14 maja 2025, 09:17
Cześć. Ogółem to nie radzę sobie ze swoją psychiką i potrzebuję jakiejś porady, jak z tego wyjść, może któraś miała podobny problem i mi pomoże?
Otóż mam 30 lat. Całe moje życie, od około 10rż. to wieczne odchudzanie, mimo że nigdy nie miałam problemu z otyłością, ani nawet nadwagą. Nie wiem już co robić bo to mnie zabija od środka. Mam 170 cm i teraz ważę około 67 kg, mam dość proporcjonalną sylwetkę, nie wyglądam więc najgorzej. Mam spore piersi, długie nogi, nie jestem jakoś mega szczupła, ale jak tak spojrzeć z boku to jest ok.
Tylko że ja mam zakodowane w głowie wieczne odchudzanie. Odchudzam się, potem objadam, ćwiczę, wpadam w jakieś dziwne ciągi jedzeniowe i tak w kółko, od 20 lat. Co schudznę, to przytyję. Od nowego roku w 3 miesiące udało mi się zgubić 4 kg. Starałam się nie jeść słodyczy, ćwiczyłam, czułam się naprawdę dobrze! I co ? Pewnego razu kupiliśmy z narzeczonym czekoladę bąbelkową i ją zjedliśmy. Od tamtej pory wpadłam w ciąg, czuję się jak jakiś alkoholik. Kupuję po kryjomu słodycze i je zjadam. Wyjadłam wszystkie słodycze z szafek. Trwa to już około 2 miesięcy, przytyłam z powrotem to co schudłam. Wysypało mnie na twarzy, jakieś takie wypryski podobne jak przy atopowym zapaleniu skóry. Moja psychika leży, nic mnie nie cieszy, chodzę i płaczę po kątach. I tak całe życie.... Co mnie jeszcze rozwala? Spotkania towarzyskie, czy wizja świąt. Jak umówię się ze znajomymi np na za dwa tygodnie, z automatu zaczynam się objadać, bo przecież za 2 tygodnie się spotkam ze znajomymi, wleci alkohol, imprezowe jedzenie i to przecież i tak nie ma sensu żeby trzymać się teraz diety, zacznę od nowa po spotkaniu. Święta to samo... Eh ostatnio z tego smutku to aż mam takie dziwne ściski w głowie, chodzę roztrzęsiona, nie wiem jak wrócić do normalności.. .
Edit: do tego jeszcze dochodzi unikanie tych spotkań towarzyskich, teraz mam dwa w najbliższym czasie i już myślałam jak tu się wymiksować...
Edit 2: jak o siebie dbam to w 100%, jak trzymałam dietę to brałam witaminy, stosowałam maseczki, ćwiczyłam, dbałam o włosy. Aktualnie nie biorę żadnych witamin, ziół na podwyższony cholesterol z którym się zmagam, nie smaruję twarzy kremem na noc, totalna zmiana o 180 stopni. Szkoda mi tych kilogramów, które zgubilam a które wróciły, ostatnio wpadłam w jakiś szał i wyrzuciłam 70% swoich ubrań bo w większości się źle czuję. Do tego nasiliły mi się moje złe nawyki typu rozdrapywanie strupów, gryzienie skórek do krwi. Nie cieszę się na wakacje na które jedziemy za miesiąc, nic mnie nie cieszy.
Czy to już się nadaje pod jakiegoś psychiatrę? Boję się brać jakichś tabletek ale serio pomału nie daję rady.
Edytowany przez Użytkownik4197634 14 maja 2025, 09:25
14 maja 2025, 11:22
Terapia:)
Myślisz że bardziej psycholog czy psychiatra tutaj ?
16 maja 2025, 15:51
Cukier powoduje stany lękowe, więc schizy mogą być normalne. Mam to samo od lat. U mnie to rodzinne. Mam 2 dzieci- jeden nie lubi słodyczy, a drugi jest taki jak ja. Uważam, że u mnie rodzinnie jest jakiś problem z serotoniną, stąd takie akcje- to jest ewidentne zajadanie emocji u mnie. Całe życie się z tym borykam. Z wiekiem coraz mi łatwiej, bo już nie jem byle czego, tylko to co lubię. Ostatnio się ogarniam, bo mam cholesterol spory, a w rodzinie mam przypadki miażdzycy. Pomaga mi okienko zywieniowe 8/16- bardziej się u mnie sprawdza jak się najem 3 razy dziennie niż częsciej, bo wtedy jestem bardziej głodna. I nie mam takich jazd na słodycze.
Zaczełabym od badań i weryfikacji czy z glukozą i insuliną wszystko w porządku i czy nie masz insulinooponości. I innych niedoborów
16 maja 2025, 18:51
Tutaj to jednak utrwalone zaburzenia odżywiania. Jeśli są jakieś problemy z cukrem to raczej jako skutek nie przyczyna. Można zacząć od terapeuty a jak nic nie drgnie to psychiatra i pigułki wspomagająco bo bardzo długo to trwało i kiepsko rokuje na wyleczenie w trybie "samo przejdzie". Za następne 10 lat może choć nie musi dojść otyłość, kiedy permanentnie nadwyrężany organizm całkiem się zdestabilizuje.
A póki co żadnych cudownych preparatów na odchudzanie i jeślli dasz radę, żadnego odchudzania.