Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Wendy1983

kobieta, 41 lat,

167 cm, 61.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 marca 2013 , Komentarze (2)

Od razu widac ze jest weekend. Waga poszla w gore, mimo ze nie jadlam wiecej niz standardowo. Ten moj organizm to po prostu wie, ze jak weekend jest, to mozna sie poobijac z metabolizmem, tak mi sie wydaje.
No i nici z wyjazdu w gory. Niestety, auto nawalilo na calej linii. Dzisiaj drugi dzien ogarniania, ale podejrzewam ze z tydzien nam zajmie doprowadzenie go do uzywalnosci. No coz, bywa.
Wczoraj zrobilam tylko 9 km, bo przez to auto nie bylo kiedy sie porowerowac.
No ale przez to ze nie jedziemy w te gory, jest szansa ze w niedziele wybiore sie na rower - moze zrobie jakies 20 km, zobaczymy.
Waga dzisiaj rano pokazala 62,3. No oki - musze tylko pilnowac, zeby nie bylo wiecej niz 63 do pn rano. A jest szansa ze sie uda.
Oki - biore sie za ten dzien :)

1 marca 2013 , Komentarze (2)

Wow - zrobilam wczoraj 22km, ale nie spodziewalam sie ze to tak ruszy moja wage. Nadal jest fajnie. No ale teraz jest weekend wiec standardowo - mega ciezko. Cel na pon rano - nie miec wiecej niz 63. Byloby bosko.

Wczorajsze tofu bylo troche za gabczaste, ale razem z kielkami, pedami bambusa i duza iloscia sosu sojowego bylo ok. Jednak, nie jest to moja ulubiona potrawa.
A dzisiaj w planie golabki z grzybami i do tego sos pomidorowy. Na rowerku mamy zamiar zrobic 18km. I raczej to jest pewne - bo jedziemy do centrum na koncert :)

Auto nam sie zepsulo :/ Dzisiaj bedziemy ogarniac temat, no ale jak to cos powaznego i nie uda nam sie nic wymyslec to chyba nie pojedziemy na ten weekend w gory :/ troche szkoda, ale tragedii nie ma - sila wyzsza. Szczerze mowiac w marcu w gorach bankowo nie jest mega pieknie i romantycznie, dlatego sie az tak nie martwie. 
Jezeli gory nie wypala pojedziemy do miasta obok do naprawde swietnej japonskiej restuaracji i tez bedzie milo. I moze cos jeszcze ciekawego mozna w tym miescie robic. Posprawdzam.

No to zmykam :) Jestem zadowolona - oby tak dalej. Juz mnie tak malo dzieli od 5 z przodu. No ale w pazdziernkiu bylam jeszcze blizej i nie dotarlam. Hmmm....

28 lutego 2013 , Komentarze (2)

Dzisiaj waga pokazala 62.4 - czyli jest fajnie. W sumie wczoraj zrobilam 23km na rowerze i 15 min steppera. Dzisiaj w planie 22 km i nie wiem czy wejde na stepper - sie zobaczy.

Na obiad dzisiaj tofu z kielkami. Raz w zyciu robilam tofu i bylo ok, mam nadzieje ze dzisiaj tez wyjdzie w porzadku. Tak sobie mysle, ze gdybym sie postarala, moglabym w pt rano miec wage ponizej 62 - tylko ze nie jestem pewna, czy az tak chce mi sie meczyc. Moj pierwotny plan zakladal, ze w pt bede wazyc juz 61.0 - bo za tydzien lece do PL i chcialam miec juz ponizej 60, no ale polegl. Teraz plan wyglada tak, ze chce miec 61.5 w ten przyszly pt. I generalnie bede w polowie postu - zostanie mi nastepne 3 tygodnie zeby zrzucic te 1,5. O kurde - jak to sie uda to nie wiem co zrobie. Bede przeszczesliwa - bedzie super :)

27 lutego 2013 , Komentarze (1)

No i doszlam do wagi z pt - jest 62.7 Tak jak mowilam, to tylko pelne jelita. Wiec ogolnie tydzien jest dobry - bo juz w srode mam to co tydzien temu w pt. Czyli przy pomyslnych wiatrach w pt bede miala 62.2 :) Moze byc. Co prawda marzylo mi sie 61.0, ale coz. Dosc standardowo.

