2 tygodnie temu nie miałam ochoty dzielić się efektami, bo efektów nie było. Tylko ten 1kg który nabyłam we Włoszech spadł, czyli wyszłam na zero. Obecnie jestem na półmetku kolejnej podróży(ciekawe czy ktoś zgadnie po zdjęciu, podpowiem, że w Azji).
Z jedzeniem jest różnie - jedzenie jest tłuste, smażony boczek, ryby, kiełbasy, ale pojawiają się też owoce morza i pyszne sałatki. Co ciekawe, zazwyczaj mięso/ryba stanowi cały posiłek. Chlebka nie widziałam od tygodnia, raz pojawił się ryż i dwa razu makaron. Dziennie robimy po ok. 10-15 km pieszo, upał 37 stopni. Zaliczyłam również 1 dniowa wspianczke w dżungli.Liczę na to, że te tłuste jedzonko zostanie mu wybaczone, a boczek nie pójdzie w boczki:) o tym przekonamy się za tydzień:)