Za oknem szaruga, aż strach. Od razu chce się ciepłych zup, cięższych potraw. Dla mnie rosół i kasza z warzywami wystarczy. Dziś owsianka z jabłkiem i migdałami. Do tego 2 łyżki jogurtu i łyżeczka miodu. Takie śniadania lubię, chociaż nie gardzę i bajglem z dobrą pasztetową, z serem, z twarogiem. Waga zbiesiła się poprzez pobyt relaksacyjny, muszę teraz to nadgonić. Dziś kolejny dzień zmagań z biurokracją, ale także sukcesy. Zamówiłam już nagrobek dla Ojca, zapłacę z pieniędzy otrzymanych z banku na wypadek śmierci. One nie wchodzą do masy spadkowej, będzie więc z głowy kolejna awantura, że "za bogato". Kamieniarz obiecał wykonać do 1 listopada. Byłam też w urzędzie skarbowym, uzgodniłam co i jak, potwierdziłam moje stanowisko i będę się tego trzymać. Złożyłam wniosek o zasiłek pogrzebowy w biurze emerytalnym Ojca. Z mojej strony wykonałam wszystko. Teraz mogę zacząć czas żałoby.
Wasze oburzenie na zachowanie brata jest zrozumiałe, bo potrącanie z kasy matki za dojazdy do niej jest po prostu obrzydliwe. Kończę jednak ten temat, nie wiem jak się sytuacja rozwinie, mam czas do końca lutego, aby zdecydować.
W naszej Fundacji wykupiliśmy sobie wycieczkę na przyszły rok, tym razem będzie Bawaria. To dopiero w czerwcu, ale już chętnych było wielu. Płatność w ratach nie obciąża zbytnio kieszeni "emeryta" A zajęcia ruchowe zaczną się od przyszłego tygodnia . Dobre i to. Z takich bardziej "wesołych" sytuacji, to moja Mama poinformowana o śmierci Ojca stwierdziła, że wie o tym, ale przecież ona ma już drugiego męża ! Uff, i co ja mam na to powiedzieć?