Temat: czuję się jak jakieś dziwadło :(

Czuję się jak ostatnie dziwadło, szczególnie jak rozmawiam z koleżankami i temat schodzi na sprawy damsko-męskie. Nie znam żadnej dziewczyny w tak samo żałosnej sytuacji jak moja. Nawet się do tego nie przyznaję bo mam ochotę umrzeć ze wstydu. Przechodząc do sedna - czuję się jak dziwadło bo mam 20 lat i nigdy z nikim nie byłam. Mało dziwne? Mam już 20 lat i nawet nigdy się z nikim nie całowałam. I nie odrzucam potencjalnych kandydatów - problem w tym że ich nigdy nie było, więc nie mogę się okłamywać mówiąc że nikt na mnie nie zasługuje - bo najwidoczniej to ja nie zasługuję na nikogo. Moje koleżanki są podrywane nawet na ulicy, ja jestem tylko powietrzem którego imię jest niewarte zapamiętania. Już zaczynam powoli się przyzwyczajać do myśli że już zawsze będę singlem, ale i tak robi mi się przykro w takich sytuacjach... miała któraś z was podobnie a potem to się zmieniło?

it.girl napisał(a):

wydaje mi się, że jeśli jesteś zadbaną dziewczyną (nie musisz byc pieknością), to prędzej czy później kogoś znajdziesz i ktoś Twoje zainteresowanie odwzajemni. Nie wszystkie dziewczyny wyglądają jak z "modelki" z instagrama. Poza tym masz dopiero 20 lat, pewnie koleżanki miały pierwszych chłopaków w wieku 15 i dlatego nieswojo się z tym czujesz, ale każdy ma swój czas. 

Nie tylko dlatego czuję sie nieswojo, po prostu przykro mi że nikt się mną nawet nie interesuje :(

Ja wiekszosc zycia bylem grubaskiem. Nawet doszedlem do 150kg :) No i tez mi wtedy dokuczala samotnosc. Wzialem sie za siebie no i posmakowalem tego niby wczesniej "nieosiagalnego". Przejechalem sie na ludziach i dalem sobie spokoj. 

No ja nie jestem gruba żeby tusza mogła być problemem :P

Chodzi o to ze im bardziej czegos pragniemy tymbardziej rozczarowanie bardziej boli. 

Dziewczyny, ktore nie sa ladne, nie sa nawet mega zadbane, nie maja zainteresowan (masa jest taich dziewczyn! i chlopakow tez) i w koncu znajduja partnera.

Ja poznalam mojego obecnego meza, kiedy mialam 24 lata i kiedy postanowilam, ze przestaje rozgladac sie za facetami a nawet o nich myslec - i bum! Jest cos takiego, ze jak sie bardzo chce zwiazku i sie go szuka, to nie mozna znalezc, wiec sie nie przejmuj. 20 lat, to naprawde malo, mniej niz ci sie wydaje, masa czasu przez toba.

I miej jakies wymagania w stosunku do faceta! Kiedy juz sie taki znajdzie, to niech czuje, ze jest wyjatkowy. Chcialabys byc z kims, kto nie ma zadnych wymagan wobec dziewczyn, wazne tylko, zeby byla? Nic w tym milego...

A w miedzyczasie ciesz sie zyciem, ucz sie, pracuj, spedzaj czas poza domem (idz chociaz na spacer, na rower, do kina, w pojedynke tez mozna zyc ;) Ja swojego poznalam w lesie - nieumalowana, spocona, zmeczona i z problemami z wyslowieniem sie ;) ) Zyj i nie martw sie na zapas. co ma byc to bedzie :)

A tak z zupelnie innej beczki: probowalas kiedys sama poderwac jakiegos faceta? Nie po to, zeby sie z ni zwiazac, ale tylko po to, zeby sobie poflirtowac przez pol godzinki i tyle. Moze warto byloby wybrac sie do klubu z kilkoma kolezankami, po jednym piwku wszyscy sa bardzo zrelaksowani (tylko nie po pijaku! ani ty, ani potencjalny partner do flirtu!). Nawet kilkuminutowa rozmowa moze podniesc morale.

Tylko nie idz tam z kolezankami, ktore sa atrakcyjne albo ciesza sie sporym powodzeniem bo znowu zginiesz w ich cieniu! Najlepiej wziac jedna towarzyska, zeby przelamywala lody i jedna mniej towarzyska/brzydsza/itp od ciebie ;)

A myślałaś nad tym, aby sobie założyć konto na jakimś portalu ? Chociażby fotka ? i wtedy możesz sama zagadać do jakiegoś chłopaka, przez internet przecież nie ma się czego wstydzić. W czasach w których żyjemy to żaden wstyd jak dziewczyna pierwsza napisze :)

Nie szukaj miłości na siłę. Cierpliwości. Rozejrzyj się, może koło ciebie kręci się ktoś, kto czeka na ciebie, a ty go nie zauważasz? Nie chowaj się, nie załamuj, miłość sama przyjdzie.

mysz57 napisał(a):

A tak z zupelnie innej beczki: probowalas kiedys sama poderwac jakiegos faceta? Nie po to, zeby sie z ni zwiazac, ale tylko po to, zeby sobie poflirtowac przez pol godzinki i tyle. Moze warto byloby wybrac sie do klubu z kilkoma kolezankami, po jednym piwku wszyscy sa bardzo zrelaksowani (tylko nie po pijaku! ani ty, ani potencjalny partner do flirtu!). Nawet kilkuminutowa rozmowa moze podniesc morale.Tylko nie idz tam z kolezankami, ktore sa atrakcyjne albo ciesza sie sporym powodzeniem bo znowu zginiesz w ich cieniu! Najlepiej wziac jedna towarzyska, zeby przelamywala lody i jedna mniej towarzyska/brzydsza/itp od ciebie ;)

Ech nie mam żadnej brzydszej ode mnie koleżanki :) Czasem się zdarzy że pójdę do klubu ale nikt nigdy do mnie nie zagadał

No chyba lepiej wyjść z ładną koleżanka i towarzyska, bo to nam podnosi morale a nie z brzydką i nielubianą przez mężczyzn. Ale jak widać baby wolą sobie podbudowac samoocenę, aniżeli pokazać nawet na głupiej imprezie, że one są z tego atrakcyjnego grona. A poza tym jeśli podoba ci się facet tylko z widzenia to z czegoś takiego co ma wyniknąć? Gapienie się skrycie na kogoś związku nie przyciagnie. A co do tego ze nikt się nie zainteresował i nie masz wymagań z jednej strony można zrozumieć bo nawet Quasimodo podniesie ci samoocenę bo to juz jakieś zainteresowanie, ale z drugiej jeśli Quasimodo okazałby się stalkerem byłby ryk i płacz ?