająć dziecko. To nie Ty jesteś jakaś dziwna i problematyczna. Ty doskonale oceniasz sytuację, a dziecko... Jest w szalonym wieku przekory i próbuje przekraczać granice. Świadczy to o tym, że dobrze się rozwija i jest inteligentne. Wiem, boisz się, że sobie krzywdę zrobi. Moje córki też ciągle się na czymś wywracały. Guzy... Ech, rozważałam zakładanie im kasków. Kiedyś wchodzę do pokoju, a jedna na półce pod sufitem... Myślałam, że zawału dostanę. Wyszłam szybko bezdźwięcznie, bo mnie nie widziała. Pomyślałam, że jak wlazła, to i zejdzie. Ale stałam przy uchylonych drzwiach. Wiem, strach o toto. A jeszcze jak domaga się ciągłej uwagi. Zwariować można. Ale... ten wiek minie, odetchniesz, a nawet zatęsknisz za tym. Ja teraz najczęściej słyszę "czy możesz zamknąć drzwi?". Ech, gdzie te czasy!?
Skoro uważasz, że człowiek, który nie ma żalu pisze, że dziecko zablokowało mu karierę to ok. Ja uważam, że człowiek, który nie ma żalu po prostu nie odczuwa straty i nie wyraża się w tak ocenny sposób.
Akurat do końca życia będę miała pewne dolegliwości po ciąży/porodzie, ale nie mówię o tym w ten sposób, że to przez córkę. Akurat nie spodziewałam się takiej szybkiej ciąży, a zaszłam od razu w pierwszym cyklu w trakcie terminowej umowy, przed zawarciem stałej i nie uważam, że to przez córkę nie dostałam tej stałej umowy. Moje wybory i konsekwencje moich decyzji. Ty masz bliznę po cc, córka Ci jej nie zrobiła. To nie córka zdecydowała, że awans dostanie kto inny. Mogłaś go dostać, a ktoś przez pewien czas pełniłby tylko Twoje obowiązki.
Wcześniej uważałaś, że specjalista jest Ci potrzebny, więc skoro nie odczuwasz żalu, nie obwiniasz dziecka to po co w takim razie specjalista ? Czy już uważasz, że go nie potrzebujesz ? Co w takim razie jest problemem skoro masz pomoc żłobka i nie chcesz też czerpać z wiedzy o rozwoju dziecka ? Czego oczekujesz ? Poklepania i powiedzenia, że dziecko urośnie i musisz przetrwać ? Przykładów jakiś zajmujących zabaw dla dziecka ?
Warto by było, abyś to określiła precyzyjnie , bo może ktoś wpadnie jeszcze na ten temat będzie chciał coś doradzić, a straci tylko czas.
3 listopada 2019, 23:52
Skoro uważasz, że człowiek, który nie ma żalu pisze, że dziecko zablokowało mu karierę to ok. Ja uważam, że człowiek, który nie ma żalu po prostu nie odczuwa straty i nie wyraża się w tak ocenny sposób. Akurat do końca życia będę miała pewne dolegliwości po ciąży/porodzie, ale nie mówię o tym w ten sposób, że to przez córkę. Akurat nie spodziewałam się takiej szybkiej ciąży, a zaszłam od razu w pierwszym cyklu w trakcie terminowej umowy, przed zawarciem stałej i nie uważam, że to przez córkę nie dostałam tej stałej umowy. Moje wybory i konsekwencje moich decyzji. Ty masz bliznę po cc, córka Ci jej nie zrobiła. To nie córka zdecydowała, że awans dostanie kto inny. Mogłaś go dostać, a ktoś przez pewien czas pełniłby tylko Twoje obowiązki. Wcześniej uważałaś, że specjalista jest Ci potrzebny, więc skoro nie odczuwasz żalu, nie obwiniasz dziecka to po co w takim razie specjalista ? Czy już uważasz, że go nie potrzebujesz ? Co w takim razie jest problemem skoro masz pomoc żłobka i nie chcesz też czerpać z wiedzy o rozwoju dziecka ? Czego oczekujesz ? Poklepania i powiedzenia, że dziecko urośnie i musisz przetrwać ? Przykładów jakiś zajmujących zabaw dla dziecka ? Warto by było, abyś to określiła precyzyjnie , bo może ktoś wpadnie jeszcze na ten temat będzie chciał coś doradzić, a straci tylko czas.Ty po prostu za dużo analizujesz i czepiasz się. Tak, przez dziecko nie dostałam awansu, tak, mam zniszczony brzuch, tak, zaszłam w ciążę w najmniej odpowiednim momencie ALE cieszę się