Wczoraj jednak nie bylam na zadnym dluzszym rowerowaniu - oprocz 9km (dom-praca-dom). No ale bylam na malym spacerze (2.5km) i zrobilam 20 min na stepperze - chyba pierwszy raz w zyciu. I sie zasapalam. Ale mysle ze od czasu do czasu moge to robic. Wedlug Endomondo spalilam 470kcal. Ale w sumie juz zauwazylam ze trzeba brac 2/3 z tych obliczen. Ale 310kcal spalonych w 20 min - to i tak ladnie:)

Dzisiaj na rowerze planuje zrobic min 14km. A moze uda sie wiecej. Sie zobaczy :)

A obiad dzis mamy dosc spory: jest tajski ryz z warzywami i ryba z pieca. Moze zjem tylko pol porcji - a reszte zostawie i ktos sobie potem podje :)

26 lutego 2013 , Komentarze (2)

No i tak jak mowilam - to tylko weekendowe obzarstwo. Nie ma sie czym przejmowac, ale nie mozna tak robic zawsze. Waga juz konkretnie spadla - teraz jest 63.4. Cel na jutro - miec 63.0. Dzisiaj postaram sie przejechac 18km. 4,5 juz za mna. Jezdzenie do pracy na rowerze jest czadowe :) Jak juz nie jest ujemna temperatura to jest mega super.

Jak chodzi o jedzenie, caly czas jest standardowo. A na obiad dzisiaj bedzie tarta pomidorowa z pesto. Nadal nie kupujemy sera - i az moja waga osiagnie 5 z przodu.

W tym tygodniu mam plan do pt zrobic 70km na rowerze - mysle ze da rade. Ale wszystko zalezy od pogody. A w sobote jedziemy na dwa dni w Ardeny - mam nadzieje ze bedziemy tam duzo chodzic. Pewnie jakas fajna kolacja tez bedzie - ale postaram sie zeby byla nie za wysokokaloryczna.

A wczoraj w sumie nie bylam na rowerze - ale z 5 razy wskakiwalam na stepper - tak po 3 minutki. Ja wiecej nie potrafie na tym fikac - moze kiedys sie naucze :)

25 lutego 2013 , Komentarze (5)

No i od poczatku :/ Dzisiaj waga pokazala 64.3. Mega duzo. No ale coz. Postanowienei jest, ze do pt ma byc 62.2. Co jest realne, bo wydaje mi sie ze mam po prostu mam zapchane jelita i to dlatego. Teraz znowu bede jadla dobrze i wszystko wroci do normy i w pt bede miala te 62.2. Bo na tym przede wszystkim mi zalezy.

Dzisiaj do pracy przyjechalam samochodem, bo spadl snieg, ale widze ze juz topnieje i nie ma wiatru, wiec po pracy wybieram sie zrobic 13 km. No chociaz tyle zeby poprawic sobie samopoczucie. I potem lekki obiadek i tyle. Ogolnie musze sie troche przyglodzic. Bo inaczej to tylko dupa rosnie i rosnie. Jutro rano chce zeby na wadzie bylo 63.7. I bedzie. A jak wroce z roweru nie bedzie sprzyjajaco - czyli wlasnie tyle to pojde jeszcze raz na ten rower - az bedzie!!!

Wiem, wiem, troche to glupie, ale ja sie inaczej nie potrafie zmobilizowac.

24 lutego 2013 , Skomentuj

Poleglam na calej linii:/ Jedno dobre zrobilam na rowerze 30km, a warunki byly serio ciezkie. Padal snieg i wial straszny wiatr, ale nie skrocilam trasy.
Ale jadlam duzo i pilam duzo alko. Na dodatek rozladowala mi sie bateria w wadze i dwa dni nie sprawdzalam ile waze. Dzisiaj kupilam baterie i efekt jest taki, ze wlasnie w tej chwili waze 64,9 !!! Nie wpisuje tego nawet do pamietnika, bo zakladam ze to po prostu pelne jelita i ze jutro juz bedzie o duzo mniej. 
No i w zwiazku z tym, musze zmienic moje postanowienie. No to cel na najblizeszy pt to dojsc do 62,2. Mysle ze to jest realne. Bo obzarstwo bylo tylko jednodniowe, a alko tez tylko w jeden dzien. Ale w masakrycznych niestety ilosciach. W sensie - wypilam butelke Sheridan'a sama. A to ma 1300kcal. A potem sie doprawilam mega slodkim winem. Nawet nie chce wiedziec ile to moze miec kalorii.
No a wczorajsze jedzenie w sumie nie bylo jakies masakryczne - bo zjadlam w sumie 2300kcal. Ale bylam na rowerze i spalilam 750. Czyli ogolnie nie powinno byc zle. Po prostu, musze to wszystko strawic i jedziemy dalej :)
Ale jak nadejdzie tak weekend kiedy nie zawale dietowania to chyba obwieszcze to calemu swiatu.

