Dziś w naszej Fundacji odbyło się spotkanie organizacyjne przed wycieczką na Dolny Śląsk.To dopiero na początku czerwca, a ja już nogami przebieram. Byłam tam jako dziecko , w Pradze byłam 8 lat temu, wszystko z ochotą zobaczę na nowo. Bo z pewnością i tam nowości zawitały wraz z rozwojem Polski m.in. ze środków UE. Program wycieczki b. interesujący, opłacone wejścia, bilety, codzienny przewodnik, spanie w jednym miejscu, Panorama Racławicka, cały dzień we Wrocławiu, dom stancyjny tuż przy parku w Kudowie. Nic, tylko brak i używać. O towarzystwie nic nie wiem, ludzi widziałam, ale przecież ich nie znam, zobaczymy w drodze. Poza tym zbliża się wyjazd majowy do Ogrodu Dobrych Myśli, co zażyczyłam sobie jako prezent urodzinowy. Powoli zaczynam w myślach układać rzeczy w walizce. A dziś wizyta u rodziców przebiegła jak zwykle. Ojciec cały czas napawał się tym, ile z bratem dostaniemy za mieszkanie rodziców, gdy oni juz odejdą. Temat typowy dla mojego rodzica. Odechciewa się tam bywać. Jutro raniutko wyjazd na działke, taka mam nadzieję, bo sporo tam pracy znów czeka. Dziś na obiad zupa krem ze szparagów, reszta z wczoraj , polędwica z dorsza pieczona, dwa ziemniaki z wody z koperkiem i mix sałat. Na deser zjadłam kostkę gorzkiej czekolady. Waga spada, bo właściwie zero słodyczy, a pieczywo tylko na jeden posiłek.