Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Nocka23

kobieta, 41 lat, Warszawa

162 cm, 78.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: jak nie teraz to kiedy??

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 grudnia 2016 , Komentarze (4)

Witam :)

Coś nam Vitalia szwankowała ostatnio , nie widziałam od poniedziałku wpisów Waszych , komentarz tez mi się nie wyświetlały a o wstawianiu czegokolwiek nawet mowy nie było ale już się widzę poprawiło i wszystko działa poprawnie. 

Nadszedł 1 grudzień więc czas na podsumowanie listopada i zaczynamy plan , pisałam ostatnio że nie będę czekać do stycznia i robić postanowień noworocznych , nie dam sobie miesiąca fory i luzu jak to bywało w ostatnich latach , nie ma czasu na przerwy. Mama mnie zmotywowała lepiej niż wszelkie laski i z insta i kolorowe foty w necie. Czas leci a ja nadal wyglądam jak kartofel , słodki i uroczy , biegający kartofel !!! ;)

Podsumowanie 

spalone kalorie : 20571

bieganie : 120 km

chodzenie : 241 km

abs : 8* 20 min 

Jest poprawa, poprawiłam systematyczność biegowa i trochę ruszyłam mięśnie brzucha które już dawno zniknęły pod 80 cm obwodową oponką ... ale są sądząc po tym jak umierałam dzień po ćwiczeniach to coś tam zostało tylko trzeba spalić warstwę ochronną :) Nauka systematyczności i konsekwentnego działania rozpoczęta !!! Rozpisałam sobie plan na grudzień , plan ćwiczeń  w domu i system biegów , przygotowuje się do pierwszego maratonu w życiu i do moich półmaratonów które już wybrałam :

Warszawa , Białystok , Wrocław , Gdynia , Gniezno i Kraków 

To moje wyzwanie na rok 2017 !!! Wymagające ale do zrealizowania , już tupię nóżkami na myśl o tych km w pięknych ,miastach :) A co za tym idzie to trening , zmiana nawyków żywieniowych i zdrowa głowa  zresztą wiecie same i ja tez Was tymi swoimi rozmyśleniami zamęczam od jakiegoś czasu . 

Czuje moc i nie zamierzam jej znowu przepieprzyć na głupoty !!!!!

Trochę jestem opóźniona ale dopiero odkryłam nową piosenkę Agnieszki i jestm mile zaskoczona po tym co tworzyła ostatnio , dobrze się biega przy niej :)

Jak typowa kociara kotem tez się pochwalę , śpiącym kotem , uroczy jest :)

Życzę Wam samych sukcesów w grudniu i niech ten ostatni miesiąc będzie najlepszym w tym roku !!!!

Pozdrawiam 

<<<ILO>>>

29 listopada 2016 , Komentarze (2)

Witam :)

Listopad już się prawie kończy ale to nie czas jeszcze na podsumowanie :) Ja nadal na etapie sprzątania w życiu i w głowie i w poszukiwaniu motywacji do lepszego dnia i zmian w sobie pojechałam do mamy u której nie byłam od ferii zimowych . To są te spotkania które zawsze dają kopa !!! Długie wieczorne rozmowy , rady i porady no i zero przymusu żeby je stosować . Na dodatek mama schudła 12 kg od lutego i sylwetkę ma taka jak 20 lat temu co spowodowało wspomnienia , wyglądała jak kiedyś więc ja przez chwile poczułam się jakby czas się cofnął :) Taka refleksja w tym temacie skoro ona po 50 mogła to ja mogę przestać sobie wmawiać ze po 30 metabolizm mi zwolnił , obaliła mój argument ... to jednak lenistwo i braku konsekwencji . Dostałam od mamy parę rad jak powinnam się odchudzać , wiem że każdy jest inny ale na nas działają podobne metody , w każdym razie kiedyś tak było . Jadę do mamy na ferie muszę włączyć mózg i zająć się sobą , cieszyć się tym co jest , uśmiechać się do siebie i znaleźć w sobie silną wolę .

