Podobno nie ma czegoś takiego jak słomiany zapał, czy jak kto woli – spadek motywacji. Według tej teorii, jeśli nie znajdujemy w sobie siły do osiągnięcia celu, to znaczy, że tak naprawdę nam na nim nie zależało. Dieta przerwana po tygodniu? Karnet na siłownię użyty kilka razy i skazany na wstydliwe zapomnienie? Poranne medytacje? Szykowanie posiłków do pracy? Miało być tak pięknie. I było. Przez kilka tygodni, by potem wrócić do starych nawyków. Oczywiście do następnego poniedziałku. Jak przerwać to błędne koło? Gdzie tkwi błąd i co zrobić, by kolejna próba była tą udana?
W teorii to banalne. Motywacja to stan gotowości do podjęcia jakiegoś działania, wzbudzony potrzebą, którą chcemy zaspokoić. Jestem głodny – mam motywacje do ugotowania kolacji lub zrobienia zakupów, jest mi zimno – mam motywację do napalenia w piecu, narąbania drzewa czy znalezienia ciepłego swetra w garderoby. Póki potrzeba jest jedną z najbardziej podstawowych sił napędowych, działa bez zarzutu do czasu osiągnięcia celu. Schody zaczynają się, gdy proces staje się bardziej złożony.
W 2017 roku firma Selectivv przeprowadziła analizę, która objęła 15 mln użytkowników, czyli niemal wszystkich właścicieli smartfonów i tabletów w Polsce, by odpowiedzieć na pytanie jak długo potrafimy wytrwać w postanowieniach noworocznych. Analizujący skupili się na postanowieniach obejmujących działania prozdrowotne i analizowali zachowania użytkowników aplikacji do monitorowania aktywności fizycznej czy założeń dietetycznych.
Nietrudno zgadnąć, że szczyt popularności aplikacje osiągały w pierwszych dniach stycznia (2,2 mln użytkowników, czyli o 800 tys. więcej niż miesiąc wcześniej). Do końca lutego blisko połowie osób z tych ponad 2 milionów zabrakło motywacji do dalszego działania.
Mechanizm najczęściej jest podobny. Postanowienie. Działanie. Zniechęcenie. Rezygnacja. Czego tutaj brakuje? Planu! Po początkowej euforii w działaniu motywacja zaczyna powoli słabnąć, by w końcu całkowicie zniknąć. Najczęściej bowiem brakuje nam konkretnego planu. I rzecz nie tylko w szczegółowo rozpisanej przez fachowca diecie czy planie ćwiczeń. Bo nawet tak uzbrojeni tracimy impet. Podejmując wyzwanie nie mamy bowiem planu na poradzenie sobie z drobnymi przeszkodami.
Tymczasem już pierwszego dnia powinniśmy mieć przynajmniej kilka gotowych pomysłów na rozwiązania potencjalnych problemów. Co mogę zjeść, gdy pójdę ze znajomymi do pubu. Co zawsze wozić w samochodzie, na wypadek wilczego głodu. Jak zastąpić zajęcia grupowe w klubie fitness, gdy musze zostać po godzinach w pracy Takie pytania możemy mnożyć.
Wystarczy przeanalizować na czym potknęliśmy się przy poprzednich próbach. Jeśli nie mamy gotowych rozwiązań jest duże prawdopodobieństwo, że pójdziemy na skróty, a to już krok od tego, by się poddać i stracić motywację do działania na dłuższy czas. Rady jak stworzyć plan idealny znajdziesz tutaj (5 ćwiczeń motywacyjnych, które pomogą wytrwać na diecie).
Jeśli zaplanujemy utratę 20 kg w miesiąc albo pokonanie trasy maratonu w 3 miesiące od biegowego debiutu skazujemy się na porażkę już na stracie. Kiedy czas ucieka, a my nie widzimy oczekiwanych rezultatów łatwo jest odpuścić, stracić motywację do działania. Przecież to tak, jakby ktoś kazał nam przekopać ręcznie 2 hektary pola w jeden dzień. Nierealne, prawda?
Więc po co w ogóle zabierać się do pracy. A nawet jeśli podejmiemy wyzwanie, kiedy czas będzie uciekał, a koniec zadania nie będzie się zbliżał, w końcu rzucimy łopatę uznając, że to ponad siły. Cel, który przed sobą stawiamy nie tylko musi być realny do osiągnięcia w określonej perspektywie czasowej.
Kluczem do utrzymania motywacji są małe sukcesy i możliwość monitorowania drogi. Jeśli więc Twoim celem jest utrata 20 kg, podziel tę drogę na mniejsze części, dobrze rozłożone w czasie, monitoruj swoje postępy i ciesz się z każdego osiągniętego etapu.
Jeśli nie mamy w sobie motywacji do osiągnięcia celu, to być może nie był on dla nas dostatecznie ważny. Być może schudnięcie 20 kg i regularna aktywność fizyczna powinny być tylko narzędziem do osiągnięcia ważniejszego celu – zdrowia, lepszej kondycji, piękniejszej sylwetki, garderoby marzeń, siły do zabawy z własnymi dziećmi.
