Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem szczęśliwą mężatką od 2 lat. Spełniam się zawodowo jako pielęgniarka. Do odchudzania skłoniły mnie ciągłe hasła w stylu "małżeństwo Ci służy", "dobrze sobie wyglądasz", itp. Przeraził mnie fakt że wszystkie mundurki w pracy są za małe i musiałam kupić nowe:( No i odbicie w lustrze....nie chcę być gruba dlatego tu jestem:)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 745380
Komentarzy: 13011
Założony: 14 września 2011
Ostatni wpis: 16 października 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kiziamizia23

kobieta, 39 lat, Rzeszów

156 cm, 67.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: dopiąć swego i utrzymać na zawsze:)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 września 2013 , Komentarze (14)

Obiecałam dzisiaj Was poczytać ale jestem chora na maksa i litery mi się w oczach mienią :( Jutro lub pojutrze nadrobię AJ PROMIS:*

23 września 2013 , Komentarze (10)

 Witajcie dzisiaj tylko fotki a jutro WAS ponadrabiam i dodam normalny wpis:*

https://app.vitalia.pl/index.php/mid/49/fid/341/diety/odchudzanie/du_id/1999387
    

14 września 2013 , Komentarze (18)


Należy mi się nagana za tak rzadkie odwiedzanie Vitalii, ostatnio mam dużo obowiązków i ciężko mi wygospodarować czas na cokolwiek a tym bardziej na komputer. Rozważałam nawet żeby się na jakiś czas pożegnać z Wami bo ani się nie odchudzam ani nie ćwiczę ani się nie udzielam zbyt regularnie-ale chyba tęskno by mi było za Wami;) 



Wydałyście kiedyś 1500 zł w ciągu tygodnia na ciuchy i kosmetyki?:) Bo ja pierwszy i pewnie ostatni raz w życiu;)
Moja mama zrobiła mi prezent i powiedziała że mam się za to ubrać i odchamić;)
I tym sposobem jestem bogatsza o ulubione kosmetyki z L`oreala i Rimmela fluidy, podkłady, róże błyszczyki i inne...
Jestem bogatsza o 3 pary spodni , 10 koszulek/sweterków, 2 pary szpilek w szpic, torebkę kopertówkę, miętowy zegarek, kilka bransoletek i trochę bielizny
No i odstawiłam fryzjera-farbowanie i cięcie-zrobiłam sobie prostą grzywkę i czuję się super:)
Zostało mi jeszcze 300 zł które wydam na kozaczki za kolano prawdopodobnie bo ponoć będą na topie tej jesieni. A będzie to miało miejsce w środę lub czwartek bo jadę do koleżanki do Rzeszowa w odwiedziny. W sobotę za tydzień mam wesele więc będziemy bawić ostro już się nie mogę doczekać uwielbiam tego typu imprezy:)


Tak jak przypuszczałam przyjazd mamy skończył się źle dla mnie-waga w górę przez słodycze, na szczęście się już kończą-waga 54,5 kg buuu 
Od dzisiaj ćwiczę. Zaczynam się robić znowu gruba, czy już zapomniałam jaka byłam wtedy nieszczęśliwa? Już się nie mieszczę w spodnie S z bólem kupuję o rozmiar większe:( Czas coś zmienić bo równia pochyła na której się znajduję prowadzi do doliny rozpaczy do której obiecałam sobie nigdy więcej nie wrócić...
Jeśli znajdę chwilę czasu zrobię zdjęcia nowych nabytków oraz fryzurki i wrzucę ale nie prędko pewnie;)

Trzymajcie się dzielnie odezwę się za kilka dni:*

8 września 2013 , Komentarze (11)

WITAJCIE PO TAK DŁUGIEJ NIEOBECNOŚCI:* Dziękuję za te liczne zapytania na priv o moją nieobecność  i Tobie Natalko za komentarz ponagleniowy:) 
Dzisiaj wraca mama i wzięłam się za porządki na jej powrót żeby od razu nie brała się za sprzątanie bo było by mi wstyd że tak jej dom zaniedbałam...(dla niewtajemniczonych-mama wyjeżdża do pracy do Włoch a my z mężem opiekujemy się w tym czasie dwoma domami-naszym i Jej) No i w ruch poszło czyszczenie dywanów okien i podłóg-trochę kalorii chyba spaliłam bo poty się lały po tyłku;) Waga 53,8 kg dwa tyg do wesela-zobaczymy co uda mi się wskórać przy tych słodkościach które mama przywiezie;) szykują się zakupy bo mama zawsze rzuca większa gotówkę żeby córcia podreperowała garderobę;) Więc będą tez zdjęcia:) Jutro was ponadrabiam bo dzisiaj muszę sie z mama nagadać;)



Zaczęłam zmniejszać ilości pochłanianych słodyczy i objętościowo ilość jedzenia na talerzu. Jak mama wróci i będę miała więcej czasu dla siebie i zapisuję się na siłownię wtedy już będę musiała ćwiczyć bo zapłacone;)


BUZIAKI Chudzinki:*

1 września 2013 , Komentarze (18)

Ech co z tego że się starałam przez trzy dni i nawet ruszyłam tyłek skoro przychodzi weekend, a co gorsze u teściów i znowu daję czadu z jedzeniem-nie mam ostatnio zbyt dobrego humoru pomimo że z mężem nie najgorzej (choć jak na jeden tydzień dwie kłótnie to za dużo) i w pracy też dobrze-może to efekt odstawienia tabletek anty, może przez beznadziejną pogodę,  a może brakuje mi rozrywek których zawsze było dużo w moim życiu a od pewnego czasu się to zmieniło. Z koleżankami się rzadko spotykam na plotki-każda z nas ma swoje życie, swoje obowiązki i problemy-każda z nas jest na innym etapie w życiu i nie mamy zbyt wielu wspólnych tematów. Dzisiaj wstałam lewą noga i wszystko jest źle:( Więc może nie będę się rozwlekać bo wpis jest tak beznadziejny jak ja w dniu dzisiejszym...:/ Ech jutro początek tygodnia, do wesela 3 tyg i 3 kg do zrzucenia w tym czasie-dam sobie wycisk, uda mi się muszę podjąć tę walkę choć tak mi ciężko walczyć z pokusami...