Postanowiłam że grudzień będzie najlepszym miesiącem ze wszystkich w tym roku ... nie będzie postawy w stylu zaczynam od nowego roku bo juz i tak dałam dupy . O nie , nie !!! Zapisałam się na biegi charytatywne , takie bez medali i spiny z prezentami dla dzieci w domu dziecka i dla dzieci z Centru Zdrowia Dziecka jak pobiegniemy to sponsor wymieni okna na nowe w szpitalu , fajnie jest pomagać a że sama nie mam wiele to przynajmniej tak pomogę jak jest okazja . Znajdę codziennie godziną dla siebie , weekendy dla dzieci a nie dla koleżanek i koniec ze słodyczami kiedy jestem smutna bo to nie pomaga tylko dodaje kolejnych problemów i poczucie ze znowu poległam . Moja córa uwielbia piec , to nasz nowy sposób na spędzanie czasu z dzieckiem w zimne wieczory , jestem z niej mega dumna bo to moje serduszko kochane . Syn niestety nie chce się przyłączyć ale będę go namawiać może się uda w ten weekend :)

Grudzień będzie tez biegowy , dalej będę robić swoje ... listopad jest super biegam systematycznie i trenuje do przyszłego sezonu . Jadę na bieg do Łodzi w połowie grudnia to taki ostatni wyjazd a że i tak chciałam zobaczyć się wreszcie z Gabi to mam podwójną motywacje pobiegam i spotkam cudowna vitalijkę :) 

Jem i tak już duzo lepiej niż parę miesięcy temu , jestem z siebie zadowolona . Jak sobie przypomnę jak jadłam wcześniej to łapię się za głowę , przykre jest to że wagowo nie ma efektów ale nie od razu Rzym zbudowali , czuję że jak złapię wreszcie linię prosta i swój sposób którego będę się trzymać wszystko mi się uda !!! 

Pozdrawiam kochane i dobrego tygodnia życzę !!!

Uśmiech i spadających centymetrów !!!!

<<<ILO>>>> 

20 listopada 2016 , Komentarze (6)

Witam weekendowo :)

U mnie pada i jest szaro- buro niestety , miałam mieć fajny rodzinny weekend a pogoda mnie tak zamuliła  że zostaliśmy w domu. Nie miałam ochoty na nic , udało mis się tylko wyjść na 7 km spacer w deszczu żeby pozbyć się uczucia ciężkości po zjedzeniu szarlotki mojej córki która upiekła z tatą w ramach rodzinnego spędzania czasu . Nie można było dziecku odmówić :)  

Po ostatnich wydarzeniach czuje się lepiej . Operacja syna sąsiadki się udała , przyjaciółka miewa się lepiej a ja postanowiłam zrobić sobie i dzieciom trochę kontrolnych badań . Zdrowi jest najważniejsze i lepiej sprawdzać co pewien czas czy wszystko dobrze niż być później zaskoczonym bo ignorowało się objawy. Smutek przerodziła się w refleksje i jaśniejsze spojrzenie na problem . 

Waga bez zmian , metra nawet nie biorę do ręki , uczucie ciężkości jest duże bo znowu się rozleniwiłam na parę dni. Gdzieś tam ostatni usłyszałam że marzenia się nie spełniają , marzenia się realizuje i analizując to zdanie stwierdzam że to 100% prawdy. Popatrzmy na to realnie .... w moim przypadku ... Marzy mi się przebiec maraton i zrobić koronę półmaratonów ok ??? Nie myślę o chudym ciele tylko o takim żebym mogła wykonać swoje cele , już dawno przestałam chcieć być 50 kg laleczką ten etap mam za sobą . Teraz chce być zdrowa i mieć kondycje a żeby mieć dobra kondycje i nie szkodzić sobie podczas biegania a zwłaszcza swoim kolanom murze zrzucić z wagi  żeby zmniejszyć balast . Niby logiczne , nie marzy mi się niemożliwe , jest to prosty cel przebiec i pokonać swoje słabości tylko z wykonaniem gorzej .... Zawsze jest pretekst żeby się zatrzymać i zrobić STOP.  Pogoda depresyjna , w domu coś nie tak ,kłótnia z facetem , problemy finansowe itd. a wszystko zagryzane pączkiem lub innym afrodyzjakiem który magicznie poprawia humor i zostaje w moim tyłku . Pozostaje zadąć sobie pytanie czy chcę zrealizować marzenia czy będę cały kolejny rok pisać jak znowu dałam dupy bo nie umiem się opanować ??? 