z tego, że w ogóle zaszłam, bo czekałam na nią przez kilka lat! Kocham ją, cieszę się że jest. I nie mam do niej o nic żalu. Już Ty się lepiej w psychologa nie baw, bo mogłabyś komuś zniszczyć psychikę."zablokowała mi karierę zawodową. Doprowadziła mój brzuch do ruiny"Stwierdzenie faktu jest takie: po ciąży/porodzie mój brzuch jest zrujnowany, ale ludzie nie przez córkę. Tak samo człowiek ustala w życiu priorytety, chciał dziecko to liczył się z tym, że kariera może zwolnić i trudno. Dziecko to był wybór autorki, jej wybór i dziecko jej nic nie zablokowało. Jeszcze można napisać, że w momencie kiedy miałam awansować dowiedziałam się o ciąży - stwierdzenie faktu. To jest co innego niż napisać córka zablokowała mi karierę. To są bardzo niepokojące stwierdzenia świadczące o żalu do dziecka i przeszkodzie w budowaniu relacji. Być może , że ta niechęć , którą przejawia autorka jest właśnie związana z podświadomym żalem do dziecka, ale to już zadanie dla specjalisty i od tego trzeba by zacząć.Nie obwinia, tylko stwierdza fakt. Mi Młoda popsuła krew i dostałam bana dożywotniego jako krwiodawca. Też to stwierdzam. Nie wypominam i nie obwiniam. Stwierdzam. W domu dziecko może dosawać kurdiuka, jak w w żłobku ma inną dyscyplinę i zabawy. Normalne. Pewnie, że trzeba uważać na dziecko. Ale nie da się mieć oczu dookoła głowy. Dzieci są różne. Niektóre takie aktywne i ciekawskie - cóż. Trzeba szukać sposobów, bo złotej reguły nie ma. A szkoda, bo sama swego czasu szukałam wszędzie, gdzie się dało.Uważasz, że to ok, kiedy matka obwinia dziecko o zniszczony brzuch i brak kariery ? Uważasz, że to ok kiedy matka ma pomoc w postaci żłobka przez 5 dni w tygodniu, a przez weekend szaleje i nie chce myśleć o kolejnym dniu ? Poza tym z racji wieku trudno zająć na dłużej dziecko jakąś zabawą, która nie wymaga kontroli , czy współudziału rodzica.Zaciekawił mnie temat. Napiszę Ci tak, że nie tyle powinnaś szukać pomocy u psychologów, co raczej metod, czym zająć dziecko. To nie Ty jesteś jakaś dziwna i problematyczna. Ty doskonale oceniasz sytuację, a dziecko... Jest w szalonym wieku przekory i próbuje przekraczać granice. Świadczy to o tym, że dobrze się rozwija i jest inteligentne. Wiem, boisz się, że sobie krzywdę zrobi. Moje córki też ciągle się na czymś wywracały. Guzy... Ech, rozważałam zakładanie im kasków. Kiedyś wchodzę do pokoju, a jedna na półce pod sufitem... Myślałam, że zawału dostanę. Wyszłam szybko bezdźwięcznie, bo mnie nie widziała. Pomyślałam, że jak wlazła, to i zejdzie. Ale stałam przy uchylonych drzwiach. Wiem, strach o toto. A jeszcze jak domaga się ciągłej uwagi. Zwariować można. Ale... ten wiek minie, odetchniesz, a nawet zatęsknisz za tym. Ja teraz najczęściej słyszę "czy możesz zamknąć drzwi?". Ech, gdzie te czasy!?
Pisałam już chyba sto razy czego oczekuje. Ale Ty albo nie czytasz, albo nie rozumiesz. Specjalistę biorę pod uwagę jako jedną z opcji, ale nie ze względu na żal, bo tego nie mam, tylko po to, żeby pomógł znaleźć rozwiązanie, wysłuchał, dał jakieś sensowne rady. Lub może po prostu mnie "naprawił". Chociaż czytając posty oraz wiadomości prywatne które dostaje wiem, że jednak ze mną nie jest nic nie tak, że to normalne i minie. Pisałam Ci również, że dużo czytam o rozwoju dziecka, ale równie widać tej informacji nie przyswoiłaś. No i jeśli ktoś tu wpadnie i zechce zaczerpnąć jakiejś wiedzy czy rad, to raczej nie od Ciebie, bo pomimo tej całej Twojej wiedzy i tabunu specjalistów którymi się otaczasz, to żadnej konkretnej, sensownej porady nie dałaś. Umiesz się tylko wymądrzać i chwalić jaką to Ty jesteś cudowną matką, żoną, pracownikiem, psychologiem i astronautą.
