6 września 2012, 22:12
Na początku chciałabym prosić o zrozumienie, nie zależy mi na wyśmiewaniu czy obrażaniu.
Poznałam chłopaka 8 miesięcy temu na czacie.. Jest z Libanu (chrześcijanin - nie Arab). Tak się złożyło, że od pół roku "jesteśmy razem". Miał przyjechać we wakacje, załatwił wizę, kupił bilety, ale nagle wyniknęły pewne komplikacje (stare sprawy z przeszłości - problemy z prawem). Musi czekać do października, wtedy przyjedzie, mówi, że kocha, że nigdy nie poznał tak szczerej i dobrej dziewczyny, jak ja. Poznałam jego brata, ojca, przyjaciół, oczywiście tylko przez Internet. Tylko, że.. ja nie jestem pewna.. Czy miłość przez Internet w ogóle jest możliwa? Mam wrażenie, że cały ten czas wmawiałam mu i sobie, że to coś wyjątkowego, że to ta prawdziwa miłość, a tym czasem może to było tylko zauroczenie.. przecież ja tak naprawdę Go nie znam. Nie można chyba kogoś dobrze poznać poprzez rozmowy na skypie, a co z miłością? Proszę, powiedzcie co o tym sądzicie. Przywiązałam się do tych codziennych rozmów, będzie mi ciężko z tym wszystkim skończyć, wiem że Go bardzo zranię, a i ja będę cierpieć. Nie wiem, czy mam tyle sił na to wszystko. Czy miłość bez poznania kogoś w realu, milość "przez kabel" jest możliwa czy to tylko zauroczenie? Doradźcie.
Edytowany przez Kalinka94 6 września 2012, 22:14
- Dołączył: 2011-12-02
- Miasto: Xxx
- Liczba postów: 1753
6 września 2012, 22:44
poczekaj do spotkania, nie nastawiaj sie na nic- ani zna to, ze bedzie happy end, ani ze bedzie klapa.
Ja tak meza poznalam, przez net, wiec jak widac jest mozliwe
![]()
- Dołączył: 2012-04-20
- Miasto: Szczecin
- Liczba postów: 3531
6 września 2012, 23:23
Przeszłam przez coś takiego już kiedyś... Może i by się udało ciągnąć to dalej, bo spotkaliśmy się dziesiątki razy - zawsze to on przyjeżdżał, bo ja nie mogłam. Ale moi rodzice byli bardzo przeciwni temu wszystkiemu. Głównie dlatego, że z początku ich okłamywałam i trzymałam tą znajomość w tajemnicy. Ogólnie rzecz biorąc - w naszym przypadku, nawet po spotkaniu był we mnie szaleńczo zakochany. Wszystko we mnie mu odpowiadało. Zachowanie, wliczając w to mój śmiech, chichot, smutek, to jak się zachowywałam kiedy się zdenerwowałam. Podobał mu się wygląd, jeszcze bardziej niż na zdjęciach czy skypie. Problem leżał po mojej stronie - to mnie on przestał pasować. Wszystko było fajnie, ale do czasu.
Myślę, że nie ma co tego tak od razu skreślać. Spotkajcie się. Raz, drugi, trzeci - zobaczysz jak to będzie wtedy. Chociaż uważam, że Twoja odległość do niego jest znacznie bardziej skomplikowaną sprawą niż ta u mnie. U mnie było to ok. 500 km, ale była to polska. A u Ciebie... Kiepsko.
- Dołączył: 2011-02-11
- Miasto:
- Liczba postów: 3345
6 września 2012, 23:41
Edytowany przez naturminianum 17 lipca 2015, 15:11