Najwyższy czas przerwać ten schemat !!! Za miesiąc kończę 33 lata i nie będzie na mnie życie czekać , czas leci a jak się użalam  zamiast zrobić to co powinnam . Chcę zrealizować swoje marzenia i zrobię to !!!!!

Uciekam z dziećmi na basen , działam od teraz , od dziś i koniec z przerwami na wielkie żarcie !!!!!

Przyjemnego weekendu !!!!

<<<< ILO >>>>>

17 listopada 2016 , Komentarze (17)

Witam 

Dzis smuteczek .... życie jest wredne .... Człowiek próbuje być pozytywny , walczy z demonami , chce dla siebie jak najlepiej a tu same przykre niespodzianki . Wczoraj odwiedziła mnie trzydziestoletnia przyjaciółka , przyjechała z Olsztyna na wizytę u lekarza. Cały dzień spędziłam z nią na onkologii w Warszawie bo okazało się że ma raka ... strasznie się zdołowałam , odechciało mi się wszystkiego .... Po powrocie do domu dowiedziałam się że 12 letni syn mojej sąsiadki czeka na operacje bo ma tego samego raka co psiapsiółka a ja się dołuje 10 kg nadwagą , żałosne  .... Wczorajszy dzień wyssał ze mnie energie , na co dzień nie myślimy o takich sprawach a tu nagle taki bum .... i jak tu myśleć pozytywnie jak same przykre wydarzenia nas otaczają ... do dupy

Jestem zbyt wrażliwa na takie wydarzenia ....

odezwę się jak się uporam z myślami ...

Pozdrawiam

15 listopada 2016 , Skomentuj

 Witam ponownie dziś :)

Zapomniałam napisać że startuje w akcji #biegamdobrze . Polega na tym że chętni biegną Półmaraton Warszawki i zamiast biegnąć dla siebie ot tak zbierają fundusz na wybrana fundacje . Jeśli się uda uzbierać konkretną kwotę to występuje się w koszulce fundacji i ją promuje . Całość  zabiera fundacja  a nie biegacz !!!! 

Ja wybrałam Fundacje mojej córki SYNAPSIS która od drugiego roku jej życia wspiera nas i pomaga jej walczyć z dysfunkcjami. Jest to fundacja jedyna w Polsce skierowana dla dzieci z autyzmem , całościowymi zaburzeniami rozwoju i zespołem aspergera .

Jak ktoś może pomóc będę wdzięczna bardzo bo mieszanie pasji z pomaganiem innym ludziom to inny wymiar uprawiania sportu .

link do strony :   wpłaty na fundacje

Razem z Sarą dziękuję w razie co za pomoc :)

Pozdrawiam 

15 listopada 2016 , Komentarze (9)

Witam , witam :)

Standardowo odzywam się po weekendzie :) Zakończyłam oficjalnie sezon biegowy ten główny , zawsze kończy się Biegiem Niepodległości i mój tak się właśnie zakończył . To pierwszy taki sezon w którym dałam z siebie tyle ile dałam radę !!! 38 startów  w biegach ulicznych !!!! Przebiegnięte 860 km w sezonie i spalonych dużo kalorii . Mimo że waga nie spadła to i tak jestem z siebie mega dumna !!!! Po takim sezonie człowiek podnosi się na duchu , jeżeli dasz radę co weekend gdzieś startować mimo doła , złych wydarzeń i smutków to możesz zrobić tez inne rzeczy w życiu !!! Porównanie jest ogromna bo dwa lata temu w rok przebiegłam 14 km , rok temu 320 a w tym 860 i mam zamiar dojść do 1000 km do końca roku. Jak to  mówią apetyt rośnie w miarę jedzenia :)


