Efektem stosowania diety Dąbrowskiej ma być przede wszystkim oczyszczenie organizmu, wzmocnienie zdrowia, polepszenie snu i zwiększenie energii oraz (w przypadku osób chorych) wyleczenie z różnego rodzaju przypadłości takich jak np. zespół metaboliczny, obniżona odporność, zaburzenia miesiączkowania, niepłodność, czy niedoczynność tarczycy oraz nowotwory (i wiele innych chorób).
Dieta ma charakter głodówki leczniczej. Według autorki detoks organizmu, który sprawia, że oczyszczamy nasze ciało z toksyn aktywuje proces autofagii, a także samoleczenia i sprawia, że organizm odzyskuje równowagę.
Czy dieta Dąbrowskiej szkodzi zdrowiu?
Samo pojęcie oczyszczania organizmu jest tutaj zdecydowanym nadużyciem. Zdrowe osoby, u których jelita, nerki i wątroba działają bez zarzutu nie muszą obawiać się kumulacji małych ilości toksyn, które organizm przyjmuje każdego dnia (jeśli nie pracują one poprawnie, to należy przede wszystkim skonsultować się z lekarzem i absolutnie nie przechodzić na własną rękę na bardzo restrykcyjną dietę). To przede wszystkim dwa ostatnie organy odpowiadają za detoks organizmu. Tak naprawdę coś takiego jak zatrucie szkodliwymi substancjami bez podania konkretnych nazw nie występuje. Należy określić czy chodzi np. o arszenik, rtęć, glin itp. Przy pojawieniu się takiego zatrucia potrzebna jest też konkretna odtrutka (czasem wystarczy tylko praca właśnie wątroby i nerek), a nie grupa produktów lub głodówka i wizyta w przychodni lekarskiej lub na oddziale szpitalnym może być konieczna.
Jeżeli chodzi o autofagię, to proces jest bardzo skomplikowany i nie ma dowodów, że odpowiada za detoks komórkowy u ludzi. Zwolennicy głodówek, w tym diety Dąbrowskiej często powołują się na wyniki badań japońskiego noblisty z 2016 r., prof. Yoshinori Ohsumi. Oczywiście wyniki tych badań są bardzo cenne i przybliżają nas do coraz lepszego poznania mechanizmów autofagii, jednak dotyczą one drożdży, a nie ludzi i przy aktualnym stanie wiedzy naukowej opartej na rzetelnych badaniach ich wyników nie można na ludzi bezpośrednio przełożyć.
Obniżenie kaloryczności generalnie działa na nasz organizm pozytywnie i jest dużo zdrowsze niż przejadanie się. Należy jednak mieć na uwadze, że chodzi o delikatną restrykcję kaloryczną, a nie drastycznie obcinanie ok. 3/4 z naszego zapotrzebowania, co ma miejsce w przypadku diety Dąbrowskiej. Jednocześnie, mimo że obniżanie ilości energii w jadłospisie jest zasadne, to na pewno nie leczy automatycznie nowotworów, czy chorób autoimmunologicznych.
Jakie są opinie dietetyków o diecie Dąbrowskiej?
Z założenia wygląda na to, że stosowanie tego typu diety ma działanie niemalże cudowne i powinno wyleczyć nas na stałe z większości możliwych schorzeń. Wiemy jednak, że życie to nie bajka i cudowne rozwiązania zazwyczaj nie istnieją. Zacznę od aspektu, który moim zdaniem może być pozytywny, jeśli chodzi o dietę Dąbrowskiej. Na pewno jest ona całkiem niezłym sposobem rozpoczynania zmian nawyków żywieniowych. Według WHO oraz IŻŻ warzywa i owoce powinny stanowić podstawę naszej diety z zachowaniem odpowiednich proporcji: mniej więcej 3/4 warzyw do 1/4 (ok. 2 porcji) owoców. Niestety wciąż zbyt mało osób stosuje się do tych zaleceń. W związku z tym uważam, że każde zwiększenie ich podaży będzie dla nas dobrym działaniem. Nie zmienia to jednak faktu, że na pewno nie uznaję diety Dąbrowskiej za pełnowartościowy sposób odżywiania, który warto stosować przez dłuższy czas. Istnieje bowiem szereg niekorzystnych efektów, które ten sposób żywienia może wywołać.
