Rano jak zwykle pognałam na siłownię. Autobus przyjechał o czasie tak wiec swoje ćwiczenia mogłam zacząć bardzo wcześnie . Po ćwiczeniach na drugie śniadanko banan i spacerkiem do pracy. Po drodze wstąpiłam do sklepu po zakupy - miały być małe , ale jak zwykle zrobił się z tego cały koszyk zdrowych smakołyków. piękna marchewka na surówki i koktaile, jabłka , piersi z kurczaka i małe co nieco dla męża, który jak zauważyłam nie gotuje, bo nie ma apetytu.... Oj chętnie bym się z nim zamieniła, to zupełnie inaczej niż ja. Właściwie to on zawsze jadł bardzo mało i bardzo wolno - właśnie tak jak powinno się jeść. Niestety ja przez tyle lat nie nauczyłam się tego . Zjadałam szybko , a gdy mi coś smakowało to chętnie sobie coś dołożyłam. No i po obiedzie mój ulubiony deserek - coś na słodko najlepiej ciasteczka. .... Czasy się jednak zmieniły. Teraz to ja wymyślam sobie co ewentualnie mogę zmienić w diecie z rzeczy , które lubię. Ostatnio mam wyjątkowy apetyt na ryby, chętnie rezygnuję z ziemniaków czy też klusek, a na to miejsce dokładam sobie rybkę. Codziennie zjadam też warzywa. Bardzo mi smakuje seler z marchewką i jogurtem - pychotka. Właściwie to tylko bakłażan i cykorię omijam w swoich daniach.Ostatnio będąc w sklepie pani polecała mi gotowanego kurczaka. Wyglądał super, ale po przyniesieniu do domu okazało się, ze jest tam sporo tłuszczyku, który wyglądał apetycznie - lecz nie było to danie dla osoby na diecie odchudzającej. Dziś pomyślałam sobie, ze mogę taką ala kiełbaskę zrobić sama. Piersi obsypałam ziołami prowensalskimi i pieprzem z odrobinką soli następnie to wszystko dokładnie związałam jak małą szyneczkę i włożyłam do folii do pieczenia i w osobnym garnku w wodzie ugotowałam . Po ostygnięciu wyjęłam i jest super !!. Na kilka dni pewnie będzie na jakieś posiłki . Myślę, że podobna zrobię sobie ucztę na obiad świąteczny i do tego będą pyszne boróweczki, które czekają na zużycie w zamrażarce. Zrobię z nich coś w rodzaju gęstego sosu. Oczywiście wszystko będzie bardzo dietetyczne. Pomyślałam też sobie o zrobieniu jakiejś rybki w galarecie, którą bardzo lubię . Ale nie piszę już o jedzeniu, bo nabiorę na nie chęci, a pora już pomyśleć zupełnie o czymś innym. Lecę wyjąć pranie z pralki, bo już na mnie czeka i jeszcze tylko małe prasowanko i książka do poduchy...........
roogirl
16 marca 2016, 20:07Co to za małe co nieco dla męża? :)