Teraz jak już wiecie zajmuje się głównie moją michą . Jak forma biegowa rośnie to niestety papu nadal pozostawia wiele do życzenia. W weekend znowu trochę zawaliłam bo z ekipą poszłam do kina na Pitt Bulla  a potem na imprezę i tam było szaleństwo. Zatrułam się drinkami tak że nie mogłam w niedzielę jeść za to znowu nabrałam wody więc mimo że nie jadłam waga znowu w górę . To już jakaś paranoja ostatnio łapię się na tym że weekendy są zakrapiane , fatalnie się czuje i psuje dietę więc najwyższy czas dorosnąć i ograniczyć wypady ze znajomymi do raz w miesiącu bo jak widać umiar  weekendowy dla mnie nie istnieje :( Potem złe samopoczucie i wyzuty sumienia bo jak wiadomo po drinkach chce się jeść i napychanie się o 23 rozwala mi metabolizm. Uważam że każdy potrzebuje się odstresować ale ja to już przesadzam ostatnio . Ograniczenia tego typu wypadów tez jest w moim planie, wypośrodkowanie wszystkiego tak żeby całość miała sens i aby zobaczyć tę cholerne 60 kg za którymi tęsknie od 3 lat . 

Ćwiczyłam trzy razy ABS w tamtym tygodniu :) Moje mięśnie brzucha dostały takiego szoku że nie mogłam się ruszyć potem ani dotknąć . Musze je solidnie obudzić i pobudzić do działania bo brzuch to moja największa zmora. A moje nowe nastawienia ma na celu walczyć ze zmorami właśnie i tymi w  wyglądzie i tymi w głowie :) 

Pozdrawiam :)

<<<<ILO >>>>>

 

10 listopada 2016 , Komentarze (14)

Witam w kolejny jesienny poranek :)

Wczoraj lało i sypało więc poszłam pobiegać , polatałam po parku parę pętelek zrobiłam i do domku cała mokra wróciłam :) Dziś się resetuje bo jutro bieg niepodległości i nie mogę się zajechać , niestety trochę kolano pobolewa znowu ale mam nadzieję ze przejdzie jak nie to pójdę do fizjo i się zobaczy :)

Popołudni zrobiłam trening domowy razem z córka :) 30 minut ćwiczyłyśmy na brzuch i pośladki , było zabawnie . Najśmieszniejsze było rozciąganie i brzuszki z klaskaniem , córce się bardzo podobało a syn w tym czasie 30 min ćwiczył na steperze bo chciał tez być aktywny :) Fajnie że się udało ruszyć dupkę a zwłaszcza moje brzuszysko :) Tak dawno nie robiłam takich treningów bo wkrętka w bieganie jest ze osłabiłam mięśnie i to bardzo , wydawałam takie dźwięki przy ćwiczeniach że mój myślał że coś mi się stało i przybiegł z kuchni  :) :) :) 

Micha pilnowana , woda schodzi i lepiej się czuje :) Rano się zważyłam w obawie ale już nie zobaczyłam 7 tylko 68,2 kg czyli wróciłam do wagi wyjściowej. Woda z cytryną także do łask wróciła co powoduje że czuje się o wiele lżejsza. Nie eliminuje produktów ale zrobiłam małą rewolucje w jedzeniu i dodałam do diety tłuszcz !!! Wiem że brzmi to dziwnie ale ja przez lata bardzo się wystrzegałam tłuszczu wszelakiego za to na węgle nie uważałam jak należny. Zakupiłam olej kokosowy , lniany i oliwę i nie mam wyrzutów sumienia jak zjem coś tłustego za to zmniejszyłam iość węgli bo przesadzałam z nimi i to bardzo . Zobaczymy czy przyniesie to coś dobrego czy nie , czuję się syta ale nie napchana :) Czas pokaże :) 

Wieczór spędziłam z koleżanką w kinie na "Dziewczynie z pociągu " Film mi się podobał i zgadzał się z książką więc polecam :) Dodatkowo wieczorny spacer bo do kina i z powrotem jest 4 km a ja nie lubię podjeżdżać takich małych odcinków autobusem więc jeszcze się dotleniłam przed snem :)  

Dziś dzień załatwiania spraw bo jak już wspomniałam szukam równowagi , może wieczorem uda się w domku poćwiczyć ale to jeszcze nic pewnego. Jutro już weekend więc trzeba korzystać i nie pozwolić zepsuć sobie dobrego planu :)

