Pamiętnik odchudzania użytkownika:
GrzesGliwice

mężczyzna, 45 lat, Gliwice

176 cm, 86.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 listopada 2016 , Komentarze (12)

Mając na uwadze rewelacyjną pogodę jak na koniec listopada oraz moją zanikającą aktywność fizyczną postanowiłem wczoraj wieczorem, że pojeżdżę na rowerze... Niby od niechcenia zrobiło się tego prawie 10 km (50 min.), średnia prędkość 11.90 km/h a maksymalna 29.20... 350 kcal poszło z dymem...tzn z potem ;)

Co mnie zaskoczyło? Nie, nie brak formy... hi hi. Zaskoczyło mnie oświetlenie led zamontowane na początku lasu, co prawda jest to taki park z którego często korzystają ludzie ale żeby, aż tak? No ok... ja w każdym bądź razie się nie czepiam -jestem "za"!

Prognoza pogody w Gliwicach

Zdjęcie zrobione w lesie bez lampy błyskowej

Trochę białka po treningu

No i standardowo Endo...coś tam ;)

17 listopada 2016 , Komentarze (11)

Moi drodzy...

O ile udało mi się w weekend nadrobić trochę spalonych kcal to w tym tygodniu moja aktywność fizyczna jest bliska 0 (zeru) :x

Jedzenie standardowo całkiem przyzwoite ale....ale znowu nie pije wody! Z alkoholizacją delikatnie bo wino chyba źle na mnie działa -hi hi ;)

Nie bardzo mam się czym chwalić, więc wrzucam muzę i życzę miłego wieczoru.

14 listopada 2016 , Komentarze (20)

Zanim cokolwiek napiszę..chcę abyście wiedzieli ,że był to naprawdę wyjątkowy dla mnie weekend... Życie jest wspaniałe i trzeba czerpać z niego wszystko co najlepsze...

Wykorzystując trochę dłuższy niż zwykle weekend postanowiliśmy odpocząć -właściwie odpocząć bardzo aktywnie co z całą pewnością się nam udało. 

Pogoda była rewelacyjna -zgodnie z zamówieniem i sprzecznie z prognozami!  Ale co tam prognozy jeśli ma się takie układy "na górze" :D

Po ponad 650 km dotarliśmy na miejsce, wzięliśmy klucz do pokoju i zaraz po rozpakowaniu się poszliśmy nad morze... jeśli ktoś nie wie to ogłaszam wszem i wobec UWIELBIAM MORZE!

Jeśli ktoś jest zainteresowany statystykami to w ciągu minionego weekendu  (od czwartku wieczorem do poniedziałku rano) przeszedłem łącznie ponad 42 km spalając w ten sposób 3234 kcal (!)

Spaliłem ogrom kalorii to i mogłem sobie pozwolić na trochę mało dietetyczne jedzenie...  mało dietetyczne ale jednak bardzo smaczne i świeże mimo, iż nie jest to sezon turystyczny. Odwiedziliśmy również restaurację po Kuchennych Rewolucjach a mianowicie "Łebską Chatę", jest to pierwsza restauracja w historii programu (którego jestem wielkim fanem) której cofnięto rekomendację Magdy.

Nie będę się rozpisywał o tym co zastaliśmy na miejscu... w każdym razie udało się zamienić kilka słów z właścicielem tego lokalu, wypiliśmy po kawie i grzecznie się pożegnaliśmy...

Jak zawsze wrzucam kilka fotek...  Postaram się je w miarę opisać tak abyście mieli jasny przekaz tego wszystkiego co na zdjęciach, Pogoda była rewelacyjna -nawet jeśli nie widać tego na zdjęciach...to musicie uwierzyć nam na słowo.

Zaśnieżona Gdynia podczas jednego z przystanków w drodze do celu

Jedno z pierwszych pozowanych zdjęć

Przed wspomnianą wyżej restauracją "Łebska Chata"

To zdjęcie jest rewelacyjne

"Hono Tu" i chleb ze smalcem :PP

A to...nie wiem skąd się wzięło -hi hi

PIRA to dla Ciebie:

Tzn to...

