Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Kochani - kiedy waga pokazała magiczny wynik 94 kg stwierdziłam, że pora wziąć się za te nadprogramowe kilogramy. Tyle ważyłam dokładnie przed porodem, a było to już dawno - wspaniała córka jest, a kilogramy nie znikneły. Myślę, że główną przyczyną tych niechcianych odważników jest miłość do wszelkich ciast - im słodsze tym lepsze. Ale myślę, że wyaz z Wami pokonam te swoje słabości i osiągnę jeszcze w tym ....życiu wagę z lat młodości. Kiedy to nastąpi i czy uda mi się zobaczymy.Sądzę, że nie jestem pierwszą i nie ostatnią, która ma takie marzenia. ..... Bardzo lubię dobrą książkę , haftowanie i kolekcjonowanie wzorów w komputerze. Niestety moje zainteresowania nie sprzyjają zrzucaniu wagi, Ale nie stronię też od pieszych wycieczek...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 13450
Komentarzy: 102
Założony: 9 stycznia 2016
Ostatni wpis: 21 marca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
maria19521

kobieta, 72 lat, Łódź

167 cm, 85.00 kg więcej o mnie

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 marca 2016 , Komentarze (3)

niedziela - to dla mnie dzień lenistwa na maxa. Przerwa od gimnastyki, rannego wstawania, ciągłej gonitwy. Jest to dzień, który w całości mogę poświęcić sobie. Spanie do oporu - dziś pobudka ok 10, mini śniadanko, troszkę małego sprzątanka w szafach i godzinka dla moich kochanych kwiatków. Wtedy czuję, że odpoczywam i nabieram energii na cały tydzień.  Dziś na obiadek miałam kaszę gryczaną z kurczakiem w carry i do tego surówkę z  sałaty lodowej, pomidorów i fety. Przekąska 1 pomarańcz i na kolację  chlebek razowy z serem białym i rzodkiewką. Wszystkiego po trochu i jestem najedzona. Ostatnio zauważyłam u siebie , iż organizm mój zaczyna się przestawiać na mniejsze porcje. Z tego bardzo się cieszę. Mam nadzieję, że zastój w wadze póki co nie będzie mnie nawiedzał i zacznę w następnym m-cu odchudzanie z 8 z przodu. Oby. 

Martwi mnie fakt iż z grupy wsparcia opuściła nas koleżanka z dużą nadwagą. Mam nadzieję, że nie zrezygnowała ze zmian jakie mogły ja spotkać. Co prawda, nie była to jej pierwsza próba w odchudzaniu jak sama powiedziała na początku. SZkoda, bo mogłyśmy walczyć razem.  Druga z koleżanek nie odzywa się już drugi tydzień i nie waży, czyżby i ona,,,,?  Nie nie chcę nawet myśleć, że miałoby być nas coraz mniej. Liczę na to , ze w tym tygodniu się do nas odezwie. Razem w grupie miałyśmy do pokonania 108 kg z czego pokonałyśmy już 21,3 kg. Myślę, ze to dobry wynik i do końca roku nam się uda. 

Mam nadzieję, ze nie wrzucimy na siebie zbędnych kg w czasie świąt., ale to się dopiero okaże. Najgorzej będzie tym co na wyjazdach i u znajomych, półmiski pełne łakoci i jak tu odmówić.Ja w tym roku jeden z dni spędzę wraz z mężem u chorej mamy. Nie wiem do końca jak to będzie, ale w planach mamy gotowanie w domu i zabranie wszystkiego do niej. Właściwie to jesteśmy już do tego przyzwyczajeni, bo w każdy piątek gotuję i kupuję dla niej na cały tydzień. Cieszyłabym się gdyby to znikało, ale często nie je i trzeba to wyrzucać. No trudno- już się przyzwyczailiśmy do jej nastrojów, ale nie jest to łatwe........

Trochę się rozpisałam , a trzeba się przygotować na jutrzejszy dzień. Zmykam do prasowania i czytania ukochanej książeczki.

