Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Wendy1983

kobieta, 41 lat,

167 cm, 61.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 marca 2013 , Komentarze (3)

Hmm.... mimo 19 km na rowerze nie drgnelo :/ No nic - moze to przez to ze dlugo zadnego sportu nie uprawialam. Dzisiaj na rowerku bedzie tylko 7 i jedzenie bedzie fast-foodowe. Nie mamy czasu na nic innego. No ale to nic. Moze jutro cos drginie - no chociazby zeby rano bylo 62,1. To juz byloby fajnie :) 
Kurcze - przeciez 2 kg to nie jest duzo. Czasem sobie mysle - a gdyby tak sie przyglodzic i tak na raz sie pozbyc tych dwoch kg, a potem sie pilnowac. No przeciez 2 kg to tak na dobra sprawe sa 3 dni glodowki. Ale ja chyba za bardzo kocham jedzenie. 
No to w ciagu tych 9 dni, ktore zostaly do Swiat sprobuje dojsc do 61,5 albo do 61,0 (to sie jeszcze wydaje w zasiegu). Pewnie w Świeta odrobine mi waga podskoczy, ale to nic. Jezeli uda mi sie zrealizowac moj swiateczny cel - to majowka juz serio powinna byc z 5 z przodu :) Kurcze - to wszystko jest juz tak blisko :) Jakie to jest piekne :)

18 marca 2013 , Komentarze (2)

Kurcze na nic nie mam czasu. No i jakos tak od razu widac ze ta waga nie chce zejsc. Tak sobie mysle ze smialo moge powiedziec, ze nie bedzie 5 na Swieta. Ale to nic.

Moze bedzie na majowke ;) Bo kurde ile mozna tego sera nie jesc. Juz mi sie nie chce byc na diece tak caly czas. Ale z doswiadczenia wiem ze to bedzie szlo tak pomalu i juz. Dwa kg oznaczaja 2-3 miesiace u mnie. No ale to nic - przeprowadzam sie do nowego mieszkania a tam mam balkon na poludnie - wiec za te dwa, trzy miesiace, jak juz bedzie cieplutko i slonecznie bede sie opalac w bikini i bedzie mi fajnie :)

Dzisiaj waga pokazala 62.4 - jest ok, bo bylam na weekend w PL i jadlam, jadlam, jadlam. Cel na pt - to miec 61.5 - bedzie serio fajnie. I postaram sie :)

12 marca 2013 , Komentarze (4)

No tragedii nie ma - ale chyba nie wyjdzie ta 5 przed Wielkanoca. Zrobila sie mega kichata pogoda i od pt nie bylam jeszcze na rowerze :/ I nie zapowiada sie zebym w tym tyg sie ruszyla. Jest za zimno - zle mi sie jezdzi przy -5. Pewnie to sie odbije na mojej wadze.

Sprawdzalam jak mi szlo w zeszlym roku z tym odchudzaniem, no i jakby tak przeanalizowac tempo spadku to na 5 z przodu mam szanse dopiero na poczatku czerwca - niestety. Ale w tym roku najblizsze 2-3 miesiace bede miala bardzo stresujace, w zwiazku z tym nie wiem jak bede reagowac na ten stres - czy zajadaniem, czy nie jedzeniem.

Dzisiaj rano bylo 62.4 - czyli tak jak zalozylam. No to teraz cel na pt rano - zeby bylo 61.5. A noz - widelec :)

8 marca 2013 , Komentarze (3)

Po pierwsze: WSZYSTKIEGO DOBREGO, KOBITKI :)

Waga dzisiaj pokazala ladne 61.7. Czyli jest mniej niz tydzien temu. Grunt zespada. Troche wolno, no ale coz. Ja mam problem z samodyscyplina. Ale i tak sobie radzie.

Dzisiaj jedzenie jest bardzo dziwne - do konca nie wiem co bedziemy jesc, bo lecimy do PL i wiadomo wszystko na szybko i w podrozy.

Prawdopodobnie nie bede miala dostepu do wagi i neta do wtorku, wiec dopiero wtedy sie okaze jak mi poszlo. Ale sprobuje sie jak najbardziej pilnowac.

No nic - spylam, bo mam jeszcze troche pracy a za 2h daje dyla :)

Milego weekendu.

