19 stycznia 2017, 20:57
I zastanawiam się czy kiedyś to się zmieni. Mam 27 lat, męża od 2. Powoli on zaczyna coś bąkać o dziecku. Z tym że ja sobie tego nie wyobrażam. Dzieci mnie irytują drażnią denerwują, nie mogę słuchać ich pisków. Dopóki siedzą cicho są do przeżycia. Nie wyobrażam sobie natomiast zamknięcia z dzieckiem na dłużej niż godzinę. PRZERAŻA mnie myśl nie o samym porodzie i ciąży ale o tym że trzeba się potem takim zajmować non stop i to nie przez tydzień czy dwa, tylko bez końca. Byłam ostatnio u koleżanki która ma 2 letniego syna. Dopóki siedział cicho i się bawił sam bo siewstydził było dobrze Ale za chwile się do mnie przyzwyczaił i a to podchodził i coś gadał coś chciał wtrącał się w rozmowę, za chwilę marudził że chce cukierka ze stołu dostał to następnego i tak w kółko przy tym nie był bardzo niegrzeczny bo nie robił żadnej histerii ale to wystarczyło. Uciekłam stamtąd i dziękowałam Bogu, że nic takiego mnie w domu nie czeka. Czy myślicie że kiedyś mi sie odmieni? Czasem zastanawiam sie jakby to było mieć malutkiego człowieczka, kopię moja i męża jakby to było być w ciąży ale wystarczy godzina żeby mnie otrzeźwić i wiem że gdybym miała wrócić do czegoś podobnego w domu to chyba strzeliłabym sobie w łeb...
19 stycznia 2017, 21:35
Zadaj sobie inne pytanie. Czy wyobrażasz sobie siebie za 10-15 lat samą z mężem. Co będziecie robić. Jak będziecie spędzać czas, jak wszyscy wasi znajomi (albo większość) się rozmnożą. Twoi rodzice umrą itd. Jeśli wizja nie posiadania dziecka ci się podoba, to w sumie po co je rodzić.
Ja dzieci nie lubię (cudzych), ale nie chciałabym być 40 latką bez własnej rodziny. Tak więc nie myślę o tych pierwszych koszmarnych (w czarnym scenariuszu) latach, myślę długofalowo. Jak się chce mieć dzieci "kiedyś", to w końcu trzeba zacząć je robić.
19 stycznia 2017, 21:38
Ja też nigdy nie lubiłam dzieci. Nadal nie znoszę. Ale przytrafiło się. Urodziłam. Kocham nad życie i nie cofnęłabym czasu nawet gdybym mogła. Myślę że ten mój stosunek do dzieci tak w ogóle spowodował, że nigdy nie stałam się odmóżdżoną matką histeryczką. Córkę wychowuję z troską której potrzebuje, z miłością i wsparciem, ale też z dystansem, zdrowo krytycznie i mocno pchając ją do samodzielnego myślenia i działania. Teraz jest już nastolatką i mimo problemów zdrowotnych fajna z niej dziewczyna. Nie zepsułam jej przesadną matczyną kontrolą i prze uwielbieniem. Największy komplement jaki w życiu usłyszałam? Gdy ona powiedziała, że nie ma wiochy jechać ze mną na wakacje bo jestem spoko. Rozmawiamy o szkole, książkach, chłopakach i innych dziewczyńskich sprawach, ale wciąż jest to relacja matka-córka, a nie relacja koleżeńska czy też stosunek podległości. Fajnie nam razem. A nie sądzę żebym się zdecydowała na dziecko gdyby nie przypadek. Nie chciałam dzieci.
19 stycznia 2017, 21:45
ja też nie cierpię dzieci, i nigdy nie chciałam mieć ---wyszlo inaczej. swoje kocham nad życie. Może u ciebie będzie tak samo.