19 marca 2016 , Komentarze (1)

....cały tydzień był dla mnie bardzo ciężki, ale opłaciło się widząc wynik na mojej wadze 84,4 kg - a więc udało się pokonać 3 krok.  Wszystkich w moim planie jest 10 więc pozostało jeszcze 7. Myślę, że się uda do końca roku to osiągnąć. Te mijające m-ce nauczyły mnie czego należy się wystrzegać i jak radzić sobie z napadami chęci na słodkie - sposób super to łyżeczka maleńka miodu i suszona żurawiny i rodzynki. Zasłodzą bardzo dobrze. 

Niebawem święta. Z tej to okazji upiekłam dzisiaj ciasteczka dietetyczne - a oto przepis:  

Owsiane KOKOSANKI - 15 ciasteczek = 1 szt to ok 30 kalorii

3 łyżki płatków owsianych, 5 łyżek otrąb owsianych, 1 szkl mleka , 1/3 szkl wody , 2 łyzki wiórków kokosowych < zamiast nich mogą być suszone owoce>, 1/2 łyżeczki wanilii- olejek 2 łyżki stewii lub cukru trzcinowego,, 1 łyżeczka proszku do pieczenia .

Wodę i mleko podgrzewamy dodając ksylitol - stewię , kokos i płatki. Chwilkę gotujemy. Masa ma być gęstsza niż na owsiankę. Wyłączamy gaz i pod przykryciem 10 min, Po wystudzeniu - dodajemy proszek do pieczenia. Wyjmujemy łyżką i dzielimy na małe porcje na blasze do pieczenia . Piec 160 stopni - 20 minut . Wyjmujemy jak są rumiane. SMACZNEGO !

Są bardzo smaczne .Myślę, że na tyle dobre, iż przed świętami zrobię następne., Mają mało kalorii i przypominają i smakują jak super ciasteczka. 

A na świąteczne śniadanko proponuję chlebek razowy z pastą jajkowo- tuńczykową z dużą ilością świeżego koperku , na 2 - gie śniadanko szaszłyki owocowe, a na obiadek pierś z kurczaka w ziołach prowensalskich i sałatka z marchewki z selerem. Na przekąskę ciasteczko kokosowe i kolacyjka z serkiem i razowym chlebkiem .  

Taki sobie wymyśliłam niedzielny posiłek. Jutro zobaczę co zaprogramowała dla mnie dietetyczka - jeśli coś lepszego to jestem otwarta na nowości.

Jadłospis ułożyłam trochę skąpy , bo sama jem tylko 1400 kcl. Z początku było trudno się przyzwyczaić, ale teraz daje radę. I co najbardziej cieszy to efekty w postaci spadku wagi. Współczuje wszystkim , którzy ważą powyżej 100 kg do zrzucenia dużo kilogramów. Muszą być bardzo silni i wytrwali, bo nie idzie to szybko. I dlatego zawsze ich podziwiam . Nie jest ważne dlaczego , aż tak przytyli, ale to , że teraz prowadzą ciężką prace nad sobą. Ale wszystko jest możliwe jeśli tylko tego bardzo chcemy.

  Przed nami wielkie pokusy w tym tygodniu - przygotowywanie świątecznych dań dla domowników jak i tych, którzy w te święta nas odwiedzą. Nie dajmy się skusić ...... A jeśli już  to tylko spacery i gimnastyka mogą nam pomóc. 

A na zakończenie dzisiejszego wpisu - coś co bardzo mi się podoba........

16 marca 2016 , Komentarze (2)

