Znajomi (3)
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 18059 |
Komentarzy: | 70 |
Założony: | 20 lutego 2011 |
Ostatni wpis: | 4 lipca 2025 |
Postępy w odchudzaniu
Masa ciała
Jest 62.9 :) Kurcze, w takim tempie to moze byc ciezko sie odchudzic. Ale z drugiej strony, nigdzie mi sie nie spieszy:) Jestem z siebie dumna. Ostatni raz tyle wazylam 1.09.2009. I wtedy tez bylam z siebie dumna :) Teraz kolejny duzy cel - to 61.5 - tak mi sie cos pamieta ze tyle wazylam w listopadzie 2007. No ale ten duzy cel zostawie sobie tak mysle na 1 wrzesnia:) Mysle ze to realne. Na dzien nauczyciela zobaczyc 5 zamiast 6 z przodu. A potem do 5.11 miec 58.9 Ale to jest mega daleko idacy plan - ale moze akurat. I jak bede miala wlasnie tyle - to robie sobie tattoo :) W nagrode :)
To moje duze cele - a teraz maly cel.... Moze zeby w przyszly pt miec 62.5. To byloby mile :)
Zmienilam pasek juz jakis czas temu - a bedzie ponad tydzien. Ale nie napisalam nic, bo niestety nie mam czasu. Ale wage utrzymuje :) Dlatego teraz pisze znowu. Nie udalo mi sie zejsc na mniej. ale i tak jest zajebiscie :) Podoba mi sie to jak nie wiem co. Teraz zbliza sie weekend, a ja wczoraj nalepilam troche pierogow i w ogole wiadomo jak to w weekend .... ale to nic :)
Nastepny cel to 62,9. I ma to sie zdazyc w bardzo krotkim czasie po powrotu z zimowych wakacji. czyli powiedzmy sobie ze do konca lutego :) Zobaczymy czy wyjdzie bo po zimowych wakacjach bedzie jeszcze jeden ciezki weekend czyli karnawal w Holandii.
No ale moze akurat.
I wlasnie sobie zdalam sprawe ze musze sie zastanowic nad nastepnym postanowieniem. bo przeciez juz jest calkiem blisko tego.
No to moze przed Swietami Wielkanocnymi niech bedzie 61.5. Hehe - to juz bedzie wyczyn. Ale kto wie :)
Moze jeszcze w styczniu tu wskocze - ale w sumie marne szanse. Ale... jak juz mowilam... kto wie :)
Ta parapetowka, na ktorej bylam prawie dwa tyg temu byla wypasiona. Jadlam jak potrzaskana - serio caly czas jadlam i jadlam i bylo mi przed sama soba glupio, ale bylo tak przepyszne jedzenie i tak duzo i rozne, ze nie moglam sie powstrzymac, a potem na nastepny dzien dalej jadlam i jadlam bo zostalismy u znajomych na cala niedziele rowniez.
Ale potem zaczela sie moja przeprowadzka. Bardzo duzo pakowania, bardzo duzo noszenia i bardzo malo czasu na jedzenie i takie tam. No i kupilismy sobie rower - na razie jeden, ale za 3 tygodnie kupujemy drugi. Dzisiaj pierwszy raz do pracy na nim pojechalam. Ale juz od paru dni jezdze, na przyklad na holenderski albo gdzies cos zalatwic. Mysle ze z 10 km dziennie. A w weekend kiedy sie przeprowadzalismy oczywiscie tez byla impreza, taka w mniejszym gronie (7 osob) no i caly czas jedlismy pizze - chyba z 10 albo wiecej tych pizz poszlo a w niedziele gar spaghetti (1 kg makaronu byl ugotowany). Wiec tez w sumie duzo jedlismy.
I efekt tego wszystkiego jest taki - ze waze troszke mniej :) Bardzo mi sie to podoba. W ten weekend bedzie spokojnie z jedzeniem i bedzie troche ruchu. W sumie idziemy na urodziny kolegi - ale to takie wyjscie raczej do knajpy wiec dwa piwka i tyle. I pewnie bede duuuzzzooo spala - a jak spie to nie jem :)
Odezwe sie znowu - jak waga pokaze mniej niz teraz. Moze jutro - a moze za miesiac - ale na bank tu wroce.
No dobra - dzisiaj jeszcze sie nie obrazilam na siebie ze mi nie idzie bo waga pokazala 65.0. Czyli jest dobrze - do pierwszego celu brakuje mi zaledwie 1,1kg.
Ale niestety zbliza sie weekend. A weekend mam juz zaplanowana jedna imreze - parapetowe, wiec bedzie tam niestety jedzenie :/ No i pewnie dzisiaj na piwko tez sie wyjdzie. Ale ogolnie tendencja jest spadkowa wiec nie jest zle. Tydzien temu bankowo wazylam troche wiecej.
Oki - zabieram sie do pracy.