Niby taki 'pechowy' dzień, a tu proszę: - 0,7kg mniej od wczoraj! :)
Wypiłam już kawę, ale nadal waham się co do tej kopenhaskiej...
A no i dowiedziałam się właśnie, że pojutrze są wyprawiane urodziny dziadka... Babcia i te sprawy 'jedz wnusiu, jedz, może trochę sałatki...' , 'Po co Ci jakaś tam dieta, rozchorujesz się, najlepszy jest ruch' 'blbablabla' ... A tu jak tak boli brzuch (te sprawy) to nie idzie się nigdzie ruszyć, a wrzesień tuż tuż. Więc chyba nici z diety. Trzeba będzie zjeść chociaż trochę jakieś tam sałatki, żeby dziadek się nie obraził ;).. A potem tata zaproponował, że przyłączy się i spróbujemy razem tą kopenhaską wziąć 'na bary' :). Tak wiec postanowione...
Kopenhaska od poniedziałku - i nie ma opcji, żeby nie ;P
A do tego czasu niskokaloryczne posiłki, dużo wody i ZERO SŁODYCZY!