24 lutego 2023, 16:03
Jesteśmy grupą (czytaj: towarzystwem wzajemnej motywacji) działającą od 18.01.2021r. Razem motywujemy się do ćwiczeń, diety i towarzyszymy sobie.
Zżyłyśmy się z sobą ale jesteśmy otwarte na nowe osoby. To jest nasz główny wątek. Śmiało napisz coś od siebie (albo o sobie) i działaj z nami!
Zapraszamy także:
- tabelki - monitorujemy tutaj swoja dietę, ruch i nawyki
- centymetry - sprawdzamy o ile nas mniej w centymetrach
- wycieczka - wspólnie okrążamy świat doliczając swoje kilometry, aktualnie zmierzamy do Tokio z Los Angeles
- zdrowe nawyki - tu wyrabiamy dobre nawyki
- Pogromca Słodyczy - co miesiąc walczymy o ten zaszczytny tytuł
- uwagi od wagi - tu skrupulatnie śledzimy skład ciała
- treningi - to miejsce na nasze ulubione treningi
- przepisy - tu umieszczamy nasze inspiracje kulinarne
Edytowany przez Mirin 31 stycznia 2025, 09:11
19 maja 2023, 20:21
U mnie już ciepełko i serio jest cudownie, nie potrzeba nic więcej oprócz słońca. Wstajesz rano i już wiadomo, że będzie piękny i pozytywny dzień 🙂
Standardowo rowerek, książka i herbatka.
Do jutra👋
20 maja 2023, 07:59
Dzien dobry,
Jestem po porannej wodzie z octem, kawie, zbieram się na zakupy, mam ochotę na ketootrębiankę a u rodziców nie ma mleka migdałowego. Lecę kupić
Dobrego dnia!
20 maja 2023, 14:24
Witam się 🌹
Jak to w sobotę bywa troszkę większe sprzątanie, obiad i trzeba jakieś aktywności wymyśleć, pewnie standardowo park i plac zabaw.
Pogoda piękna żal nie wykorzystać, także uciekamy ulotnić nadmiar energii🌞
21 maja 2023, 08:00
Dzien dobry,
Ja jakas rozkojarzona rano, nie wypilam wody z octem jablkowym na czczo, nie zważylam sie i dostalam @. Troche boli mnie brzuch sle przetrzymam.
Dobrego dnia!
21 maja 2023, 21:54
Mąż dojechał w nocy do domu, dzień na wariackich papierach. Znajomi wpadli popołudniu na kawkę, chłopaki jak zawsze na rowerach, na kolację kielbaska z grilla, ogórek zielony i ser wędzony obyło się bez sosów, pieczywa, przekąsek mój mały sukces! Wieczorem ciężko zabrać towarzystwo do domu jak by mogli to by spali z rowerami😅 Dziś dzień bez treningu.
Wszyscy śpią kładę się i ja, do jutra 👋
21 maja 2023, 22:01
Spanie z rowerem, ciekawie by to wyglądało ;) Kładę się spać niczym panna z mokrą głową czyli z mokrymi włosami. U mnie też szybki dzień, przeszłam 6 km a ns orbiego nie starczyło czadu. Jutro się poprawię.
Dobrej nocki!
22 maja 2023, 06:37
Cześć dziewczyny
Ja jak to ja, zabiegana, schorowana, wiecznie zmęczona. Zauważyłam ostatnio że źle się czuję po pieczywie i makaronach, tzn jestem zmęczona, smakują mi ale czuję że bez nich było by mi lżej. Wiecie że jakiś czas temu chciałam wystartować z postem, ale choróbsko mi pokrzyżowało plany. Dziś jest już ok, oddałam się w wir pracy i pracy w ogrodzie, no i nie miałam ani sił ani ochoty by coś zaczynać. Jeszcze w między czasie uszkodziłam sobie kolano, coś jakby naderwanie jakiegoś więzadła czy coś. Kolano spuchnięte, obolałe, przez jakiś czas był problem ze zginaniem, ogólnie masakra. Jak do tego doszło? No cóż, grałam w siatkówkę i w pewnym momencie jakby skręciłam sobie kolano, tak to pamiętam.