By nie stracić motywacji do pracy nad sobą trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie co dla nas jest tak naprawdę ważne i jaką potrzebę chcemy zaspokoić. I co równie istotne– czyja to potrzeba. Czy chęć zmiany płynie z nas, czy może poddajemy się jakiejś presji lub próbujemy zrealizować cudze ambicje. Najsilniejszą motywacją jest ta wewnętrzna, a tę znajdziemy tylko wówczas, gdy do działania popchać będzie chęć zaspokojenia potrzeby tkwiącej głęboko w nas.
Całkiem niedawno omawialiśmy ten aspekt w artykule o ciałopozytywności, zachęcamy do lektury https://vitalia.pl/Cialopozytywnosc-moje-cialo-jest-dobre. Warto przypomnieć tutaj motto: moje ciało jest dobre, a ja mu tylko pomagam! Robimy coś dla siebie, dla naszego zdrowia, a nie żeby spełniać oczekiwania innych.
Nic tak nie zniechęca, jak regularne wykonywanie czynności, których się nie lubi. Zdrowa dieta? Oczywiście, ale oprócz tego musi być smaczna i różnorodna (tak, tak, tutaj polecamy sami siebie, mamy już ponad 6000 smacznych i zdrowych przepisów! :)). Jedzenie przez miesiąc jednej zupy, na dodatek takiej, która nam nie smakuje nie jest ani zdrowe, ani przyjemne. Więcej ruchu? Tak!
Ludzkość zna setki form aktywności fizycznej, na pewno wśród nich jest coś, co można polubić. Jeśli lubisz jeździć na rowerze, nie upieraj się przy bieganiu. Zajęcia fitness z choreografią doprowadzają Cię do rozpaczy? Odpuść, poszukaj czegoś, przy czym nie trzeba trzymać rytmu i wykonywać skomplikowanych figur. W przeciwnym razie brak motywacji do ćwiczeń murowany.
Na początku wprowadzania w życie zmiany jesteśmy pełni zapału i werwy. Mamy cel, plan i narzędzia i konsekwentnie się tego trzymamy. Zmieniamy nawyki żywieniowe, biegamy na siłownię, jeździmy na rowerze i jeszcze robimy 10 tysięcy kroków dziennie.
Jeśli jednak tempo będzie za szybkie, a dieta zbyt ambitna, wymagająca zbyt dużego wysiłku w przygotowywaniu posiłków, za droga, treningów za dużo to w końcu przyjdzie zmęczenie materiału, zabraknie nam czasu, stwierdzimy, że to wszystko jest zbyt kosztowne na wielu płaszczyznach i motywacja do czegokolwiek wyparuje.
Może również być tak, że zbuntuje się organizm i przyjdzie kontuzja, która wyłączy nas na długi czas z jakiejkolwiek aktywności.
Początkowy entuzjazm zawsze słabnie i nawet jeśli unikniemy błędów, które gaszą w nas motywację do pracy i uczenia się siebie, wcześniej czy później przyjdzie kryzys. Jak go pokonać? Spróbuj już na początku drogi wyznaczyć nie tylko cel, ale i nagrody, jakie sam sobie sprawisz za realizację każdego etapu, który do niego prowadzi.
Świętuj swoje sukcesy, wizualizuj efekty, pozwól, żeby wyobraźnia pokazała koniec drogi i niech ten obrazek zawsze Ci towarzyszy. Zapisz swoje postanowienia i poinformuj bliskich co chcesz osiągnąć. Jak cały nasz świat wie, to głupio się poddać. Poszukaj towarzystwa. Łatwiej utrzymać motywację do działania w grupie, którą łączy cel, a często te same przeszkody w jego osiągnięciu.
Więcej o tym jak obudzić w sobie motywację i ją utrzymać znajdziesz tutaj (Jak obudzić w sobie motywację i ją utrzymać?). I pamiętaj, że najlepszym motywatorem do działania jest wykształcenie nawyku. O tym, jak tego dokonać, by osiągnąć cel piszemy tutaj (Zmiana nawyków drogą do idealnej sylwetki).
Na Vitalii mamy kilka "narzędzi", które pomogą w utrzymaniu motywacji. Jednym z nim mogą być grupy wsparcia, kolejny uczestniczenie w wyzwaniach. A może macie jakieś sprawdzone i uniwersalne sposoby, którymi warto się podzielić? Koniecznie dajcie znać w komentarzach.
To warto przeczytać:
„Make Your Bed. Proste rzeczy, które zmienią Twoje życie… a może i świat”,
autor: McRaven William H.,
„Znajdź swoje dlaczego. Droga do poczucia spełnienia i wewnętrznej motywacji’,
autorzy: Sinek Simon , Mead David , Docker Peter,
„Jutro? Nie ma takiego dnia w tygodniu!”,
autor: Horn Sam,
Bibliografia:
https://selectivv.com/twoj-smartfon-wie-kiedy-porzucasz-postanowienia-noworoczne/
Komentarze