Rano jak zwykle pognałam na siłownię. Autobus przyjechał o czasie tak wiec swoje ćwiczenia mogłam zacząć bardzo wcześnie . Po ćwiczeniach na drugie śniadanko banan i spacerkiem do pracy. Po drodze wstąpiłam do sklepu po zakupy - miały być małe , ale jak zwykle zrobił się z tego cały koszyk zdrowych smakołyków.  piękna marchewka na surówki i koktaile, jabłka , piersi z kurczaka i małe co nieco dla męża, który jak zauważyłam nie gotuje, bo nie ma apetytu.... Oj chętnie bym się z nim zamieniła, to zupełnie inaczej niż ja. Właściwie to on zawsze jadł bardzo mało i bardzo wolno - właśnie tak jak powinno się jeść. Niestety ja przez tyle lat nie nauczyłam się tego . Zjadałam szybko , a gdy mi coś smakowało  to chętnie sobie coś dołożyłam. No i po obiedzie mój ulubiony deserek - coś na słodko najlepiej ciasteczka. .... Czasy się jednak zmieniły. Teraz to ja wymyślam sobie co ewentualnie mogę zmienić w diecie z rzeczy , które lubię. Ostatnio mam wyjątkowy apetyt na ryby, chętnie rezygnuję z ziemniaków czy też klusek, a na to miejsce dokładam sobie rybkę. Codziennie zjadam też warzywa. Bardzo mi smakuje seler z marchewką i jogurtem - pychotka. Właściwie to tylko bakłażan i cykorię omijam w swoich daniach.Ostatnio będąc w sklepie pani polecała mi gotowanego kurczaka. Wyglądał super, ale po przyniesieniu do domu okazało się, ze jest tam sporo tłuszczyku, który wyglądał apetycznie - lecz nie było to danie dla osoby na diecie odchudzającej. Dziś pomyślałam sobie, ze mogę taką ala kiełbaskę zrobić sama. Piersi obsypałam ziołami prowensalskimi i pieprzem z odrobinką soli następnie to wszystko dokładnie związałam jak małą szyneczkę i włożyłam do folii do pieczenia i w osobnym garnku w wodzie ugotowałam . Po ostygnięciu wyjęłam i jest super !!. Na kilka dni pewnie będzie na jakieś posiłki . Myślę, że podobna zrobię sobie ucztę na obiad świąteczny i do tego będą pyszne boróweczki, które czekają na zużycie w zamrażarce. Zrobię z nich coś w rodzaju gęstego sosu. Oczywiście  wszystko będzie bardzo dietetyczne. Pomyślałam też sobie o zrobieniu jakiejś rybki w galarecie, którą bardzo lubię . Ale nie piszę już o jedzeniu, bo nabiorę na nie chęci, a pora już pomyśleć zupełnie o czymś innym. Lecę wyjąć pranie z pralki, bo już na mnie czeka i jeszcze tylko małe prasowanko  i książka do poduchy...........

15 marca 2016 , Komentarze (3)

Dziś jak zwykle pobudka o 5- 30. Nie chciało mi się wstawać, ale kiedy przypomniałam sobie cel mojego poranka wszystko poszło bardzo sprawnie i o dziwo już o godzinie 6-10 byłam na siłowni. Zdziwiłam się bardzo bo nie wiem dlaczego osób chętnych na poprawianie swej sylwetki z samego rana nie było. Okazało się , że jestem   pierwszą osobą. Nigdy mi się tak nie trafiało, ale ucieszyłam się, bo to oznaczało wolną salę do ćwiczeń indywidualnych. Mam kilka rodzajów ćwiczeń opracowanych przez fizjoterapeutę i sama je wykonuję. Są to ćwiczenia na taśmach, z obciążeniem, na stepie i na piłkach  z obciążenie i bez. Jest to p serii po 10 - 20  wykonanych powtórzeń. Ćwiczenia są proste , ale już w drugiej serii pocenie jest zauważalne. Miałam trochę pecha, bo będąc zmęczoną przy ostatnim ćwiczeniu na pasach niefortunnie źle się dźwignęłam i poczułam ból w lędźwiach. Mam nadzieję, ze to nic groźnego i w ciągu tygodnia przejdzie, jeśli nie to czeka mnie wizyta u ortopedy. Chodzić mogę, tylko chcąc bardzo wyprostować swój kręgosłup odczuwam ból. Mam nadzieję, że jutro będzie lepiej. Dziś jeszcze poleżę swobodnie na piłce to może nieco zmniejszy się ucisk. No cóż wypadki się zdarzają.  Po indywidualnym treningu byłam jeszcze na bieżni i rowerku. Zawsze bardzo się spieszę , aby zdążyć do pracy. 

Co do diety to niestety ciągnie mnie do wyrobów ciastkarskich. Dziś zjadłam ok 7 słonych paluszków, ale myślę, że nie odbije się to na sobotnim ważeniu. Wiem ,że nie powinnam , ale obiecuję sobie, że upiekę ciasteczka z płatków owsianych, otrąb i suszonych owoców. Jak tylko wypróbuje to wrzucę fotkę, przepis i opiszę wrażenia smakowe. 

