Pamiętnik odchudzania użytkownika:
GrzesGliwice

mężczyzna, 45 lat, Gliwice

176 cm, 86.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 maja 2018 , Komentarze (13)

Minął już ponad tydzień odkąd zacząłem chodzić na siłownię i już mogę powiedzieć kilka słów na ten temat...
Siłownia jak najbardziej ok. Nie widzę żadnych negatywów...póki co oczywiście.
Są dni i godziny kiedy jest mniej lub więcej ludzi...jeszcze nie wiem kiedy co i jak ale na pewno to ogarnę a po drugie i tak chodzę w godzinach w których mam czas :)
Trenuję 2/1 czyli dwa dni treningowe i jeden na regenerację.
Muszę się przyznać, że miałem już kryzys ale udało mi się wyjść z domu...i później już było super! Zastanawiam się czy nie zmienić planu dnia i może powinienem jechać na siłownię bezpośrednio po pracy? Wiadomo, że po wejściu do domu trudniej się ruszyć ;)

Z uwagi na to, że mam predyspozycje do nabrania kształtów...liczę na to ,że jakiś efekt będzie... może nawet nie "jakiś" ale to już czas pokaże :)

Tutaj zdjęcie po czterech treningach... Pompa musi być -ha ha!

17 maja 2018 , Komentarze (18)

Jak już niektórzy wiedzą...zdecydowałem się na zakup karnetu na siłownię. Wybór padł na sieć SmartGym. W Gliwicach są dwie z tej sieci, w tym jedna czynna 24h.
Czy siłownia jest dla mnie? tego nie wiem...
Wiem, że nie mogę biegać bo lecę z wagi. Wiem, że nie mogę za dużo na rowerze bo lecę z wagi. Marsze również nie są dla mnie bo...? Tak właśnie -lecę z wagi. Może siłownia będzie czymś co mi podpasuje :)
Póki co mam za sobą dwa treningowe dni. Dzisiaj przerwa...
Poczyniłem jakieś tam inwestycje w postaci m.in. butów, spodenek itp, więc szkoda mi będzie przestać chodzić i ćwiczyć -hi hi.
Trafiłem również na akcję Smart Challenge.
Za 15 treningów w 45 dni dostajesz nagrodę gwarantowaną. W wyzwaniu pierwszym jest to ręcznik sportowy, w drugim pendrive, w trzecim torba sportowa i w kolejnych koszulka oraz maska antysmogowa.
Smart asystenci są życzliwi, nikt na nikogo nie patrzy jak na ufo... ogólnie atmosfera jest całkiem przyjemna a jak wiadomo trening na siłowni musi kojarzyć się z czymś przyjemnym, wszak nie jest to dla nikogo kara.
Trzymajcie za mnie kciuki! niech moc będzie z na....ze mną tym razem ;)

Pozdrawiam serdecznie :)

9 maja 2018 , Komentarze (6)

Tak jak w tytule... w ostatnich dniach, mimo natłoku pracy (również w majowy dłuuuugi weekend) znalazłem kilka chwil na to aby troszkę pojeździć po to aby...pochodzić :)
Wpierw wyczerpujące wejście na Baranią Górę, później troszkę po Krakowie...aż w końcu znowu Wisła ze pstrągiem w "Malinówce" po Kuchennych Rewolucjach -choć to dawne czasy ;)

Endo...cośtam włączałem ale w sumie nie było jakiejś tam specjalnej aktywności a to z uwagi na częste postoje m.in. na robienie fotek ;)
Nie wiem czy chcecie ale to właśnie nimi będę się dziś chwalił -hi hi, tak więc jeśli nie macie ochoty mnie oglądać to proponuję powrócić do strony głównej vitalii... hi hi -link poniżej ;)

Do zobaczenia wkrótce ;)

6 maja 2018 , Komentarze (26)

Wpierw był Klimczok, później Hrobacza a teraz Barania...ech, jaki ja niestały w uczuciach jestem... ;)
O tym, że znowu jeżdżę rowerem to już wiecie z ostatniego wpisu...
Teraz doszedł do tego Kraków oraz wczoraj Barania góra.
Skupię się na Baraniej Górze ponieważ po wejściu na nią okazało się ,że największym baranem to...ja jestem :D
Nie ma się co oszukiwać -lata i mi lecą... (szloch) Tak czy owak,,,w połowie drogi na szczyt miałem dosyć.
Jak niektórzy wiedzą, czego jak czego ale uporu mi nie brakuje i efekt jest taki, że dzisiaj nie mogę stanąć na nogi. Chodzę jak paralityk... byle do wieczora -hi hi
33 km w 6:14:00... spalając przy tym 2656 kcal :x W ten sposób to chwila i zniknę.
(Kraków to 5.50 km w 1:42:00 i 484  kcal)

Pozdrawiam serdecznie Was wszystkich i życzę miłej niedzieli bo widzę ,że słonko świeci już od samego świtu (slonce)

CMOK!