Dzis mam tylko lekki dyskomfort i małe pobolewanie. Podobno noga będzie dochodzić do pewnej sprawności przez 6tyg, tak więc jestem na półmetku.😁
Co do diety, to rozpoczynam od dziś zdrowe odżywianie. Warzywa, owoce, chudy nabiał, odrobina tłuszczu, jajka oraz trochę ryby i kurczaka. Zobaczymy jaki efekt będę miała za tydzień.
Milego dnia Wam życzę. U mnie dziś od rana świeci słonko, tak więc poniedziałek powinien być bardzo okej😉
22 maja 2023, 07:53
Jasminko, dużo zdrówka I powodzenia dla Ciebie. Miło, że się odzywasz :)
Dobrego tygodnia dla wszystkich!
22 maja 2023, 09:07
Dzień dobry wszystkim!
Luise po urlopie to powinny być ustawowo dni wolne od pracy, albo takie na rozruch- pierwszego dnia wpaść do pracy na kawę i ploteczki, dowiedzieć się co było, na drugi dzień na ogarnięcie się, na trzeci wdrażanie i przypomnienie jak co działa, na czwarty już niby normalnie, ale z możliwością wyjścia przed czasem. Piąty dzień normalny a później dwa dni wolnego. O . I tak by się człowiek mógł rozruszać, a nie tak na głęboką wodę. Dobrze, że waga była łaskawa po skrzydełkach. Super że od razu z kopyta wleciałaś na zumbę.
Mirin życzę Ci pięknej pogody, nie wiem skąd taka aura u Ciebie- u mnie gorąco i samo słońce, chętnie się podzielę. Oby bół @ jak najszybciej Ci odpuścił. Jak było u rodziców?
Francuzeczkaa gratulacje za ujarzmienie wagi! Cudowna wiadomość, że tak Ci ładnie idzie. I jeszcze tyle aktywności! No sztosik! Z tym spaniem z rowerami to mnie rozłożyłaś po prostu xD mój luby się ze mnie zawsze śmieje, jak sobie jakieś cudo kupię, że :"tak, jak chcesz możesz z tym spać" i to dotyczy również sprzętu sportowego, także ja te rowery w łóżku rozumiem :D
Jasmina szybkiego powrotu do zdrowia! Oszczędzaj tą nogę, koniecznie. Trzymam kciuki za zdrowe odżywianie.
U mnie szał ciał jak zawsze, weekend był tak szalony, że aż dziwne że nie wirowało mi w głowie. W czwartek po pracy pojechałam na domki do świekrów kończyć sprzątanie i ogarnianie obejścia, ale też na "chwilę" poleciałam do siebie na działkę (jest w odległości ok. 1,5km od domków świekrów), wywoziłam glinę, ale taczka odmówiła posłuszeństwa- urwało się niezniszczalne koło. Okazało się, że wypadło łożysko. Szkoda było czasu więc spakowałam się w samochód i pojechałam do miasta do obi. Kupiłam nowe koło (bagatela 120 zł) i rozejrzałam się za nową taczką. Był tylko badziew. Ale jak wyszłam przed sklep, okazało się, że na podwórku stoją taczki budowlane. Wróciłam do sklepu i próbowałam znaleźć osobę odpowiedzialną za to, po wielu trudach znalazłam i kupiłam nową taczkę (szkoda że koło pompowane- u nas wszystko ma kolce więc dnia nie wytrzyma takie koło). Luby czekał przy samochodzie i aż się za głowę złapał. Powiedziałam, że na dwie taczki będzie wygodniej. Wróciliśmy i wymieniliśmy koło, a te bez łożyska poleci do naprawy i później przełożymy do nowej taczki. W piątek wzięłam wolne w pracy, siedziała za mnie nowa pracownica. Ja cisnęłam na działce u siebie i wywoziłam glinę. Na dwie taczki to zupełnie inna robota. Od razu szybciej szło, ja mogłam swoim tempem a luby swoim. On potrzebuje więcej