Zdaję sobie sprawę, że wiele osób może się ze mną nie zgodzić i przytoczyć przykłady, w których dieta Dąbrowskiej była pomocna. Zacznijmy od tego, że najczęściej są to tzw. dowody anegdotyczne, czyli sytuacje pojedyncze, niepoparte większą analizą i dokładniejszymi badaniami.Przykładem jest chociażby stwierdzenie.
Czym jest dowód anegdotyczny? - Mój dziadek palił papierosy przez 50 lat i nie zmarł na nowotwór płuc.
Oczywiście nie każdy palacz zachoruje na ten nowotwór, ale ogólna i przebadana tendencja jest taka, że
palenie zwiększa jego ryzyko. Ponadto zwróćmy też uwagę na inny aspekt. Jeżeli przed tą dietą odżywialiśmy się niezdrowo, jedliśmy dużo produktów przetworzonych, słodyczy, słonych przekąsek itp., to oczywiście odciążenie żołądka i wybór marchewki zamiast ciastka sprawi, że będziemy czuć się lżej i lepiej. Są to jednak naturalne efekty zdrowego, zbilansowanego sposobu odżywiania opartego o wszystkie grupy składników odżywczych w odpowiednich proporcjach. Głodówka i jedzenie wyłącznie warzyw i owoców nie są tutaj niezbędne.
Jakie są niedobory po diecie Dąbrowskiej?
Długo stosowany bardzo niskokaloryczny jadłospis, w którym warzywa i owoce stanowią jedyne produkty jest niestety niedoborowym sposobem żywienia, co widać po przykładach niedoborów zebranych w grafice.
Wszystko to oznacza to, że stosowanie diety Dąbrowskiej niesie ze sobą bardzo duże ryzyko wystąpienia niedożywienia. Owszem, redukcja masy ciała nastąpi, jednak po pierwsze utracona będzie przede wszystkim woda (niska ilość soli, duży udział płynów), balast z jelit - ale nie chodzi o toksyczne złogi, ale błonnik, którego w jadłospisie będzie zdecydowanie za mało, a który przecież jest dla nas zdrowy i potrzebny, a przy dłuższym stosowaniu też tkanka mięśniowa - brak budulca, czyli białek. Tak naprawdę tkanka tłuszczowa - czyli nasz główny cel redukcji, stanowić będzie tylko niewielką część utraconych kilogramów. Łatwo natomiast będzie nam zobaczyć efekt jojo.
Jeżeli nasz organizm nie będzie czegoś dostawał przez parę tygodni, to po okresie restrykcji bardzo łatwo zacznie kumulować ten składnik. Może to dotyczyć np. tłuszczu, który po zakończeniu diety Dąbrowskiej zacznie być z powrotem odkładany w naszym ciele ze zdwojoną siłą. Warto zauważyć przy tej okazji, że jeśli nasza masa ciała wróci do poprzedniej wartości, czyli np. ważyliśmy 70 kg, schudliśmy na diecie 10 kg, a potem po diecie znowu przytyliśmy 10 kg, to skład naszego ciała może być już zupełnie inny, a procentowa zawartość tkanki tłuszczowej większa niż wcześniej. W końcu wypełniła ubytek po utraconych w czasie głodówki mięśniach.
Dodatkowe negatywne efekty diety
Średnie zapotrzebowanie kaloryczne zdrowego dorosłego człowieka to ok. 2000-2200 kcal. Jak już wspomniałam, nawet przy redukcji jako dietetycy najczęściej oscylujemy wokół 1500 kcal. Jeżeli nagle przez dłuższy czas będziemy przyjmować jedynie mniej więcej 1/4 naszego zapotrzebowania energetycznego, to niestety nasz organizm nie będzie mógł działać na pełnych obrotach, ponieważ zarówno mięśnie, jak i mózg oraz inne organy zostaną pozbawione dopływu energii.
Trudno w takich warunkach intensywnie myśleć, pracować, uczyć się, czy ćwiczyć, a nawet dojść lub dojechać rowerem do pracy czy szkoły. Efektem mogą być również np. bóle głowy. W dłuższej perspektywie zbyt mała ilość energii w jadłospisie będzie wpływać również negatywnie na nasz układ odpornościowy, czy hormonalny. U osób, które już poważnie chorują, np. na chorobę nowotworową z założenia wyniszczającą organizm i sprawiającą, że wymaga on dodatkowego odżywiania, a nie restrykcji kalorycznych, zbyt duża redukcja będzie jeszcze bardziej niebezpieczna.
Czy warto stosować dietę Dąbrowskiej?
