po melatoninie spałam dobrze. Czyli był jakiś powód, ale nie będę go szukać. Wczoraj wieczorem przyszła pani z zarządu wspólnoty, raz jeszcze porozmawiać i poinformować, że podejmą kroki zmuszające pana sasiada do działań. Długo to trwa, cóż robić. On sam wczoraj znów stukał, pukał, ale cel nie jest nam znany. Dziś na śniadanie owsianka z owocami , jabłkiem i jogurtem. Potem spacer, wyszło znów 5 km , a niebo dziś tak błękitne, morze odbija ten kolor i jest bajecznie! Ciepło, znów rozpięta kurtka, bez czapki i rękawiczek. Wczoraj zostaliśmy zaproszeni na 30 urodziny córki kuzynki. To dopiero 10 maja, ale fajnie będzie się spotkać z rodziną. A matka jubilatki dziś u nas obiaduje, już wszystko gotowe, mam zatem czas na pogawędkę z Wami. Mąż wrócił od rodziców ok. 12:30, oni dopiero zaczynali jeść śniadanie(!?). Cóż , inaczej im biegnie czas. Brat nadal chory, ale po głosie słuchać, że jest lepiej. Niech wyleży, wyleczy , bo żartów nie ma. Gotuje już rosół na weekend , jutro w planach wędrówka brzegiem morza od Osywia do Rewy. Oby pogoda dopisała, a my gdy wrócimy , to rosół znajdzie z pewnością amatorów.