7 marca 2013 , Komentarze (2)

Az mi bylo wczoraj glupio cokolwiek napisac. Przed wczoraj byl grill, no i nie dalam rady sie powstrzymac. Serio zjadlam masakrycznie za duzo. Tak duzo, ze wczoraj rano wazylam 63,2. No i sobie mysle - Jejciu, nie moge tego nawet napisac. Przeciez to wstyd. Wczoraj sie troszke przyglodzilam, zjedlismy bardzo lekki obiad. Wypilam chyba z 4 litry plynow no i dzisiaj jest 62,1. Mozliwe ze potrzebny mi byl taki dzien. No wiec nie ma targeta na ten pt. Moze zeby miec 61,8. Zeby bylo mniej niz tydzien temu - tak bedzie milo. No a nastepny cel - ten weekendowy, to zeby jakims cudem po powrocie z weekendu (lecimy do PL), miec nie wiecej niz 62,5. Moze byc ciezko. Wazenie bedzie dopiero we wtorek, wiec w sumie jak zaczne sie juz w niedziele opamietywac to jest szansa, ze do wtorku bedzie to 62,5. 
Wyszlo  ze zostalo mi 3 tyg na pozbycie sie 2 kg. Cos mi sie wydaje ze nie wydzie. Ale nie przeszkadza mi to. Wazne ze zaczelam sie ogarniac i znowu zaczelam porzadniej dietkowac. A utrata kg przyjdzie z czasem, mi nie przeszkadza, ze chudne 0,5 kg na miesiac. Wazne ze do przodu. Moj Najwspanialszy zawsze mowi, ze dieta jest bez sensu, ze zmiana nawykow jedynie ma sens. I ma racje :)
Dzisiaj sprobuje zrobic 22km na rowerku. Ostatnio jakos mi nie wychodzi i robie tylko po 9. Trzeba sie zabrac za siebie. Mam nadzieje ze zdaze przed deszczem :)

5 marca 2013 , Komentarze (2)

No to chyba w koncu mnie dopadl zastoj. Wczoraj zrobilam 20km na rowerze i jeszcze spacer byl - ogolnie wydaje mi sie ze sporo ruchu i jedzenie przyzwoite a kurcze waga ani drgnela - dalej jest 62,3. A przeciez nie jestem blisko @, zeby mi sie woda w organizmie zatrzymywala. Nie wiem czemu tak jest. No ale najwazniejsze to sie nie poddac. No to nie bedzie w pt ponizej 61. Wazne zeby bylo 61,5 :)
Dzisiaj moje towarzystwo zapowiedzialo sie do mnie na grilla. Jest jedyny taki dzien w najblizszym czasie, ze ma byc do 17 stopni, i chcemy to wykorzystac. Ale postaram sie nie objadac. W sumie nie powinno byc z tym problemu bo jakos sie ostatnio nie rzucam na jedzienie. Po prostu sobie zjemy obiad z rusztu.
Z rowerem chyba bedzie kiepsko - cos mi sie wydaje ze tylko 9km dzisiaj. No bywa.
Musze cos zrobic zeby ruszylo z ta waga.
Macie jakis pomysl?

4 marca 2013 , Komentarze (2)

I koleny dzien. Jestem zadowolona. Chyba pierwszy raz po weekendzie nie mam kg wiecej tylko 0.4. Waga pokazala 62.3 :)Takiego czegos nie uwazam nawet za wzrost wagi. Wczoraj bylismy na rowerze - w sumie zrobilismy 20 km. I ogladajac sobie jakis film, przyczepilam sobie ciezarki do nog i robilam wymachy - moze to cos pomoze na te moje cholerne boczki. Najtrudniejsza rzecz do schudniecia. Ale i tak widzie po spodniach ze jest lepiej niz kiedys tam - dawno temu.

Zrobilam wczoraj galaretke z warzywami - pychotka :) Zostanie jeszcze na dzisiaj i na jutro.

A moj plan na ten tydzien jest troche zabojczy - ale ja tak mam i to dziala. No to chce miec do pt rano ponizej 61. I plan wyglada tak: jutro rano ma byc 61.9, w srode rano ma byc 61.5, w czwartek rano ma byc 61.2 i w pt rano ma byc 60.9. Uwazam ze do zrobienia, tylko musi byc srednio 18km dziennie na rowerze i przydaloby sie wskoczyc na stepper pare razy. Bede bardzo zadowolona jak wyjdzie.