Na podstawie analizy dostępnych danych mogę zdecydowanie stwierdzić, że nie jest to cudowna dieta, która pozwala na oczyszczenie organizmu, czy wyleczenie z różnorakich chorób. Warto jest opierać jadłospis na warzywach i włączać do niego owoce 1-2 razy dziennie, szczególnie w zastępstwie słodyczy. Nie warto jednak wprowadzać jadłospisu ze zbyt dużą restrykcją kaloryczną oraz opartego tylko o warzywa i owoce. Taki plan żywieniowy jest z pewnością niedoborowy. Ten sposób żywienia jednak znalazł wielu zwolenników i oczywiście ostatecznie każdy sam odpowiada za to co zje. Moim zdaniem dieta Dąbrowskiej nie stanowi najlepszego i najzdrowszego wyboru. Jak zawsze rekomenduję umiar i zdrowy rozsądek.
Bibliografia:
Komentarze
Zaczarowana08
29 grudnia 2019, 14:40
Nie każda dieta jest odpowiednia dla wszystkich. To bardzo indywidualna sprawa.
mmashes
28 grudnia 2019, 17:02
Głodówka
Matylda111
28 października 2019, 22:37
Niskokaloryczna dieta dr Ewy Dąbrowskiej? Naprawdę? Już po tym wstępie wiedziałam o czym będzie artykuł. Nie rozumiem celu publikacji tego tekstu. Jest beznadziejny.
iesz4
20 października 2019, 20:21
Podjęłam się przeprowadzić post E. Dąbrowskiej a właściwie to post Daniela, ze względu na zdrowie i efekt osiągnięty, nie bedę tłumaczyć co i jak bo to moja prywatna sprawa ale zniknęły nawet niektóre gózy mastopatyczne oraz podskórne. Te podsk,orne pojawiły sie na nowo ale s a znacznie mniejsze a niektórych nie ma wcale.Przeszłam ten post od A do Z. Samopoczycie podczas postu i długo po nim było tak cudowne, że chyba nigdy w życiu nie czulam się tak dobrze jak wówczas, żadnych bóli, nawet przy miesiączce co mnie bardzo mile zaskoczyło. Wiele dobrych rzeczy bym mogła przytaczać.To, że wszystko uległo zmianie, po około 1,5-2 latach, to tylko mojja wina. Nie umiejętnoe przeprowadziłam wychodenie z postu tzn., że żuciłam się na wszystko co było dozwolone, zamiast wprowadzać stopniowo.
mmola
15 października 2019, 13:20
Stosowałam bardzo restrykcyjnie tą dietę przez 42 dni własnie w celach zdrowotnych a ubytek wagi był tzw efektem ubocznym, który tez bardzo mnie cieszył. NIe piłam kawy, herbata tylko zielona i duża ilość płynów. Nigdy nie miałam tak gładkiej skóry na całym ciele i twarzy jak wtedy ale to co sie stało po 3 miesiącach od zakończeniu kuracji nie było tego warte. Włosy zaczęły wychodzić mi garściami jak po chemii. Odzyskałam utraconą wagę z nawiązką i do tego tkanka tuszowa zaczęła mi się odkładać w zupełnie innych miejscach niż dotychczas. Efekt mnie nie zadowolił. Zdecydowanie uważam,ze dieta zbilansowana indywidualnie dostosowana do każdej osoby jest najlepszym rozwiązaniem.
Sirene
3 października 2019, 11:11
Ciekawe, że tysiące ludzi są zadowolonych z tego leczniczego postu, który jest tylko czasowy. Poprawiają się wyniki badań i samopoczucie. Utrata kilogramów jest tylko skutkiem ubocznym. Wstyd publikować taki artykuł!
Wiosna122
18 września 2019, 20:24
Post nie jest dietą która ma na celu redukcję wagi... to po pierwsze. Po drugie jak moze pani sie wypowiadać na temat ze post nie jest droga do leczenia chorób kiedy pani sama tego nie doswiadczyla? To jest udowodnione wieloma badaniami jak zbawienne są głodówki itp. Artykuł to stek bzdur i zero wiedzy osoby która to napisała. Powtórzę co już jedna z koleżanek napisała " Jedyne co ten artykuł robi, to obnaża niekompetencję autorki"... dalszy komentarz zbędny.
LinuxS
12 września 2019, 07:19
Droga “specjalistko” dietetyczko. Przed napisaniem kolejnego artykulu i opublikowaniem go na Vitalii proponuje zglebic temat, ktorym sie Pani zajmie i nie mylic pojec - to na poczatek. Juz samo zalozenie traktowania postu Dabrowskiej jako diety jest bledne, a dalej juz tylko gorzej. Myli Pani pojecia i obnaza swoj brak wiedzy w temacie, niewlasciwa interpretacje informacji na temat postu.