A jak u Was ??? Cisza straszna tu ostatnio ??? Mam nadzieję że nie pożera Was deprecha jesienna :) 

Pozdrawiam :)

<<<<<ILO>>>>> 

9 listopada 2016 , Komentarze (6)

Witam :)

Wczoraj było biadolenie i przemyślenia a po nich poszłam pobiegać :) Tak w ramach terapii na ciało i głowę , pogoda była piękna , wszędzie liście kolorowe i słoneczko . Piszę jak wariatka która za wszelką cenę chce pokonać doła i złe myśli ale na tym polega walka żeby coś robić a nie czekać na dary losu :) Przebiegłam 5 km i wróciłam zadowolona do domku ... jadłam spokojnie bez rzutów na jedzenie i piłam wodę z cytryną za wszelka cenę muszę się pozbyć tego uczucia ciężkości bo ostatnio czuję się jak klocek od wody i tłuszczu .  

Udało mi się zrobić listę zaległych spraw które aż się proszą żeby je pozałatwiać i dziś zaczynam działać w tej kwestii . Mam trochę sprzątania , zwłaszcza w szafie z moimi ubraniami i segregację dokumentów do której tez nie mogę się zebrać jednak jak obiecałam że się ogarnę to tak zrobię i zrobię sobie zdrową przestrzeń . Mówi się że ludzie się nie zmieniają i owszem coś w tym jest ale przychodzi taki moment że mogą świadomie postanowić że popracują nad wadami i wyciągną swoje zalety na wierzch. Wiecie o co mi chodzi ??? O taką totalną pracę nad sobą , nie tylko o odchudzanie ale o całokształt .

Układam sobie cele od wczoraj , szukam priorytetów i wróciłam do moich list i tabelek których nie używałam od lat co było błędem , kiedyś bardzo mi pomagały a jak przestałam je stosować  totalnie się pogubiłam jak chodzi o niektóre sprawy .

Teraz będzie tylko lepiej :)

A oto i  Dewiza na nowe czasy :) Do której mam zamiar się stosować . jeszcze tydzień temu nawet wstanie z łóżka było problemem a teraz zaczynam dawać czadu , jeszcze małego ale to lepsze niz spanie po 16 godzin dziennie . Będzie się działo , będzie spadało i będzie wszystko ogarnięte :)

Miłego dnia mimo śnieznej pogody !!!!

<<<<ILO>>>>

8 listopada 2016 , Komentarze (8)

Witam :) 

I tak to już ..... od jutra , od poniedziałku , od pierwszego .... i dalej .... ostatni pączek , ostatnie piwko , ostatni raz zjem czekoladę a potem będę już się odchudzać ... potem nastaje ten cudowny okres kiedy lecimy , ćwiczymy , biegamy , liczymy kalorię , zaczynamy latać ponad chodnikami i jesteśmy z siebie takie dumne bo to już 3 dni , dwa tygodnie lub miesiące aż przychodzi BUM i spadamy na chodnik ubijając sobie dupkę i pogrążając się w melancholii zagryzanej batonikiem .... brzmi znajomo ???

Wiecie jak to jest ??? Ja wiem dobrze bo tkwię w takim schemacie od dawna i przy każdym starcie mam więcej do zrzucenia przynajmniej o 1 kg .... i tak kg do kg i osiągnęłam 70 kg zamiast 50 kg , coś poszło nie tak ? Miało być - 10 kg a jest +12 kg od momentu kiedy chciałam wsiąść swoje życie i ciało w swoje ręce ... A czyja to wina ??? Mogłabym długo się zastanawiać i znaleźć tysiące wyjaśnień , pretekstów i obwiniać innych lub zdarzenia losowe o moja własną głupotę ale po co ??? Przecież to nie pomoże a chodzi o to żeby mój ostatnio chory łeb zaczął funkcjonować jak należy , chodzi o to żeby polubić siebie samego i sobie ufać , żyć w zgodzie z własnym ja bo tak na logikę nie zostawię siebie za drzwiami i pójdę sobie hen daleko .