Muszę koniecznie pomyśleć o kupnie nowej spódnicy i spodni. Tych ostatnich to nawet nie mierzę, bo pewnie by od razu spadły. Ale to jeszcze troszkę, bo pewnie będzie to model wiosenny, bo ten zimowy pod kurtką nie bardzo rzuca się w oczy. Martwią mnie tylko nadchodzące święta, bo okazuje się, ze jestem łakomczuchem i nie potrafię sobie czegoś dobrego definitywnie odmówić, a przy diecie 1400 kcl sami rozumiecie, ze jadła jest niestety bardzo skromnie.  Muszę zaopatrzeć się w chudą rybkę ( bardzo lubię ) i będę sobie ją serwować zamiast białej kiełbaski. Dobrze, ze chociaż jajka są mało kaloryczne 98 kcl jak sprawdziłam. Wybór będzie raczej skromny, ale muszę się jeszcze zastanowić nad swoim meni, aby wszystkiego chociaż było dużo. No i koniecznie upiec dietetyczne ciasteczka do herbatki owocowej z rumem, która bardzo lubię. Jest na bazie hibiskusa i suszonych wiśni i mikroskopijnych cząsteczek chyba ananasa. Jest tak dobra, że zjadam wszystkie te składniki. Polecam - kupuję ją w sklepie gdzie są herbaty i kawy nasypywane. 

Jeśli macie jakieś fajne pomysły na świąteczne dietetyczne posiłki to dajcie znać > Może wspólnie zaplanujemy jadłospis świąteczny - bardzo dietetyczny............

14 marca 2016 , Komentarze (1)

Minęły już 4 tygodnie od czasu kiedy ostatni raz coś tutaj napisałam . Niestety wszystko się czasami potrafi popsuć tym razem był to komputer... Mąż mówi, że mam pecha i niechętnie pozwalał mi na swoim coś czasami sprawdzać. Chyba coś w tym jest , bo poprzednio wkradł się do niego jakiś wirus i on miał kłopot. Nie sądzę, abym to ja się do tego przyczyniła, ale nie wyprowadzałam go z błędu.Tak więc mam zupełnie nowy sprzęt i mam nadzieję, ze służyć mi będzie bezawaryjnie. 

Co do moich postępów to wygląda to tak : 20. II było 85,8 kg

                                                                         27. II było 86,9 kg + aż 1,10 kg 

                                                                          5. III było 85.4 kg    -0,5 kg

                                                                          12. III było 86,1 kg   +0,7 kg

Nie są to rewelacyjne notowania, ale przynajmniej wiem dlaczego są takie a nie inne .

1,10 kg na plusie to zasługa pewnie zjedzonych orzeszków w poprzednim tygodniu i mało gimnastyki niestety