No to bede relacjonowac w jakim stopniu realizuje moj plan :)

DOOOO BOOOOOJJJUUU!!!!

3 marca 2013 , Komentarze (6)

Kurcze, jak ten czas zapiernicza. Mam jeszcze tylko 25 dni na zrzucenie tych nadprogramowych kilogramow. No to priorytetowo jeszcze tylko 2 kg a tak docelowo to moze 3. 
Dzisiaj waga pokazala 61,9. Musze przyznac ze to calkiem ladnie - bo wczoraj pojechalismy do tej japonskiej restauracji i objedlismy sie jak baki. No ale potem juz nic wiecej nie jadlam. Wieczorem bylo troche alko - wypilismy szampana i po drinku 7&7. Ale bylo tez troche tanczenia - wiec spora czesc musialam wypocic (wnioskuje z braku kaca).
Wczoraj zrobilam 8,5km na rowerze :) Jest ok - bo zakladalam ze nie bedzie nic. Dzisiaj jest pare wersji jak bedzie z aktywnoscia. Albo zrobie tylko 8,5km (bankowo jedziemy do miasta), albo zrobie 14km (znam taka fajna, okrezna droge do miasta), albo zrobie 21/27 km (do poprzednich tras dodam jeszcze taka moja ulubiona 13km petelke).
No i kurde - tak dobrze szlo przez weekend - musze pamietac zeby sie nie objadac. A weekend, mimo ze nie pojechalismy w gory, jest boski :)

2 marca 2013 , Komentarze (2)

Od razu widac ze jest weekend. Waga poszla w gore, mimo ze nie jadlam wiecej niz standardowo. Ten moj organizm to po prostu wie, ze jak weekend jest, to mozna sie poobijac z metabolizmem, tak mi sie wydaje.
No i nici z wyjazdu w gory. Niestety, auto nawalilo na calej linii. Dzisiaj drugi dzien ogarniania, ale podejrzewam ze z tydzien nam zajmie doprowadzenie go do uzywalnosci. No coz, bywa.
Wczoraj zrobilam tylko 9 km, bo przez to auto nie bylo kiedy sie porowerowac.
No ale przez to ze nie jedziemy w te gory, jest szansa ze w niedziele wybiore sie na rower - moze zrobie jakies 20 km, zobaczymy.
Waga dzisiaj rano pokazala 62,3. No oki - musze tylko pilnowac, zeby nie bylo wiecej niz 63 do pn rano. A jest szansa ze sie uda.
Oki - biore sie za ten dzien :)

1 marca 2013 , Komentarze (2)

Wow - zrobilam wczoraj 22km, ale nie spodziewalam sie ze to tak ruszy moja wage. Nadal jest fajnie. No ale teraz jest weekend wiec standardowo - mega ciezko. Cel na pon rano - nie miec wiecej niz 63. Byloby bosko.

Wczorajsze tofu bylo troche za gabczaste, ale razem z kielkami, pedami bambusa i duza iloscia sosu sojowego bylo ok. Jednak, nie jest to moja ulubiona potrawa.
A dzisiaj w planie golabki z grzybami i do tego sos pomidorowy. Na rowerku mamy zamiar zrobic 18km. I raczej to jest pewne - bo jedziemy do centrum na koncert :)

Auto nam sie zepsulo :/ Dzisiaj bedziemy ogarniac temat, no ale jak to cos powaznego i nie uda nam sie nic wymyslec to chyba nie pojedziemy na ten weekend w gory :/ troche szkoda, ale tragedii nie ma - sila wyzsza. Szczerze mowiac w marcu w gorach bankowo nie jest mega pieknie i romantycznie, dlatego sie az tak nie martwie. 
Jezeli gory nie wypala pojedziemy do miasta obok do naprawde swietnej japonskiej restuaracji i tez bedzie milo. I moze cos jeszcze ciekawego mozna w tym miescie robic. Posprawdzam.

No to zmykam :) Jestem zadowolona - oby tak dalej. Juz mnie tak malo dzieli od 5 z przodu. No ale w pazdziernkiu bylam jeszcze blizej i nie dotarlam. Hmmm....