- Dołączył: 2011-11-14
- Miasto: Kołobrzeg
- Liczba postów: 5835
11 marca 2012, 21:59
Dziś zdałam sobie sprawę na czym polega mój problem - niby zdrowo jem, niby pije wode, niby cwicze, niby wszystko ok - dlaczego wiec nie chudne? Przez weekendy w ktore robie sobie zupełną labę, obżeram sie slodyczami, pozwalam sobie na kaloryczne obiady... Dotychczas wydawało mi się że ten raz (a przeciez to dwa) w tyg mi nie poszkodzi... Owszem szkodzi! Bo zatrzymuje mnie w miejscu - to co wypracuje sobie przez tydzien, w weekendy doslownie zagrzebuję pod górą kalorii... Koniec z tym! Dziś mega dół i łzy w oczach kiedy na bezdechu próbuję dopiąć ukochane jeansy, ale od jutra pełna mobilizacja! Ktoś chętny do spółki? :)
Edytowany przez chaje 11 marca 2012, 23:02
- Dołączył: 2012-02-04
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 4364
16 września 2017, 10:51
Żyjecie dziewczyny? Co słychać?
- Dołączył: 2012-09-17
- Miasto: Edynburg
- Liczba postów: 34
23 marca 2019, 12:46
Cześć dziewczyny, jesteście jeszcze tutaj? Pamiętacie Ziutkę? Co tam u Was, jak życie? :)
- Dołączył: 2019-06-08
- Miasto: kleszczów
- Liczba postów: 33
11 czerwca 2019, 14:18
Ja zaczalem sie niedawno odchudzac z wagi ok 75 kg chce zejść do ok 65 kg przy 172 cm. Ruchu mam dużo, dziś spacerowalem roznoszac ulotki 5 godzin, codziennie tak z 4 -8 godzin ruchu mam i pojawiło się na wadze 6 z przodu pierwszy raz od 2016 r :) przed chwilą 69.8 kg teraz chce to utrzymać, a potem schodzić do tych 65 kg, wiecie jak uniknąć efektu yo-yo?