Ufff... :D

17 kwietnia 2018 , Komentarze (12)

Dzień dobry. Długo nic nie pisałem...w sumie niewiele się działo takiego, aby warto było o tym pisać...
Nadeszła wiosna -to zapewne cieszy nas wszystkich :D

Zacznę od wagi... na dzień dzisiejszy jest ona na poziomie 86,1 -nie jest źle ale wciąż za mało.
Duży wpływ na moją wagę miało to, że zdarzało mi się w ostatnim półroczu sporo chorować... ale tak to jest, gdy podczas zapalenia płuc leczą pacjenta na alergię (strach)
Na tą chwilę praktycznie ogarnąłem temat zdrowia... jest jeszcze do zaplanowania wizyta w szpitalu ale z tym chwilę zaczekam :x
U mnie..jak pewnie u wielu z Was...zmiany. Tak to jest, że życie biegnie ale bardzo często swoim własnym torem... (tajemnica)

Niezmiennie podążam śladami "kuchennych rewolucji" -to te ostatnie fotki (impreza)

Powracając do tematu wiosny...
Zacząłem jeździć na rowerze. Rower? Inny niż w roku poprzednim... chyba trochę bardziej sprawny i w ogóle dosyć fajnie mi się na nim jeździ. Już w trzeci dzień zrobiłem nim grubo ponad 20 km (uff)

Żywieniowo w dalszym ciągu staram się aby było dobrze i nawet mi to wychodzi.

Vitalia? Chyba w dalszym ciągu zamiera.... może to taki okres... a może... sam nie wiem :p

Kilka fotek i do pracy :PP

Miłego dnia.

21 stycznia 2018 , Komentarze (9)

...ale nie ma co narzekać.
Jesteście ciekawi co u mnie? W sumie nie jest źle... Pilnuję wagi by nie spadła i póki co jest ok.
W pracy różnie, bardzo różnie... mam już tego chyba dosyć :(
Pilnuję jedzenia i powoli zabieram się za ćwiczenia. Na razie w domu ale korci mnie karnet na siłownię. 
Choróbsko nie odpuszcza i zaczyna mnie to martwić... za chwilę będzie miesiąc jak mnie trzyma :(
Doszedłem jednak do wniosku ,że lepiej się wykończyć w dobrej formie niż w złej, stąd decyzja o rozpoczęciu ćwiczeń. Kondycja? Zerowa...! 20 pompek i mam dosyć :/

Prywatnie? Też baaardzo różnie :(
Na tą chwilę mogę się jedynie pochwalić poprawionymi relacjami z synem...bo z córą są niezłe tak jak były :)

Teraz foto...na początek obiadki:

Gulasz z żołądków drobiowych :)


Gulasz ze schabu w paski i pekińska


chili con coś tam z ryżem


Gulasz wieprzowy z kluskami i kiszoną kapustą zasmażaną


Schab, kluski i kapusta


Tutaj też chili con coś tam...


Niezastąpione udka z kurczaka

Restauracyjnie z Vicą:

Pizza


Ravioli ze szpinakiem

Risotto z burakiem, grillowaną gruszką i serem gorgonzola


Szarlotka na deser

Pizza z młodym:

Dzisiaj upiekłem chleb:

Miłego wieczoru życzę :)

20 grudnia 2017 , Komentarze (4)

Życzenia na Boże Narodzenie to sprawa, która wielu z nas spędza sen z powiek, zwłaszcza, gdy się nie wie, co komu powiedzieć, by jak zwykle nie zabrzmiało banalnie, albo nieszczerze, albo w ogóle nie zabrzmiało, bo zabraknie nam pomysłu.