Potem mały spadek i znowu zwyżka - w tym czasie nie chodziłam na siłownię, bo były zmiany w pracy i mało piłam . Podejrzewam, ze woda z cytryną nie jest najlepsza dla mnie, bo po niej nie chciało mi się zupełnie pić i apetyt miałam dużo większy niż to zwykle bywało. Ale od tego tygodnia ostro biorę się za siebie, bo sama widzę, że efekty moich starań mogły by być dużo lepsze gdyby nie podjadanie ciasteczek. Kiedyś jakaś koleżanka napisała, ze jak czuje głód to otwiera słoik z ogórkami i je wcina. Tak więc ja dziś kupiłam sobie kiszone ogórki w zalewie i czynić będę podobnie. Dziś popiłam sobie samej wody, która bardzo mi smakowała- jak nigdy. Ćwiczenia na siłowni powróciły od dziś i mam nadzieję, że tak już zostanie.  Chęci do ćwiczeń nie przeszły, gorzej jest natomiast z apetytem. Zauważyłam , że coraz częściej brakuje ni coś słodkiego, ale znalazłam na to sposób biorę maleńką łyżeczkę do kawy i częstuję się miodem z maleńkiego słoiczka. Oczywiście nie jem całymi łyżkami tylko je delikatnie maczam i miodzik trzymam jak najdłużej się da w buzi. Zaś do owsianki dodaję rodzynki. Mam nadzieję, ze ta nagła chęć na słodycze szybko minie. Jeśli zaś nie to będzie gorzej. Dziś wzięła mnie chęć na jajka.Na kolacje zaserwowałam sobie 2 małe sztuki z kukurydzą i marnowaną papryką. Ze swej diety wyeliminowałam sól. Wszystko co gotuję i przyrządzam nie solę, ale dzięki przyprawom suszonym nie odczuwam jej braku. Pozostało jeszcze powalczyć z większym poborem herbat ziołowych. Wróciłam do nich i trzeba będzie znów odkreślać wypite kubeczki. Kłopot z tym , że nie zawsze jestem na miejscu, a często zdarza się, że przemieszczam się na mieście. W sobotę obiecuję się pomierzyć i zapisać wyniki. Po spódnicach wyraźnie widać , że zmieniły się  moje wymiary. Najgorsze dla mnie jest to , że znacznie zmniejszył się biust i dotychczasowe staniki okazują się za duże. Z zauważalnych zmian widzę również swoje łydki i biodra - tak jakby były nieco bardziej jędrne i ubite, ale sądzę, że to efekt po bieżni i rowerku. Pozostaje jednak nadal na brzuchu oponka, ale walka z nią zapowiada się na dłużej..... Te małe zwyżki wagi właściwie to bardzo mnie nie martwią, gdyż zauważam konkretne zmiany w obwodach, ale jakie są to okaże się w sobotę po porannym ważeniu i tym razem i mierzeniu. Nie wiem tylko dlaczego sen mój jest bardzo płytki i co chwila - co godzina - dwie się budzę i czasami zasnąć jest trudno. A nocą zaraz przychodzą do głowy różne pomysły na zjedzenie czegoś. Na początku samej diety świetnie spałam i nie miałam takich zachcianek na coś słodkiego. Musi być tego jakaś przyczyna, ale na razie nie doszłam do tego co mi brakuje...........

W sobotę obiecuję odwiedzić moje wszystkie Koleżanki, które podobnie jak ja piszą swoje wspomnienia z wielkiej przygody jaką jest odchudzanie. Teraz wiem już jak trudno pozbyć się tych zbędnych kilogramów i walczyć ze swymi nałogami........

Ale wierzę, że do końca roku kilogramów będzie   dużo mniej.......... u nas wszystkich !!!

21 lutego 2016 , Komentarze (6)

37 dzień wielkiej walki. 

Podsumowując osiągnięte wyniki - to 8,20 kg mniej. Myślę, że wynik nie jest najgorszy zważywszy, iż podczas tego wyścigu zjadłam 0,5 kg solonych orzeszków, kilka cukierków i ciasteczek. Było to w tamtym tygodniu , kiedy poczułam duży głód . Teraz już wszystko wróciło do normy, ale jak trudno było je spalić podczas ćwiczeń to sobie możecie wyobrazić. Tak mocno ćwiczyłam , że waga pokazała wagę z poprzedniego m-ca . Uf - to było wspaniałe uczucie, ale i też pomyślałam , że zamiast tego mogło być coś na dużym minusie, ale grzechy maja swoją cenę. A uczyć się trzeba i odpowiadać za swoje czyny również. Korzystając z podpowiedzi koleżanek dzisiejszy "występ " na siłowni odpuściłam sobie. Niech organizm mój wie, że nie zawsze będę dostarczała mu rozrywek i niech się przyzwyczaja. Tak więc dzisiejsza niedziela przebiegała bardzo leniuszkowo. Było nawet spanko . Ale już od jutra znowu maraton w pracy , bez możliwości odwiedzenia siłowni. Mam nadzieję, że to tylko w tym tygodniu tak nieregularnie będzie. Za to mam nową dietę , a w niej 2-gie śniadanie. Kaloryczność posiłków ta sama, a więc 1400. Mam nadzieję, że ta choć mała zmiana pozwoli mi się cieszyć przez cały tydzień, bez odczuwania głodu.Choć godzina jeszcze jak na mnie wczesna , ale zmykam jeszcze coś poczytać i lulu. Pobudka około  6. Obiadek już przygotowany i posortowany w pudełeczkach . Na jutro rybka w sosie warzywnym i do tego kasza. Kiedyś pewnie takie zestawienie by mi nie pasowało, ale smaki się zmieniają i ostatnio jem tylko kasze  różne  od gryczanej , po jęczmienne. Nie próbowałam tylko kaszy kuskus. Już zakupiona i czeka na swoją kolej. Podobno bardzo smaczna - zobaczę. 