Adriana82
10 września 2019, 21:43
Jedyne co ten artykuł robi, to obnaża niekompetencję autorki. Jeśli rzekomo wykształceni ludzie piszą takie bzdury to nie dziwię się, że ta "dieta" cieszy się złą sławą w środowisku dietetyków. Zacznijmy od tego, że to nie jest dieta redukcyjna, tylko post leczniczy i nie powinien on być stosowany stricte w celu odchudzenia się. Schemat postępowania zarówno podczas postu, wyjścia z niego, jak i po przejściu na normalne żywienie jest jasny i sama Dąbrowska zaznacza, że nie ma cudów - jeśli ktoś po diecie zacznie znów jeść syf to wyleczone schorzenia powrócą. Ja osobiście dzięki Dąbrowskiej radzę sobie z insulinoopornością bez leków, zlikwidowałam cysty na jajnikach, przeciwciała antyTPO spadły do zakresu normy, nawet trwale uszkodzony paznokieć odrósł mi w trakcie pierwszego WO, które przeszłam nieco ponad rok temu, do tego WO w lecie sprawia, że nie muszę przyjmować leków na alergię.
qawer
9 września 2019, 23:41
Uważam, że to świetny wstęp do zaplanowania odchudzania i dalszej diety. Sam schudłem po 14 dniach jakieś 7 kg. Oczywiście to nie dieta a głodówka, ale po niej człowiek nie ma ochoty na słodycze, cukry, pieczywo. Bardzo łatwo mi później było włączać różne inne zdrowe produkty do diety. Osobiście polecam, bo potem się zaniedbałem i wróciłem jak zawsze do swoich nawyków żywieniowych
pmagda213
8 września 2019, 15:55
To nie jest dieta Dr.Dąbrowskiej tylko post Dr. Dąbrowskiej i skutkiem ubocznym jest utratą kilogramów, a post jest dla zdrowia i gwarantuję wyniki badań są duże lepsze niż przed postem. Proponuję czytanie ze zrozumieniem ;-)
vitafit1985
7 września 2019, 18:40
Dziwię się, że pani dietetyk nie jest wstyd podpisać się imieniem i nazwiskiem pod artykułem. Nie ma słowa o prawidłowym wychodzeniu z diety, nawet drobnej ankiety co do skutków stosowania diety chyba nie było (żeby na czymś te swoje „anegdotyczne” - na marginesie- co to za słowo? wizje oprzeć). A wystarczyło przeczytać książki dr Dąbrowskiej i nawet na tym portalu zrobić ankietę - już byłby jakiś materiał do analizy, czy komuś pomogła, zaszkodziła, czy było jojo. Już nie wspomnę, ze to jest detoks leczniczy, a nie dieta i ból głowy jest skutkiem uwalniania toksyn i odcięcia dostaw cukru.
wild_ferret
7 września 2019, 12:03
Bardzo dobry artykuł, taka dieto/głodówka nie jest rozwiązaniem, trzeba na STAŁE zmienić sposób odżywiania, a nie katować się przez kilka do kilkudziesięciu dni mała kalorycznością, efekt jojo murowany.
kawonanit
7 września 2019, 11:22
Ale dlaczego ten post rozpatrujecie w kontekście diety odchudzającej...?? I jak można pisać o tym, że skuteczność głodówek leczniczych to "dowody anegdotyczne"...? Ech....
jagoda0204
7 września 2019, 07:37
No tak, szkoda, że nie ma w tym artykule nic o tym, że jest to głodówka lecznicza, nie dieta odchudzająca. No i chciałabym dodać od siebie, że niezwykle skuteczna-pozbyłam się dzięki niej insulinooporności oraz przykrych objawów Hashimoto. Miałam długo po jej zakończeniu wstręt do przetworzonej żywności. Wystarczyło 5 dni. A, i w artykule nie ma ani słowa o wychodzeniu z tej diety.
Epestka
7 września 2019, 07:09
Jakim cudem w diecie opartej na warzywach jest za mało błonnika? Cyt. " błonnik, którego w jadłospisie będzie zdecydowanie za mało"
Naturalna!
Redaktor
9 września 2019, 16:13
Ha,ha, o tym samym pomyślałam. Szkoda słów ;)