Dziewczyny dobrze Ci radzą. Posłuchaj Ich. Życzę Ci powodzenia. Na początek pozytywnej rozmowy z psycholog szkolną, oby ona pomogła Ci chociaż rozpocząć walkę o normalne życie...
Ja sama nie mam takiego problemu, ale napiszę, że jak byłam mała to mój Ojciec lubił wypić. Najczęściej nakłaniali Go koledzy z pracy i potem wracał do domu pijany. Nie awanturował się, nie bił nikogo, ale i tak "inne zachowanie" Taty mnie przerażało. Moja Mama walczyła z tą ciągotą Ojca, z tym, że nie potrafił odmówić kolegom. I dobrze, że szybko zareagowała, bo pewnie był na dobrej drodze do alkoholizmu. I pomimo, że do było tak bardzo dawno temu, ja pamiętam niektóre uczucia z tym związane. Dlatego będziesz musiała się przyszykować na długą terapię, bo jeśli ja pamiętam rzeczy sprzed 20 lat (i to sytuację znacznie łagodniejszą niż u Ciebie), to Ty na pewno szybko nie przejdziesz do porządku dziennego z tym co się stało. Nawet jeśli się wyprowadzisz...
W mojej rodzinie było kilka przypadków uzależnienia od alkoholu.
Moja Babcia (mama Taty), też kiedyś podobno lubiła wypić. Ale ja tego nie pamiętam. Mama mi o tym powiedziała. W sumie cała rodzina Babci miała problem z alkoholem, a że mieszkamy praktycznie dom w dom, to widziałam co się dzieje.
Jej siostra miała męża alkoholika. Nie obyło się bez bicia, krzyków itd. Oczywiście wszystko widziałam, bo mieszkam na przeciwko.
Brat Babci również był (jest) alkoholikiem. Jednak Jego Żona długo walczyła i udało się Jej. Wujek nie pije, stara się zdrowo żyć...
Kolejna Siostra Babci również miała męża alkoholika. Bił całą rodzinę, czyli Ciotkę, Kuzyna i Kuzynkę. Ciotka była podobna do Twojej Mamy - nie potrafiła powstrzymać Wujka. Dopiero gdy się powiesił zapanował "względny spokój" - niestety Ciotka przez te lata życia z alkoholikiem zgłupiała. Po prostu rzuciło się Jej na mózg. Niestety nie leczy się tak, jak powinna - my podejrzewamy u Niej schizofremię, manię prześladowczą itp. Przez jakiś czas jest spokój, a potem nagle coś się dzieje i potrafi zrobić piekiełko swoim już dorosłym dzieciom. Córka się od Niej wyprowadziła - mieszka z Mężem, również alkoholik. Podobno jaką blaszkę ma wszytą i miał nie pić. No i nie pił przez jakiś czas, ale podobno od Świąt znowu wpadł...
Syn mieszka z Nią. Ma żonę i Dziecko. I choć te dziecko nie żyło jeszcze w czasach "poczynań Jej dziadka", to nawet Ją dosięgnęła przeszłość. Właśnie przez Jej Babcię - Dziewczynka jest znerwicowana ciągłymi awanturami... Rozmawiali kiedyś ze mną, że już nie dają rady. Ja się zapytałam, to czemu z Matką nie zrobicie porządku. Zaciągnąć do lekarza, a jak nie będzie chciała, to próbować sądownie wywalczyć nakaz (w końcu na awanturach może się nie skończyć, ja bym się bała tak mieszkać) - oczywiście odpowiedzieli, ale to przecież Ich matka. Robią dokładnie to samo, czyli nie robią nic...
Kolejna Kuzynka wyszła też za Męża alkoholika. Na dodatek 2 razy starszego od Niej. Jednak się opamiętała. Mają Synka, lecz są już po rozwodzie. Ona z dzieckiem wyjechała do Angli, tam urodziła drugie dziecko, ma partnera i nie spieszno Jej do powrotu....
Dwa domy dalej mamy też sąsiada. Facet miał fajną żonę, Asia miała na imię. Miał synka, który przychodził się do nas bawić (były to czasy podstawówki). Jednak ten chłopczyk, jak tylko zauważył, że tata wraca do domu uciekał od razu od nas, aby tatuś się nie zezłościł. A tatuś lubił się złościć...No i pewnego dnia tatuś przesadził. Uderzył mamę (on mówił na nią mamunia), no i mamunia upadła. Uderzyła się w głowę. Zrobił się krwiak. Niestety nie udało się jej uratować :////
Teraz ten chłopak mieszka w sąsiedniej miejscowości u dziadków. Od razu po tragedii chciał do nich jechać, nie chciał mieć nic wspólnego z "tatusiem". Zerwał całkowicie kontakt (niestety ze mną i z moim bratem też - mieszkamy za blisko i pewnie przypominaliśmy Mu co przeszedł - nie dziwię się). Nigdy nie odwiedził ojca, zmienił nazwisko na panieńskie swojej mamuni (zapadło mi bardzo w pamięć, jak się do niej zwracał).
I pomimo, że ja nie mieszkam z osobą pijącą nałogowo, to się naoglądałam. W końcu byłam otoczona takimi ludźmi. Sporo widziałam. I może jestem nadwrażliwa, bo pilnuję swojego Męża. Owszem, nie mam nic przeciwko piwu od czasu do czasu, ani nawet mocniejszemu alkoholowi, jednak gdy widzę, że Mój np. pije piwo dzień w dzień, to "robię z Nim porządek" (tym bardziej, że jego Ojciec, o ironio, także był alkoholikiem :/).
Walcz o siebie. O swoją przyszłość. Nikt za Ciebie tego nie zrobi.
Może pogadaj z psycholog o jakiejś szkole z internatem. Czy mogłaby coś w stanie z tym zrobić. Co innego jak byłaś w pierwszej klasie i nikt nie wiedział, że masz takiego ojca - musiałaś wtedy wrócić.
Teraz byłaby trochę inna sytuacja. Wiedzieliby o tym inni i mogliby Ci pomóc, gdyby ojciec miał coś przeciwko Twojemu wyjazdowi do internatu.
Szkoda, że nie masz takich kolegów (a może i masz), którzy mogliby Ci pomóc w zrobieniu porządku z ojcem. Nie chodzi tutaj o jakieś straszne rzeczy, ale może parę szturchnięć i "mała pogawędka" wystraszyłyby na tyle ojca, że chociaż nie bił by Ciebie...