W nowym tygodniu życzę wszystkim , którzy do mnie wpadają - dużo wytrwałości, sytości w brzuszkach, radości i wymarzonego wyniku na wadze w sobotę............

20 lutego 2016 , Komentarze (5)

Widać wyczerpujące ćwiczenia potrafią dokonać cudów. Waga stoi w miejscu. 

 " Grzechy zostały odpuszczone  ". Słone orzeszki zostały spalone !!!!

To mnie bardzo ucieszyło. Z tej radości pozbierałam się rano, aby iść na siłownię i zaliczyć osobisty trening. Ten tydzień nie będzie dla mnie łaskawy, bo pracę muszę zaczynać wcześnie rano i z tego powodu wyjście na siłownię nie będzie możliwe, więc pewnie jak mi się zechce skoczę na nią jutro. Ale jeszcze nie wiem. W dniu dzisiejszym było trochę młodych ludzi i wszyscy zawzięcie pracowali nad swoimi figurami i muskulaturą. Z perspektywy miesiąca jak chodzę na siłownię mogę powiedzieć, ze to wielka jedna rodzina  prawie wszyscy się znają, nikt nie interesuje się tym co robi inny i skupia się nad swoim treningiem. Dziś po raz pierwszy zabrałam ze sobą   Mp 4 i słuchałam muzyki ( podobnie robią inni ) i muszę powiedzieć , ze czas bardzo szybko minął i zmęczenie było mniej wyczuwalne. Cieszę się, że sama zauważam , iż moja kondycja w ostatnim czasie bardzo się poprawiła. Podbiegam bez zadyszki, jak ucieknie mi tramwaj lub autobus to idę na pieszo - same plusy .i zdecydowanie czuje się dużo młodziej niż pokazuje kalendarz......

Następny tydzień zacznę z nową dietą. Dziś dostałam list od dietetyczki cytuję  " jeśli będzie Pani odczuwać osłabienie czy głód, proszę zmienić ustawienia poziomu aktywności.". Super , ze jest to za każdym razem możliwe . Teraz już wiem , ze odchudzanie nie oznacza wcale głodu, tak jak kiedyś myślałam . W nagrodę za intensywne ćwiczenia możemy pozwolić sobie na większą kaloryczność potraw, a waga i tak pokaże swoje. pisząc ten pamiętnik i czytając inne miałam okazję poznać dużo osób z dużym doświadczeniem  w odchudzaniu. Jestem wszystkim wdzięczna za rady i porady jakie mi udzielają.  Mam okazję przekonać się , ze schudnąć można i to nie wcale 1- - 15 -ale niekiedy ponad 40 kg. Oczywiście droga do osiągnięcia celu jest daleka, ale ile niesie ze sobą przyjemności. ... Ciężka praca nad sobą pozwala nam poznać siebie bliżej i pokochać niejednokrotnie swoje ciało. Kiedyś patrząc w lustro najchętniej byśmy je zasłaniali, kiedy jednak trochę ciała zrzucimy. " częściej przecieramy je aby lepiej siebie widzieć ", A wtedy w głowie pewnie wszystkich kobiet pojawiają się nowe potrzeby.........nowa sukienka, spodnie, bluzeczka, torebeczka i pewnie wymyślać można dużo, oby tylko nasi mężowie docenili te zmiany i częściej dawali nam kasę na nowe zmiany...............