Nie składam życzeń, które niewiele wnoszą. Życzeń grzecznościowych, zdawkowych, więc bezosobowych. Lepiej nic nie mówić, niż być jak automat z życzeniami. Bo wypada, bo coś życzyć trzeba, bo co ludzie powiedzą...

A ja nie składam życzeń, jeśli nie mam słów i nie czuję tematu. Wolę kogoś przytulić, szczerze i od serca, czasem to więcej da, niż moje z trudem wypowiedziane słowa.
Co innego, gdy wiem, co powiedzieć! Gdy nie tyle chcę zabłysnąć elokwencją, co realnie komuś czegoś życzyć. Żeby się zadziało w jego życiu. Czegoś, czego mu trzeba. O czym wiem, że marzy. Czegoś, co warto urzeczywistnić.
To wielka odpowiedzialność tak życzyć. Mieć świadomość, że to może się spełnić. Czuć wagę swoich słów. Nie klepać językiem, opękać ten moment, szast, prast, całusy w powietrzu i po krzyku. Żeby kogoś nie urazić, nie poruszyć.


Życzenia inne niż wszystkie

.
Bo co tu czuć, jak tu nic nie żyje? Słowa, które umierają śmiercią naturalną, sekundę po wypowiedzeniu. Nikt ich nie zapamięta! Nikt nie zrealizuje. Nikogo nie pobudzą, żadnej ze stron. Bo co mi zostanie po zdawkowym spokoju, zdrowia, no i pieniędzy? Przybędzie mi tego, czy może chcieć będę, by te życzenia jak najszybciej minęły, bo życzący nawet nie zapytał o to zdrowie, nigdy. Czy o tym marzymy, tego chcemy, tego sobie życzymy?
.
Weźmy na przykład taki spokój. Spokój ważny jest, a jakże. Przy intensywnym życiu to i mi się ostatnio marzy. Ale to nie w czasie spokoju wydarzyły się najpiękniejsze chwile mojego życia. O nie! To były chwile moich największych życiowych sajgonów i… paradoksalnie największego pokoju w sercu. Dlatego przede wszystkim, życzę Wam pokoju wewnątrz i (nie zawsze) spokoju na zewnątrz, a więc spontaniczności, ciekawych wyzwań i wielu pozytywnych szaleństw!
.

Nie-spokoju i nie-wesołych świąt

.
Pod lupę weźmy też popularne Wesołych Świąt. Obecne wszędzie, w każdym języku i na każdej grudniowej witrynie sklepowej. Bo w styczniu już nie uraczysz, prezenty kupione to i witryny cichną. Więc ja się pytam, co to znaczy wesoły? Czy będzie to dobry nastrój, szampański humor? Czy zatem chcę się w życzeniach ograniczać tylko do chwilowego stanu, który na dodatek ma potrwać (oby aż) dwa dni świąt, na filmie z Kevinem, przy butelce wina i talerzu ciastek?
.
A może fajnie prócz wesołych dni, mieć coś jeszcze? Coś do zapamiętania na dłużej po tych (krótkich, jak co roku) świętach. Coś, co wykroczy poza zastaw się, a postaw się, poza święta, święta… i po świętach, poza choineczkę, barszczyk i świąteczną Coca-Colę. Coś, co ominie nietrafione prezenty, debety na koncie i zagapienie w telewizor.
.

Dlatego zamiast zdawkowych Wesołych, już dziś Wam życzę dni pełnych Radości. Nie zawsze głośnej, niekoniecznie wykrzyczanej. Prawdziwej, głębokiej i pochodzącej z długotrwałego źródła. Radości, która czuje ten sens. Która trwa dłużej niż dobry nastrój i frajda z prezentu. Którą widać w oczach, nawet gdy przestaniecie się śmiać. Która subtelnie zarazi innych, nawet gdy nic nie powiecie. Radości, która rozwala serce od środka i właśnie dlatego widać ją na zewnątrz.
.
To by było na tyle. To są najważniejsze życzenia...


...ode mnie

...dla Was

17 grudnia 2017 , Komentarze (4)

Dzień dobry...

Z tego co widzę to większość z was jest zabiegana albo po prostu vitalia odeszła na dalszy plan. Rozumiem to doskonale, gdyż tak się złożyło, że ja sam nie za często tu zaglądam (niestety)

Co u mnie? Chyba każdy ma swoje problemy -hi hi...