22 lutego 2013 , Komentarze (1)

No jednak nie poszlo tak dobrze, ale i tak jest ok - bo idzie w dol. Najtrudniejsze teraz przede mna - weekend!!! Prawie nigdy mi nie wychodzi :/ 
Wczoraj dzwonila mama i odradzila mi te 100km na rowerze. I chyba jej poslucham. Pogoda jest troche nieciekawa, bo ma byc tylko max +2. No i wybralam sobie trase 89km gdzie nie moge zawrocic. Tzn zrobienie 20 czy 30 km zeby potem wrocic w razie czego jest bez sensu. A jak juz zrobie 40 to nie ma znaczenia czy zawroce czy pojade dalej. Na trasie nie ma nigdzie stacji kolejowej, wiec nie moge jej skrocic :/ Dlatego na sobote planuje 40-45km petle w okolicy domu. Tez bedzie dobrze :) I przynajmniej na bank mi sie tel nie rozladuje :) W endomondowej klasyfikacji nie zeszlam jeszcze ponizej 3000, ale mysle ze dzisiaj, jezeli nie bedzie padac to to ogarne. W planie standardowe ok 20 km.
Wczorajszy obiad byl olbrzymi - i potem jeszcze skusilam sie na koktajl kiwiowy - no i od razu widac to na wadze. Ale oki - nic sie nie stalo :)
Dzisiaj zapowiada sie b. niestandardowe jedzienie
8:00 - kubek koktajlu kiwiowego - (75kcal)
10:30 - jeden krakers - (50kcal)
12:00 - ciasto - kolega ma urodziny - (200kcal)
15:00 - dietetyczny goracy kubek - (20kcal)
17:00 - spaghetti z sosem meksykanskim (450kcal)
Byloby super gdybym sie nie skusila na nic wiecej. O 20:30 pojde na 20 minutowy spacer. A tak kolo 18:30 chce na rower - z 45 min wystarczy.

Podoba mi sie moj plan :)


21 lutego 2013 , Komentarze (4)

:) No to idzie zgodnie z planem. Jest 62.8. Zrobilam tez prawie 20 km na rowerze, wiec tak jak planowalam. Przesunelam sie troche w klasyfikacji endomondowej. Ale nadal mi b. duzo brakuje. Ale jezeli bede dalej tak dawala rade to to ogarne. Jezeli sobie nie podaruje, to moze nawet w ten weekend. A bardzo bym chciala, bo chcialabym miec 61.7 w pon rano. Wiem ze to duzo, bo to kg od dzisiaj ale wtedy wrocilabym do mojego pierwotnego planu.

Jedzenie planowane na dzisiaj:

8:00 - kromka z pasta tunczykowa (150kcal)

10:30 - chrupki dietetyczne (100kcal)

12:30 - goracy kubek (100kcal)

15:30 - krakersy (100kcal)

18:00 - obiadek - paluszki rybne x2, ryz, surowki (450kcal)

Chyba nie bede pisac o jedzeniu wiecej, bo u mnie to kazdego dnia wyglada dosc podobnie. Bede pisac jak beda jakies odchylenia.

Ogolnie jestem zadowolona, bo jeszcze 35 dni, a ja mam tylko 2.8kg do ogarniecia. Da sie zrobic :) I moze jak juz to osiagne to kupie sobie bikini i potem pomysle o tatuazu. Bo taki mialam b. dawno temu plan:)

20 lutego 2013 , Komentarze (2)

No juz idzie troche lepiej. Najblizszy weekend nie jest ani troche imprezowy. I mam zamiar zrobic dobra setke na rowerze wiec jak dla mnie wyczyn nieziemski i mam nadzieje ze przyniesie jakis konkrety rezultat. Mysle ze dzieki temu nadgonie troche poprzedni weekend, bo byl kiepski.

Dzisiaj waga pokazala 63.2 - nie jest zle. Mysle, ze do pt uda mi sie zejsc do 62.4. A potem weekend bedzie porzadny i poniedzialek zaczne z waga 61.7. Do zrobienia - udowodnie Mojemu Najwsapnialszemu Czlowiekowi, ze sie da :)

Dzisiaj planuje zrobic 18km na rowerze, bo tyle musze minimalnie robic, zeby do 7 marca byc w Top2000 w moim Endomondowym Wyzwaniu.

A jak chodzi o dzisiejsze jedzenie zapowiada sie tak:

8:00 - kromka z pasta tunczykowa (150kcal)

10:30 - dwa krakersy (100kcal)

12:30 - goracy kubek (100kcal)

15:30 - kiwi (100kcal)

18:00 - obiadek - dzisiaj raviolli z sosem dyniowym i parmezanem (bo jeszcze zostal jakis ser w lodowce) - 600kcal.

No to tyle - po weekendzie skonfrontuje to co tu napisalam z rzeczywistoscia. Ale pisac bede oczywiscie codziennie. Jeszcze tylko 36 dni a ja mam 3,2 kg za duzo. Trzeba sie starac!!!