:-*

10 listopada 2016 , Komentarze (5)

                                     ...w poniedziałek!

7 listopada 2016 , Komentarze (9)

Czy tylko mi się wydaje, że Święty Mikołaj ma baaardzo dużo pracy?

Ile jest dzieci tych grzecznych. ile dorosłych którzy również zasługują (lub trochę mniej) na prezent... a Święty Mikołaj? Jeden! Aż mi go szkoda... ten się nalata... hi hi.

Z tego co wiem to w tym roku swoją pracę zaczął już w miniony weekend -mam nadzieję ,że do 6 grudnia zdąży do wszystkich dojechać.

A jak u Was wygląda wizyta Świętego Mikołaja?

Dostajecie prezenty czy rózgę?

A jak dzieci -wierzą czy "doba internetu" skutecznie wyprowadziła ich z przeświadczenia ,że Święty Mikołaj istnieje naprawdę?

4 listopada 2016 , Komentarze (7)

4 listopada, dzisiaj rano -2 stopnie, wszyscy dookoła chorzy lub "pociągający"...

Nie mogę sobie pozwolić na jakiekolwiek zawirusowanie i w związku z tym sezon rowerowy uważam za zamknięty!

Dzisiaj wieczorem ostatnia przejażdżka 10.47 km, 48:24 min, 383 kcal...

Muszę się zastanowić co dalej? W ćwiczenia w domu nie wierzę -znam siebie. Raz, dwa razy mogę poćwiczyć ale to nie jest to co będę robił systematycznie.

Siłownia? "krucho' u mnie z wolnym czasem...i nie wiem czy po prostu dam radę to ogarnąć...?

Nie wiem... jeśli macie jakieś pomysły to chętnie poczytam...

A tak aby nie zabrakło prywaty to muszę się pochwalić, że w końcu udało mi się uzyskać dostęp do e-dziennika u mojej córy w szkole. Co prawda nie obyło się bez "akcji" bo spokojna rozmowa tydzień temu nie przyniosła skutku... To czego nie dało się załatwić na spokojnie w ciągu tygodnia -dzisiaj załatwiłem od ręki! To jest chore...ale tak niestety jest (kreci)

1 listopada 2016 , Komentarze (17)

Dzisiaj jest dzień bardzo wyjątkowy... zaduma, refleksja, nostalgia... to w dniu dzisiejszym dosyć oczywiste. Do tego jeszcze powrócę...

Zacznę od tego, że minął weekend -dłuższy niż każdy inny i to nie tylko z uwagi na to, że dzisiaj święto bo masa ludzi (w tym ja) normalnie wczoraj pracowała ale sobotnia noc była o godzinę dłuższa...

Jak odczuliście tą zmianę?

Weekend? U mnie bardzo ciekawie i miło... nawet czas na aktywność fizyczną się znalazł i nie tylko... W sobotę po pracy szybko się ogarnąłem i biegusiem (szybkim marszem) na pociąg. Spać poszedłem o czwartej (!) rano, tzn o piątej ale przez tą magiczna zmianę czasu...była czwarta. Wstaliśmy jeszcze przed południem, śniadanie -przynajmniej ja, później obiad itp..i tak minął dzień: 75% czasu spędzając w łóżku. Tego mi trzeba było... odpocząłem na maxa!

W niedzielę powrót, w poniedziałek do pracy, dzisiaj znowu wolne....ale jednak sporo na głowie. 

Niestety mam dużo rodziny na cmentarzu i przy każdym grobie chwilę trzeba spędzić... na szczęście wszystko było już przygotowane wcześniej a dzisiaj to tylko formalność. W ogóle jestem zdania, że o zmarłych trzeba pamiętać przez cały rok a nie tylko w takim dniu. Ludzie w sporej części robią to wszystko na pokaz... nie trawię tego!