A co mojego awansu, to faktycznie, miałoby sens awansować kobietę, która idzie na zwolnienie lekarskie, wróci nie wiadomo kiedy i nie wiadomo czy w ogóle, szkolić kogoś innego a później szkolić znowu mnie. Ten kto podjąłby taką decyzję, byłby po prostu głupi i sam sobie narobił problemów. No ale Ty jak zawsze mało wiesz a masz najwięcej do powiedzenia.
Edytowany przez WyjdaWamGaly 3 listopada 2019, 23:54
4 listopada 2019, 00:04
Autorko ale z Tobą jest coś nie tak. I powinnaś nad tym popracować. Bo masz złe relacje z dzieckiem i nieprzepracowane problemy. Przykro czytać jak matka pisze, że nie może z dzieckiem wytrzymać przez weekend. Twoje dziecko to czuje. Powinnaś udać się z tym do specjalisty, a nie wmawiać sobie, że wszystko z Tobą ok, bo tak nie jest.
4 listopada 2019, 00:07
Autorko ale z Tobą jest coś nie tak. I powinnaś nad tym popracować. Bo masz złe relacje z dzieckiem i nieprzepracowane problemy. Przykro czytać jak matka pisze, że nie może z dzieckiem wytrzymać przez weekend. Twoje dziecko to czuje. Powinnaś udać się z tym do specjalisty, a nie wmawiać sobie, że wszystko z Tobą ok, bo tak nie jest.
Czy czytałaś moje posty?? Prawie w każdym jednym pisałam, że zdaje sobie sprawę z tego, że to ja jestem problemem a nie dziecko. Pisałam również, że planuję udać się do jakiegoś specjalisty. Nie mniej jednak wiem dzięki temu tematowi, że wieeeele matek nie czerpie przyjemności z calodniowej zabawny z dzieckiem.
4 listopada 2019, 00:30
Maharett, a Ty rozumiesz, że na każdym etapie życia dziecko czego innego potrzebuje i jego układ nerwowy rozwija się ? Absorbujący dorośli ludzie to Ci, którzy w dzieciństwie nie mieli dostępnego rodzica, który odpowiada na jego potrzeby. Potem dorośli próbują od partnera uzyskać to, czego nie mieli w domu, czyli pełnie uwagi i bezwarunkową miłość często plącząc się w związki z i olewczymi osobami, z którymi powtarzają schemat odrzucenia w dzieciństwie.To teraz pomysl ze bedac tak zaborczy wobec ciebie bedzie tez taki w zwiazku i w kontaktach miedzy ludzkich. Czy chcialabys miec meza co cie tak absorbuje ze nie masz nawet jak zrobic obiadu ( a potem sie czepia ze obiadu nie ma) ? Watpie . to nie rozumiem czego wychowujesz tak synaDzieciak byl przyzwyczajony, ze chodzi do zlobka. Mial narzucona rutyne. Zajecia w zlobku adekwatne dla dziecka. I nagle zostal z tego wyrwany, zostawiony w domu, gdzie kompletnie nic sie nie dzieje i zwyczajnie sie nudzi. Sa dzieci, ktore zajma sie klockiem. A sa dzieci jak moj syn, ktory ma niespelna 4 miesiace i nienawidzi byc sam. Jak tylko sie zorientuje, ze nie ma nikogo w pokoju najpierw zaczyna nawolywac, a potem wrzeszczy. Wiec gotowalam, sprzatalam, ogarnialam pranie z dzieckiem na reku. Teraz jest tesc wiec jest mi latwiej. Jest najszczesliwszy, kiedy ma w okol siebie caly dwor i pelnie zainteresowania wszystkich w okol. I co mam zrobic? Dac dzieciakowi ryczec godzine w lozeczku jak robie obiad, czy wziac go na rece, zabawic i zamowic jedzenie do domu? Takie zycie. Powolalam go na ten swiat i jestem za niego odpowiedzialna. Ze wszystkimi tego konsekwencjami.Lubię Cię , ale bez przesady z tymi hasłami. Do 3 roku życia socjalizowanie dziecka odbywa się na placu i to jest wystarczające. W okolicach 3 roku dopiero wszelkie placówki mają sens pod tym kątem i też nie w jakimś za dużym wymiarze. 