19 stycznia 2017, 21:46
Zadaj sobie inne pytanie. Czy wyobrażasz sobie siebie za 10-15 lat samą z mężem. Co będziecie robić. Jak będziecie spędzać czas, jak wszyscy wasi znajomi (albo większość) się rozmnożą. Twoi rodzice umrą itd. Jeśli wizja nie posiadania dziecka ci się podoba, to w sumie po co je rodzić.Ja dzieci nie lubię (cudzych), ale nie chciałabym być 40 latką bez własnej rodziny. Tak więc nie myślę o tych pierwszych koszmarnych (w czarnym scenariuszu) latach, myślę długofalowo. Jak się chce mieć dzieci "kiedyś", to w końcu trzeba zacząć je robić.
Wyobrażam sobie lepiej niz z dzieckiem. A Ty chesz miec dziecko żeby nie byc sama? Jaką masz gwarancje ze dziecko cie nie zostawi? Dziwne podejście albo to ja jestem dziwna w tym temacie.
19 stycznia 2017, 21:47
ja też nie cierpię dzieci, i nigdy nie chciałam mieć ---wyszlo inaczej. swoje kocham nad życie. Może u ciebie będzie tak samo.
Szkoda że nie można mieć pewności
19 stycznia 2017, 21:55
Trudna sprawa, bo wielu kobietom to się "odmienia", gdy same zachodzą w ciążę. Ale zawsze istnieje ryzyko, że niechęć pozostanie i będziesz bardzo nieszczęśliwą matką z poczuciem, że Twoje życie właśnie legło w gruzach. Ja czuję to samo, dzieci nie wzbudzają we mnie żadnych pozytywnych uczuć, irytują mnie i nie lubię z nimi przebywać. No i nie mam zamiaru mieć własnych, bo może by mi się zmieniło, może nie, ale ryzykować nie będę (mam 29 lat, jeśli to ma jakieś znaczenie).
19 stycznia 2017, 22:01
Trudna sprawa, bo wielu kobietom to się "odmienia", gdy same zachodzą w ciążę. Ale zawsze istnieje ryzyko, że niechęć pozostanie i będziesz bardzo nieszczęśliwą matką z poczuciem, że Twoje życie właśnie legło w gruzach. Ja czuję to samo, dzieci nie wzbudzają we mnie żadnych pozytywnych uczuć, irytują mnie i nie lubię z nimi przebywać. No i nie mam zamiaru mieć własnych, bo może by mi się zmieniło, może nie, ale ryzykować nie będę (mam 29 lat, jeśli to ma jakieś znaczenie).
Masz męża? Partnera? Co on na to? A jesli teraz jest na nie i zacznie potem dawać do zrozumienia ze jednak chce?
19 stycznia 2017, 22:03
Nie, chcę po prostu mieć dziecko i rodzinę. Chcę w przeciągu mojego życia być matką, a nie tylko córką.
19 stycznia 2017, 22:14
To zależy. Niektórzy rodzice potrafią wychować tak że dzieci są do rany przyłóż, a inne to takie bachory z którymi nikt nie chce przebywać. Moim zdaniem to jakie jest dziecko to tylko i wyłącznie kwestia wychowania. Jeśli tatuś mówi jedno a mamusia drugie to taki malec pozwala sobie na to co jest dla niego wygodniejsze. Jeśli rodzice dla świętego spokoju pozwalają na wszystko to potem są efekty... Myślę, że nie każdy jest stworzony do bycia rodzicem.
19 stycznia 2017, 22:27
To zależy. Niektórzy rodzice potrafią wychować tak że dzieci są do rany przyłóż, a inne to takie bachory z którymi nikt nie chce przebywać. Moim zdaniem to jakie jest dziecko to tylko i wyłącznie kwestia wychowania. Jeśli tatuś mówi jedno a mamusia drugie to taki malec pozwala sobie na to co jest dla niego wygodniejsze. Jeśli rodzice dla świętego spokoju pozwalają na wszystko to potem są efekty... Myślę, że nie każdy jest stworzony do bycia rodzicem.
Wychowanie to jedno,charakter to drugie.
W moim przypadkiem problemem jest rowniez fakt,ze boje sie,ze nie podolam i zalicze epicki fail w kwestii macierzynstwa jak moja mama.
Edytowany przez 19 stycznia 2017, 22:30