1.Porcje duże , bardzo smaczne i syte
2.Gorzej było z piciem tych niekończących się napojów ( dobrze, że nie słodzę to pewnie jest mi prościej pogodzić sie z brakiem cukru.
3. Wprowadziłam maleńką zmianę- na śniadanie był tylko chlebek ze szczypiorkiem, obiad bardzo, bardzo syty - myślę, że normalnie jadłam nieco mniej.Przekąska była tylko z połową banana, ale nieco wieksze kiwi. I na kolację kanapki z serem i koncentratem pomidorowym na ciepło,
Dzis była pierwsza noc bez podjadania. Naszykowałam sobie cały dzban picia i kiedy sie budziłam piłam. Mam wrażenie, że to wielkie picie to dla mnie najtrudniejsza część diety.
Aby nie kusiły mnie słodycze to niczego nie kupuję - dom opustoszał z ciasteczek, cukierki i czekolada na mnie nie działają i cieszę się z tego bardzo. Oby tylko przyzwyczajenia nie zmieniły się...
No i ta gimnastyka - to bedzie .... nie chcę nawet myśleć. Dziś chyba z wrażenia rozbolały mnie od rana korzonki więc leczę je. Ale spacerku dziś nie było, bo u nas bardzo ślisko, a ponieważ nie tak dawno złamałam rękę jestem już bardzo ostrożna. Ciekawa jestem jak koleżanki z mojej grupy wsparcia, ale one nic o sobie nie piszą więc pewnie nic tylko ćwiczą.
Jeszcze tylko na dobranoc szklaneczka dobrej owocowej herbatki i lulu. Oby dzień jutrzejszy nie był gorszy od dzisiejszego to nie będzie tak źle.