14-miesięczniak w żłobku to jest tylko pomoc dla matki, która pracuje, albo chce odpocząć. żłobek dla takiego dziecka nie jest wskazany z jego punktu widzenia. A z tymi zajęciami to tak 100 % racji.Dziecko 14 miesieczne chce sie juz socjalizowac. Chodzi do zlobka i zwyczajnie brakuje jej kontaktu z rowiesnikami. I tu nie ma nic do rzeczy wychowywanie egoisty. Ma pewna ustalona dzienna rutyne, do ktorej jest przyzwyczajona i ktora teraz zostala zaburzona. Nudzi sie - to jest naturalne. Brakuje jej zajec adekwatnych dla jej wieku - przesypywanie kaszy, grzebanie w piasku, malowanie farbami przy pomocy rak. To jest normalny rozwoj. Widac, ze niewiele wiesz w tym temacie.I wychowaj egoiste nie widzacego nic poza jego zachciankami. Aurorka pisze przeciez ze sie z nia bawi ale nie chce robic tego przez caly czas. Wszystkiego sa jakies graniceczasem trzeba odlozyc na bok wszystko - sprzatanie, gotowanie, ogarnianie i poprostu zajac sie dzieckiem. 14 miesieczne dziecko jest serio juz dosc kumate, tylko Ty zwyczajnie ignorujesz jej potrzeby i wybacz, ale masz ja gdzies traktujac jak intruza w Twoim zyciu. Zal mi dziecka, bo Tobie sie nie chce.
Marisca... dalas mi do myslenia, dziekuje !
4 listopada 2019, 00:34
Czy czytałaś moje posty?? Prawie w każdym jednym pisałam, że zdaje sobie sprawę z tego, że to ja jestem problemem a nie dziecko. Pisałam również, że planuję udać się do jakiegoś specjalisty. Nie mniej jednak wiem dzięki temu tematowi, że wieeeele matek nie czerpie przyjemności z calodniowej zabawny z dzieckiem.Autorko ale z Tobą jest coś nie tak. I powinnaś nad tym popracować. Bo masz złe relacje z dzieckiem i nieprzepracowane problemy. Przykro czytać jak matka pisze, że nie może z dzieckiem wytrzymać przez weekend. Twoje dziecko to czuje. Powinnaś udać się z tym do specjalisty, a nie wmawiać sobie, że wszystko z Tobą ok, bo tak nie jest.
No jasne, ze nie ! Mysle ze za duzo od siebie wymahasz, ciosasz kolki na glowie, bo nie pobawisz sie z corka tyle ile "ustawa przewiduje", czyli 24/7. No nieeeee, tak sie nie da! Pracuje z dziecmi od 12 lat i przezylam troche :p
Na IG jest taka kobita "Moje Dzieci Kreatywnie", zobacz, tam jest troche pomyslow jak dzieciaki zajac. Mam.nadzieje ze dla jej wieku tez cos znajdziesz :*
4 listopada 2019, 00:41
Pisałam już chyba sto razy czego oczekuje. Ale Ty albo nie czytasz, albo nie rozumiesz. Specjalistę biorę pod uwagę jako jedną z opcji, ale nie ze względu na żal, bo tego nie mam, tylko po to, żeby pomógł znaleźć rozwiązanie, wysłuchał, dał jakieś sensowne rady. Lub może po prostu mnie "naprawił". Chociaż czytając posty oraz wiadomości prywatne które dostaje wiem, że jednak ze mną nie jest nic nie tak, że to normalne i minie. Pisałam Ci również, że dużo czytam o rozwoju dziecka, ale równie widać tej informacji nie przyswoiłaś. No i jeśli ktoś tu wpadnie i zechce zaczerpnąć jakiejś wiedzy czy rad, to raczej nie od Ciebie, bo pomimo tej całej Twojej wiedzy i tabunu specjalistów którymi się otaczasz, to żadnej konkretnej, sensownej porady nie dałaś. Umiesz się tylko wymądrzać i chwalić jaką to Ty jesteś cudowną matką, żoną, pracownikiem, psychologiem i astronautą.A co mojego awansu, to faktycznie, miałoby sens awansować kobietę, która idzie na zwolnienie lekarskie, wróci nie wiadomo kiedy i nie wiadomo czy w ogóle, szkolić kogoś innego a później szkolić znowu mnie. Ten kto podjąłby taką decyzję, byłby po prostu głupi i sam sobie narobił problemów. No ale Ty jak zawsze mało wiesz a masz najwięcej do powiedzenia.Skoro uważasz, że człowiek, który nie ma żalu pisze, że dziecko zablokowało mu karierę to ok. Ja uważam, że człowiek, który nie ma żalu po prostu nie odczuwa straty i nie wyraża się w tak ocenny sposób. Akurat do końca życia będę miała pewne dolegliwości po ciąży/porodzie, ale nie mówię o tym w ten sposób, że to przez córkę. Akurat nie spodziewałam się takiej szybkiej ciąży, a zaszłam od razu w pierwszym cyklu w trakcie terminowej umowy, przed zawarciem stałej i nie uważam, że to przez córkę nie dostałam tej stałej umowy. Moje wybory i konsekwencje moich decyzji. Ty