19 lutego 2016 , Komentarze (2)

Dzisiejszy dzień był SUPER!!! Wolne od pracy i jak się domyślacie z rana pognałam na Siłownię, aby nieco rozgrzeszyć popełnione w tym tygodniu grzechy. Koleżanka niestety zaspała i sama jeszcze przed jej przyjściem zaliczyłam bieżnie i rowerek. Ale kiedy przyszła okazało się , ze za chwilę będą ćwiczenia w grupie i postanowiłyśmy iść na nie. 

Ja spóźniłam się ok 3 minut i kiedy weszłam oczom moim ukazały się TRAMPOLINY tak tak dobrze napisałam. Chciałam już zmykać z powrotem,od razu sobie pomyślałam ,że jak zacznę po niej skakać to pewnie sprzęt będzie do kasacji, ale instruktorka wzięła to na siebie. Z głośników wydobyła się głośna brazylijska muzyka w rytmie samby i zaczęłyśmy podskakiwać. Nie muszę pisać , że tylko ja byłam w tym towarzystwie najstarsza.Zaczęły się ferie i były 3 dziewczyny ok 17-18 lat, koleżanka  ok 32 i instruktorka też młoda - zabawa była super !!! - ja poczułam się jak nastolatka, na najlepszej imprezie we wspaniałym towarzystwie. Dawno, dawno się tak nie ubawiłam. Przy każdej trampolinie była poręcz od ewentualnego podtrzymania się. Oczywiście z niej korzystałam. Na początku miałam wrażenie, ze zaraz z niej spadnę- co prawda nie daleko by to było , bo ok 30-40 cm nad podłogą. Ruszałam się w rytmie i podskakiwałam razem ze wszystkimi. Po takich ćwiczeniach lat ubyło ze 40. Gdyby mi ktoś powiedział, ze jeszcze kiedyś tak się ubawię pewnie bym nie uwierzyła. Teraz jednak tak mi się to spodobało, że już teraz kombinuję jak znaleźć czas w następny piątek, aby móc uczestniczyć w tych zajęciach. Pot leciał ciurkiem, bieżnia i wiosła są nieporównywalnie słabsze od tych zajęć. Polecam!! Zajęcia nazywały się EVER JUMP. 

Wspaniała muzyka, szybka - na pewno nie wykonywałam wszystkiego tak jak powinnam, ale na takie " dyskoteki " mogłabym chodzić każdego dnia. Zapomniałam nawet o śniadaniu, które było tym razem bardzo skromne - i wymyślone przeze mnie -miał to być rodzaj kary za grzechy - płatki owsiane na wodzie i kilka suszonych żurawin. Może nie byłoby to takie tragiczne , ale obudziłam się ok 5 nad ranem i pomyślałam , że jak one napęcznieją do godz 6 to będą super. Okazało się, ze pospałam do 7 i to co zobaczyłam w kubeczku przypominało bardziej jakąś breję, a nie smaczny posiłek. Ale stwierdziłam , że kiedyś były luksusowe orzeszki - to kara musi być i zjadłam wszystko do końca. Miało to swoją wartość, bo do 12-30 nie chciało mi się jeść, a przynajmniej o tym nie myślałam. Dziewczyny nie chciały dłużej zostać , bo się gdzieś spieszyły więc sama dokończyłam wiosła  ponad 1 km, powtórzyłam ćwiczenia siłowe na mięśnie i zakończyłam 20 min bieżnią. Zmęczona na maxa pojechałam na rynek, aby kupić zdrowe jedzonko i kaszę gryczaną, którą uwielbiam. 

Powrót do domu i troszkę zajęć domowych przeplatanych pisaniem pamiętnika i jeszcze prasowanie , ćwiczenia z trenerem Vitalii i pewnie spanko. A jutro wszystko się okaże podczas ważenia . Na tę chwile mam czyste sumienie , że zrobiłam  wszystko co mogłam, aby dostać rozgrzeszenie. .....

18 lutego 2016 , Komentarze (8)

Dziś mogę powiedzieć, ze wróciłam do zdrowych dobrych nawyków.. Tak się dobrze złożyło, ze nie musiałam dziś iść do pracy. Więc troszkę się wyspałam , zjadłam śniadanie i poszłam na siłownię. Tam ciężka praca. Po ok 2 godzinach skończyłam i wróciłam do domu, a tu czekał na mnie list od dietetyczki. Ucieszyłam się. Ona uświadomiła mi, że cytuję ........ w ustawieniach diety ma Pani zaznaczony brak aktywności fizycznej, a mimo to Pani ćwiczy. Tak niska kaloryczność jak obecna może prowadzić do niedoborów i spowolnienia metabolizmu. Lepiej więc byłoby ją nieco podnieść.