Wczoraj jeździłem na rowerze i po powrocie nie wwiozłem go do domu tylko zostawiłem na samochodzie -zmotywowało mnie to do dzisiejszej aktywności -tym bardziej, że pogoda była rewelacyjna.

Wrzucam kilka zdjęć i zrzutów... postaram się je opisać -bo pewnie będzie dosyć chaotycznie... hi hi

Gliwicki dworzec w sobotę...

Tutaj Katowice a to jeszcze nie koniec podróży...

Jeśli tak wyglądają ścieżki rowerowe dofinansowane przez UE to ja podziękuję

Rower wrzucony na pakę zmotywował mnie do dzisiejszej przejażdżki

Taka super pogoda była dzisiaj

Statystyki spalonych kcal w poszczególnych miesiącach...widać, że grupa wsparcia motywuje!

Poniedziałek

Wtorek (dzisiaj)

25 października 2016 , Komentarze (25)

Witam serdecznie :D

Chyba zacznę wierzyć w hasła reklamowe...bo jak wiadomo "wiara czyni cuda" (smiech)

Mama nadzieję, że limit spóźnień pociągów na ten rok wyczerpała już "Diuna" i mogę być spokojny... hi hi

Widzieliście spot reklamowy PKP Inter City z 2009 roku? Jest moc... ]:>

24 października 2016 , Komentarze (32)

Skąd ja to wiedziałem... cały tydzień lało nieprzerwanie a w sobotę i niedzielę? -cudowna, słoneczna pogoda. Żyć nie umierać!

Z uwagi na to, że dla mnie weekend zaczął się dopiero o godzinie 16:00 to sobotni wieczór odpowiednio się przeciągnął (noc)

Na szczęście nigdzie nie byliśmy umówieni rano i nie było potrzeby zrywać się z łóżka. Śniadanie, kawka, długi spacer (czyt. szybki marsz), obiad a następnie wizyta u znajomych...

Zrobił się wieczór, w domu kolacja, później...oraz kawa :D

Tak się wszystko poskładało, że ostatni marsz weekendu wypadł już w poniedziałek (pot)

Dzisiaj rano pobudka o 6:00 i...nie miałem najmniejszej ochoty wstawać! Niestety nie zawsze robi się to na co ma się ochotę (zombie) więc musiałem obrać kierunek -> praca! 

Dotrwałem do końca, obyło się bez ofiar... jest dobrze :D

Pamiętacie o planach na grudzień?

I coś na poprawę humoru :D

17 października 2016 , Komentarze (39)

Witam wszystkich w ten piękny i słoneczny poniedziałek... :D

Weekend minął mi baaardzo miło. Sobota z Patricią Kazadi w Katowicach,

 później wizyta w Łańcucie -zgodnie z pewną grupą wsparcia na vitalii  (wiem, że to co na zdjęciu jest nieetyczne)

no i w niedzielę ciąg dalszy spotkań z gwiazdami... W Katowicach spotkaliśmy się z Papatką oraz na sam koniec z Rafałem (Maślakiem)

Spotkanie z naszą koleżanką z portalu przebiegło bardzo (Papatka, Ty czyt. "barzo") miło. Było sporo śmiechu oraz rozmów o wszystkim i o niczym...

Zgodnie z tradycją spotkaliśmy się pod pijalnią czekolady "wedel" i po zapoznaniu się usiedliśmy w....tak właśnie -w "Mount Blanc" :D

Tam trochę pojechałem z kcal ale co tam...raz na jakiś czas można a nawet trzeba!

-kawa, 

-deser, 

-później sałatka 

-oraz jogurtowy deser brzoskwiniowy z magicznymi CHIA :)

Reasumując: Było zaj***ście a weekend powinien trwać dwa razy dłużej.

Uciekam do pracy -pozdrawiam (pa)