masz bliznę po cc, córka Ci jej nie zrobiła. To nie córka zdecydowała, że awans dostanie kto inny. Mogłaś go dostać, a ktoś przez pewien czas pełniłby tylko Twoje obowiązki. Wcześniej uważałaś, że specjalista jest Ci potrzebny, więc skoro nie odczuwasz żalu, nie obwiniasz dziecka to po co w takim razie specjalista ? Czy już uważasz, że go nie potrzebujesz ? Co w takim razie jest problemem skoro masz pomoc żłobka i nie chcesz też czerpać z wiedzy o rozwoju dziecka ? Czego oczekujesz ? Poklepania i powiedzenia, że dziecko urośnie i musisz przetrwać ? Przykładów jakiś zajmujących zabaw dla dziecka ? Warto by było, abyś to określiła precyzyjnie , bo może ktoś wpadnie jeszcze na ten temat będzie chciał coś doradzić, a straci tylko czas.Ty po prostu za dużo analizujesz i czepiasz się. Tak, przez dziecko nie dostałam awansu, tak, mam zniszczony brzuch, tak, zaszłam w ciążę w najmniej odpowiednim momencie ALE cieszę się z tego, że w ogóle zaszłam, bo czekałam na nią przez kilka lat! Kocham ją, cieszę się że jest. I nie mam do niej o nic żalu. Już Ty się lepiej w psychologa nie baw, bo mogłabyś komuś zniszczyć psychikę."zablokowała mi karierę zawodową. Doprowadziła mój brzuch do ruiny"Stwierdzenie faktu jest takie: po ciąży/porodzie mój brzuch jest zrujnowany, ale ludzie nie przez córkę. Tak samo człowiek ustala w życiu priorytety, chciał dziecko to liczył się z tym, że kariera może zwolnić i trudno. Dziecko to był wybór autorki, jej wybór i dziecko jej nic nie zablokowało. Jeszcze można napisać, że w momencie kiedy miałam awansować dowiedziałam się o ciąży - stwierdzenie faktu. To jest co innego niż napisać córka zablokowała mi karierę. To są bardzo niepokojące stwierdzenia świadczące o żalu do dziecka i przeszkodzie w budowaniu relacji. Być może , że ta niechęć , którą przejawia autorka jest właśnie związana z podświadomym żalem do dziecka, ale to już zadanie dla specjalisty i od tego trzeba by zacząć.Nie obwinia, tylko stwierdza fakt. Mi Młoda popsuła krew i dostałam bana dożywotniego jako krwiodawca. Też to stwierdzam. Nie wypominam i nie obwiniam. Stwierdzam. W domu dziecko może dosawać kurdiuka, jak w w żłobku ma inną dyscyplinę i zabawy. Normalne. Pewnie, że trzeba uważać na dziecko. Ale nie da się mieć oczu dookoła głowy. Dzieci są różne. Niektóre takie aktywne i ciekawskie - cóż. Trzeba szukać sposobów, bo złotej reguły nie ma. A szkoda, bo sama swego czasu szukałam wszędzie, gdzie się dało.Uważasz, że to ok, kiedy matka obwinia dziecko o zniszczony brzuch i brak kariery ? Uważasz, że to ok kiedy matka ma pomoc w postaci żłobka przez 5 dni w tygodniu, a przez weekend szaleje i nie chce myśleć o kolejnym dniu ? Poza tym z racji wieku trudno zająć na dłużej dziecko jakąś zabawą, która nie wymaga kontroli , czy współudziału rodzica.Zaciekawił mnie temat. Napiszę Ci tak, że nie tyle powinnaś szukać pomocy u psychologów, co raczej metod, czym zająć dziecko. To nie Ty jesteś jakaś dziwna i problematyczna. Ty doskonale oceniasz sytuację, a dziecko... Jest w szalonym wieku przekory i próbuje przekraczać granice. Świadczy to o tym, że dobrze się rozwija i jest inteligentne. Wiem, boisz się, że sobie krzywdę zrobi. Moje córki też ciągle się na czymś wywracały. Guzy... Ech, rozważałam zakładanie im kasków. Kiedyś wchodzę do pokoju, a jedna na półce pod sufitem... Myślałam, że zawału dostanę. Wyszłam szybko bezdźwięcznie, bo mnie nie widziała. Pomyślałam, że jak wlazła, to i zejdzie. Ale stałam przy uchylonych drzwiach. Wiem, strach o toto. A jeszcze jak domaga się ciągłej uwagi. Zwariować można. Ale... ten wiek minie, odetchniesz, a nawet zatęsknisz za tym. Ja teraz najczęściej słyszę "czy możesz zamknąć drzwi?". Ech, gdzie te czasy!?