Proszę też pamiętać, że jeśli ma Pani potrzebę zmienić godziny posiłków, to może to Pani zrobić. Proszę jedynie dostosować się do następujących zasad:

- śniadanie powinno być jedzone do 2h po przebudzeniu
- kolejne posiłki powinny być jedzone co 2-4h
- posiłek przed treningowy powinien być jedzony na 1-2h przed rozpoczęciem ćwiczeń
- posiłek po treningowy powinien być jedzony do 30 min od zakończenia ćwiczeń
- ostatni posiłek powinien być jedzony na ok. 3h przed snem

Może też Pani dzielić niektóre posiłki na części i jeść po prostu częściej........................

Tak więc od razu się domyśliłam , ze skoro duży jest wysiłek i sporo kalorii przy tym spalam to wszystko by się zgadzało. Jeść muszę więcej o tę zmianę poprosiłam i do zaleceń się dostosowała. Efekt  super, bo nie jestem głodna, zjadłam nieco więcej na obiad i przez cały dzień czuję się super ! Dzień spędziłam na załatwianiu zaległych spraw, a wieczorkiem był spacerek po Porcie Łódź i małe zakupy w IKEA.  Dzień zaliczam do udanych. Oby nastrój nie zmieniał się , brzuszek był pełen i czas na ćwiczenia na siłowni był każdego dnia to sądzę, że wada niebawem pokaże następne małe sukcesy.

Dziś na siłowni byłam ok 10 godz i ku memu zdziwieniu spotkałam sporo pań  nieco tylko młodszych ode mnie z zaokrąglonymi figurami. Więc jeśli jeszcze ktoś ma jakieś obawy, że będzie tam jedynym takim obiektem  to jest w dużym błędzie. Super , że z takich dobrodziejstw korzystają nie tylko ludzie młodzi i zgrabni. Każdy robi i ćwiczy na co ma ochotę i nikt nie zwraca na niego uwagi. Myślę, ze z takim podejściem zmieni się niebawem obraz naszego społeczeństwa.  Ludzi z ogromną nadwagą będzie coraz mniej za to przybędą osoby wysportowane . Ja dziś sama miałam okazję przekonać się, że moja kondycja uległa znacznej poprawie, kiedy przyszło mi spory kawałek pobiec do autobusu. Nie dość , że się to udało to jeszcze nie byłam zasapana i nie czułam po tym wyczynie jakiegoś zmęczenia. Super !! Cieszę się, ze zaprzyjaźniłam się z bieżnią i innymi sprzętami. To dzięki nim czuję się coraz zdrowsza i sprawniejsza. Oby tylko czasu było nieco więcej ...........

17 lutego 2016 , Komentarze (4)

W tygodniu marnie widzę swoje wyniki na wadze. Dopadł mnie dołek, który staram się nieracjonalnie przeskoczyć. W ruch poszły orzeszki ziemne solone !!  Tak ,  tak wiem nie powinnam, ale to pomogło mi zaspokoić głód jaki odczuwam  na diecie. A ponieważ już się skończyły więc dieta będzie . Dziś napiszę do dietetyczki o ustawienie jadłospisu przed i po treningu., bo sama nie potrafię tak go skomponować, abym do wieczora wytrzymała bez podjadania.  Jeśli tylko mam coś pod ręką niedozwolonego do jedzenia, to nie jestem na tyle silna, aby powiedzieć nie. Zostały jeszcze 3 dni więc wiem, ze cudów nie zdziałam , ale postaram się, aby nie był to duży wzrost. Bardzo liczę na pomoc dietetyczki. Może gdybym nadal chodziła ćwiczyć na siłownię wzrost ten nie byłby duży, a tak to sama na własnej skórze odczuję swoje grzechy. Oby to tylko była skuteczna nauczka. Już za kilka dni wszystko się okaże. ..............