przerw, odpoczynku, co oczywiście rozumiem, więc on mógł sobie robić chwile coś innego a ja woziłam i robiłam swoje. Już na prawdę widać, że robota idzie. Z moich obliczeń wynika, że mamy 250 taczek wywiezionych- tj. jakieś 30 ton. Ręcznie. W ciągu tygodnia. Jest moc, nie ma zmiłuj. Jestem cała poobijana, wcześniej to mnie ręce bolały (tzn., mięśnie) ale teraz już w sumie sie przyzwyczaiłam. Najgorzej odciski na dłoniach od szpadla i taczki, ciężko później się auto prowadzi, ale daję radę. Ogólnie robię trening taczkowo- łopatowo- grabiowy- jest o tyle cudownie, że to trening całego ciała. Ale dobra, w piątek po robocie na ugorku (bo tak nazywamy swoją działkę) polecieliśmy kończyć u świekrów a ja czekałam na telefon z pracy, że mogę przyjechać. Ok. 18 dostałam info, spakowałam samochód by co się da już wywieźć do miasta i pojechałam do domu zrzucić to wszystko i do pracy. Z pracy wróciłam ok. 23 i kończyłam "szlifowanie" sprzątania- skończyłam koło 1 w nocy. W sobotę pobudka, dokończyłam domek w którym byliśmy, poszłam o 9 posprzątać drugi po gościach i poleciałam na ugorek. Tam taczkowanie i grabienie tej całej zwiezionej ziemi, by wyrównać teren. Ok. 16 pojechałam do miasta do pracy, ale wcześniej zaleciałam do domu, zostawiłam resztę rzeczy przywiezionych i nastawiłam pranie. Po prcay pojechałam do domu, wyciągnęłam pranie, nastawiłam następne i rozpakowałam wszystko i rozlokowałam po domu. Później pojechałam po lubego, bo już gości przyjął. Na wieczór w domu zamiast odsapnąć to cisnęłam z robotą, bo "szewc w dziurawych butach chodzi" i syf jak cholera. W niedzielę rano to samo, sprzątanie ogarnianie, a później na ugorek. Znowu taczkowanie, pogoda była przepiękna, słoneczko, żadnej chmurki. Do takiej pracy trochę za dobra :) byłam w krótkich spodenkach i staniku sportowym a i tak było gorąco. Po 2 h się ubrałam w długie getry i bluzkę, by się nie zjarać na słońcu. Na wieczór powrót do domu i dalej sprzątanie i ogarnianie, prawie skończyłam. Trochę się opaliłam, ale nie spaliłam, także cudownie. Jak wróciłam to znowu pranie i sprzątanie, ale ze względu na to, że wcześniej na wyjeździe nie miałam jak jeździć na rowerze a miesiąc się kończy a ja nie miałam ani minuty na rowerku to wskoczyłam jeszcze na godzinę na rower stacjonarny. Dziś "odpoczywam" w pracy do 15, później lecę do siebie na działkę dalej wywozić. Jutro biorę wolne i jadę rano na działkę dalej wywozić. W tym tygodniu mam wizytę u lekarza, myślałam że w środę, a się okazuje że jutro. Także plany biorą łeb, bo myślałam, że spędzę cały dzień na działce, a muszę wrócić na 15 do miasta. Trudno, trzeba jechać, bo musimy zobaczyć co doktorka powie o tych jelitach, bo dobrze nie jest. Będę tak jeździć teraz po pracy na działkę, trzeba cisnąć, bo na koniec czerwca stawianie domu. Mam jeszcze tyle formalności do załatwienia że głowa mała. Ale dam radę, a co!
Uff, przebrnęłam przez moją opowieść, teraz będzie łatwiej bo będę pisać bardziej na bieżąco, więc nie będzie takich długich tekstów (chyba :P )
Miłego dnia wszystkim! Słonka wam życzę!
Edytowany przez Ironka 22 maja 2023, 13:46