Nie ważne co ma sens, a co nie. Ważne, że to nie Twoje dziecko taką decyzję podjęło i nie ono jest jej winne. Ty podjęłaś decyzję o dziecku, a szefowa o awansie dla innej osoby. I dziecka w to nie mieszaj. Nawet jeśli dzieci są z wpadki to zwalanie winy na dziecko bardzo krzywdzi dziecko i źle wpływa na relacje. Nie mówiąc o tym, że to rodzice dziecka podjęli decyzję o współżyciu i nie zabezpieczyli się odpowiednio, a można przecież podwójnie.
"Nie potrafię o nią zadbać odpowiednio. Nie potrafię przewidywać, nie potrafię patrzeć na nią bez przerwy, nie potrafię zapobiegać "wypadkom" a i często sama je stwarzam.
Mówię jej, że czegoś nie wolno to i tak to robi, chociaż dobrze wie, co to znaczy. Normalnie mam ochotę jej po dupie natrzaskać.
W domu wieczny syf. Makaron i fasola rozwalone po całej podłodze, te porozrzucane fasole i makaron to moja wina a nie jej, bo ja jej to dałam do zabawy.
Może masz rację i może powinnam skorzystać z pomocy. Ja na prawdę chciałabym być dobrą matką i czerpać z tego przyjemność. Ale od początku nie potrafię. Chciałam tego dziecka, ale nie potrafię się do końca cieszyć bo wraz z radością spadło sporo konsekwencji na mnie. zablokowała mi karierę zawodową. Doprowadziła mój brzuch do ruiny (kiedyś zakładałam temat), a do tego jeszcze się okazuje, że nie potrafię się nią zająć, dać jej bezpieczeństwa.
nie potrafię czerpać przyjemności.
myślę, że skorzystam z pomocy jakiegoś specjalisty, żeby przepracować swoje problemy.
Nie chce mi się rozpisywać odnośnie decyzji, bo to skomplikowane i długie. Chociaż masz rację, nigdy tego do końca wewnętrznie nie czułam
Potrzebuję wsparcia, pomysłu jak nam pomóc, albo chociaż potwierdzenia że to normalne i że każda kobieta tak ma i to minie"
Sama to napisałaś i tu nie wystarczą rady zabezpiecz mieszkanie, zorganizuj opiekę dla dziecka, kiedy i tak to dziecko już jest w żłobku pół dnia przez 5 dni w tygodniu, a przychodzi weekend i masz dość. I trudno pisać, że każda kobieta tak ma, bo tak nie jest.
Normalne to jest zmęczenie i minie, a dziecko podrośnie, ale nie jest normalne to co opisujesz, czyli brak radości, zmuszanie się. obwinianie dziecka, któremu teraz zaprzeczasz. Po 1 napisałam na początku kilka rzeczy, po 2 jak ktoś pisze takie coś jak Ty i sobie nie radzi sam ze sobą to już było pisane nie tylko przeze mnie, że tutaj potrzebny jest specjalista, bo tutaj nie chodzi tylko o jakieś zmęczenie.
Edytowany przez Marisca 4 listopada 2019, 02:52