Święta się zbliżają wielkimi krokami ale to już nie są te święta co kiedyś...i nie mam tu na myśli 15-20 lat temu bo wtedy zupełnie był inny klimat.

Gliwice w tym roku są wystrojone jak nigdy... Miasto spisało się na medal. Pisząc ten tekst jeszcze nie wiem czy wrzucę swoje zdjęcia czy zapożyczę z gliwickich portali ale postaram się wam pokazać małe co nie co :)

Waga? poszła do góry! Na dzień dzisiejszy wskazuje ona 88 (!) kg i jest stabilna.

Wiem, że powinienem bardziej zadbać o ruch aby nie obrosnąć w tkankę tłuszczową ale póki co waga mnie zadowala :)

Okres przedświąteczny jest to okres wzmożonych przemyśleń i refleksji...ale jak wiemy każdy jest kowalem swojego losu -przynajmniej w głównej mierze...

Jest kilka teorii które ostatnio za mną chodzą.,..

Jedna z nich dotyczy urlopu. W korporacjach mówi się, że nie należy brać miesiąca urlopu w całości ponieważ może się okazać, że jeśli firma daje radę bez Ciebie przez miesiąc to może oznaczać, że nie jesteś w niej potrzebny... powiem więcej... ta teoria nie dotyczy tylko dużych korporacji,  w sumie nie dotyczy tylko pracy...

Wiecie co... skusiłem się na zakupy przez internet...

o ile buty okazały się być dobre, jeansowe spodnie także...to już bluzka na styk a następne spodnie już małe i czeka mnie ich zwrot.

Jak widać nie można kupować kota w worku a tak poniekąd wygląda to przez internet. Nie ma jak dotknąć, zobaczyć, przymierzyć...trzeba sprawdzić czy pasuje -tak na dłużej... Nie liczy się tylko pierwsze wrażenie... Wręcz przeciwnie -pierwsze wrażenie to tylko 30% sukcesu.

Życzę Wam wszystkiego tego....czego chcecie aby Wam życzyć :)

CMOK!

27 listopada 2017 , Komentarze (3)

Witam serdecznie wszystkich czytających a w szczególności Pira22 oraz Ewafit.

Chciałbym z tego miejsca życzyć tym dwóm paniom wszystkiego co najlepsze z okazji ich święta... Pira22 18-te urodzinki... Ewafit 19-te... Żyć nie umierać :)

Dużo zdrówka, uśmiechu, radości życia oraz samych wspaniałych ludzi wokół...

Ściskam! 

Pa.

5 listopada 2017 , Komentarze (10)

Witam Was wszystkich bardzo serdecznie.

Czas mija... nieubłaganie niestety... Wrzesień, październik a zaraz połowa listopada...

01.11 -dzień pamięci i zadumy... W większości z nas pewnie spędziliśmy go w rozjazdach, u rodziny, na grobach najbliższych... Powtórzę się jak co rok ,że liczy się pamięć a w szczególności ta na co dzień -nie od święta. To właśnie codzienność pokazuje jakimi jesteśmy ludźmi...

Co u mnie? Waga w górę (co akurat jest ok) ale kondycja w dół! Masakra...

Dwie minuty deski to dla mnie zdecydowanie porażka! Gdzie te stare dobre czasy... hi hi (jakkolwiek to brzmi ;) )

Kulinarnie staram się jadać normalne posiłki i mimo, że nie zawsze to wychodzi tak jak powinno to chociaż wieczorem po pracy staram się zjeść normalny obiad :)

Muzycznie też coś mam dla Was...

Lubicie utwory Seweryna Krajewskiego? Tutaj macie je w nowej aranżacji Joanny Dark. Chyba wczoraj było o Niej i o tym projekcie w Dzień Dobry Tvn.

https://app.vitalia.pl/open?id=1XzY4CI1KyteA-TJs...

Zerknijcie również na nowy teledysk do utworu "Lecisz" wyk. Rapoholika ft. Mona. 

Nowa płyta niebawem...

Pira wiem, że to nie jest twój ulubiony styl muzyczny ale czy poznajesz gdzie był kręcony teledysk? :)

Premiera nowej płyty "Białego" jest już zapowiedziana na 01.12.2017 r. Jestem jej bardzo ciekawy...

No i jeszcze na koniec mega odkrycie minionego czasu... te dziewczyny są niesamowite! :) a optymizm aż bije od nich... tak trzymać!