Nie żalę się , tylko tak ostatnio to wszystko układam i dochodzę do wniosku że najwyższy czas wprowadzić jakieś zmiany w życiu nie tylko jeśli chodzi o odchudzanie i odzyskanie kontroli nad ciałem . Doszłam do wniosku że to się wszystko łączy w jedną całość i zamiast koncentrować się na swojej niedoli powinnam popatrzeć dalej i głębiej, poukładać inne sprawy a może wtedy te całe puzzle utworzą właściwy obrazek .

Takie tam moje przemyślenia na początek tygodnia .Czaruje rzeczywistość , chcę normalnego dnia i walczę o taki dzień , koniec depresji i smutków po 6 tygodniach życia jakby we śnie i dręczenia się wszystkim na świecie postanowiłam się zebrać w sobie i wstać w niedzielny poranek . Mimo totalnej niechęci ruszyłam się na bieg , spotkać się z ludźmi i przebiec pomalutku parę kilometrów . Jechałam jak na ścięcie ale dobrze mi to zrobiło , tak sobie biegłam i myślałam , analizowałam i takie oto wnioski układały mi się w głowie jak wyżej napisałam . Czasami trzeba wstać nawet jak się nie chcę  i spojrzeć na świat z innej strony i się uśmiechnąć do siebie .

Na głowę pomogło i to bardzo ale ciało nadal trzyma wodę i waga 70.2 kg co oznacza że przekroczyłam linię krytyczna i podejmuje świadomą decyzje że trzeba działać a nie gadać , nie liczyć dni tylko postawić sobie konkretny cel ;

 "Być szczęśliwą" 

Nie będę Was już dłużej dręczyć na dziś ale szybko wrócę razem ze swoimi celami naszkicowanymi na nowo :)

A na dzis plan jest taki 

MIłego dnia :)



4 listopada 2016 , Komentarze (5)

Witam ...

Kiedy mineło 10 miesięcy ???  Znowu czas ucieka a ja się strasznie gubię ostatnio , jesień nie jest dla mnie fajna  a wręcz przeciwnie wszystko do dupy , głowa choruje od ilości problemów a ja znowu wpadłam w smutek i melancholię ... 

Tamten tydzień zapowiadał się tak dobrze , wstałam z łóżka , biegałam i nawet Ewę odpaliłam i przyszedł weekend . Najpierw slub koleżanki i wesele na którym bawiłam się dobrze ale jadłam i piłam bez oporów , gdy nad ranem skończyłam się bawić, tańczyć i wróciłam do domu czułam się fatalnie . Tak to już jest jak ktoś nie ma umiaru i sama sobie takie samopoczucie zafundowałam , nabrałam wody i moje zmagania poszły w łeb ... 


A w niedzielę zamiast odpocząć to zrobiłam dla dzieci zabawę i znowu byli goście w domu i jedzenie co w cale mi nie pomogło w lepszym samopoczuciu , przynajmniej dzieci się dobrze bawiły , zabawa bardzo udana ja jednak zatrułam sobie głowę i od poniedziałku nie mogę się doprowadzić do porządku .

Miałam zrobić wpis podsumowując miniony miesiąc ale cały tydzień śpię do dwunastej lub lepiej , dzieci przeziębione a ja chodzę w szlafroku całymi dniami , jem i marudzę . Potrzebuję mocy !!! 

Rok się kończy , wszystko mi się wali a ja jeszcze wróciłam do 70 kg czyli znowu 3 kg na plusie , wszystko co straciłam wróciło w parę dni , dlatego twierdzę że mam ostatnio chory łeb i totalnie nie mogę sobie sama z sobą poradzić . Zaraz usiądę do pisania zadania z rachunkowości i spróbuję znaleźć chwilę dla siebie , może uda mi się poćwiczyć i jutro wstać rano znowu uśmiechnięta bo inaczej zwariuje sama z sobą .

Musiałam się znowu wyżlic ... cholerna jesień ...

To miał być mój rok a im bliżej jego końca tym słabiej mi idzie ... trzeba ogarnąć myśli ... taki plan na weekend poukładać sobie wszystko i zacząć znowu żyć a nie lewitować :)

Pozdrawiam !!!!