Trzymajcie się dzielnie BUZIAKI:*

29 sierpnia 2013 , Komentarze (18)

Chudzinki...najpierw ponarzekam  a potem napiszę o mocnych postanowieniach...
Oficjalnie stwierdzam ze łatwiej odchudzać się w pojedynkę, już tłumaczę-jak mieszkałam u siebie i sama robiłam zakupy do domu i lodówki ,  dużo łatwiej było mi sie odchudzać. Może to tylko wymówki ale subiektywnie oceniając łatwiej było mi się pilnowac bo nie otaczałam się pokusami...a teraz no nie jest tak uroczo, a że mam dość słabą silna wolę to kiedy pojawia się jakieś pyszne danie zjadam go dwa razy więcej niż powinnam.... byle kłopoty i stresy zajadam  słodyczami no nie jestem zbyt łatwym materiałem do odchudzania. Chyba zapisze się znowu na siłownię to będzie mnie motywować do ćwiczeń bo w domu różnie z tym bywa, zwłaszcza u teściów.

No ale tak jak pisałam wcześniej mam mocne postanowienie...
Motywacją jest to co usłyszałam od kolegów męża...ze mi tyłek urósł i jest teraz taki sexowny okrągły...no ja dziękuję za takie komplementy! Te które słyszałam 8 kg temu bardziej mi się podobały JESTEŚ ZA CHUDA, ZAJEBISTA LASKA SIĘ Z CIEBIE ZROBIŁA-to wypłynęło z ust młodych dwudziesto-kilku letnich chłopców więc trzeba im te wulgaryzmy wybaczyć;) Dzisiaj czwartek , pierwszy dzień prawdziwych ćwiczeń bo wczoraj to tylko kwadrans popedałowałam na rozruszanie zastanych kości;)  Waga startowa była przerażająca 54,5 kg to już nie przelewki... Dzisiaj już 53,8 kg Mąż twierdzi że 50 kg mi wystarczy ze nie musze chudnąć do 45. Ale chcę udowodnić sobie i Wam że potrafię i znowu będę ważyła tyle co w dniu ślubu czyli 46 kg:)
Całuję i  ściskam  i lecę się zbierać do pracy:)) 
Buziaki:*

26 sierpnia 2013 , Komentarze (12)

Hej chudziny moje:*
Weekend to nie jest dobry początek odchudzania , może dla dawnej silnej i zmotywowanej  Kizi nie robiło by to różnicy ale teraz warunki muszą być idealne-zero stresów, zero imprez zero spotkań ze znajomymi itd..No więc w weekend nie poszło mi najlepiej poniedziałek był kiepski bo u nas w pracy jest zwyczaj robienia "powitania" po urlopie no wiec było na bogato...We wtorek mam spotkanie z sąsiadami na procentowo z kolei i tak się zejdzie do środy...Mam w planie wziąć się za siebie ale tym razem na poważnie bo 8 kg w ciągu roku to juz przesada, źle się czuję sama ze sobą , za miesiąc wesele  o nie muszę wyglądać jeśli  nie zjawiskowo to przynajmniej dobrze...Mam nadzieje że to początek powrotu na właściwe tory bo bardzo chciała bym znowu usłyszeć "KOBIETO ZJEDZ COŚ BO JESTEŚ ZA CHUDA" tak było przy 46 kg. Wystarczy mi teraz 48kg ale nie chcę już widzieć nigdy więcej 50 z przodu no chyba ze w ciąży;)



Lecę Was poczytać bo mam zaległości z dwóch dni:)
Trzymajcie się dzielnie ja zaczynam walkę na nowo już w krótce :)
Wracam do gry o lepszą samoocenę:)

BUZIAKI:*

23 sierpnia 2013 , Komentarze (14)

Hej Chudzinki:) Jak w tytule najwyższy czas wrócić do diety i ćwiczeń bo za równy miesiąc mam wesele i chciała bym na nim fajnie się prezentować. Przy wadze 54kg na Majorce nie czułam się źle bo dużo  było tam grubych dziewczyn ;p Ale w Polsce znowu zaczęłam mieć kompleksy i trzeba coś z tym zrobić;) Tak więc od dnia jutrzejszego zaczynam zwracać uwagę na to co ląduje w moich ustach i codziennie zamierzam się przez godzinę poruszać. Bez wielkiej spiny ale chcę to zrobić dla siebie. Uzbierało się w ciągu roku 8kg to dużo podejrzewam że z 4 miesiące zajmie mi żeby wrócić do wagi z dnia ślubu jeśli będę konsekwentna:) Póki co 50-51 kg na ślub kolegi to mój plan. Wczoraj miałam spotkanie z koleżanką , dzisiaj zrobiłam piękne paznokcie do pracy. Urlop mam do niedzieli szkoda ze pogoda taka do bani, ech wróciło by się na Majorkę. Ta tygodniowa wycieczka kosztowała nas blisko 8 tys. zł łącznie z pamiątkami i wycieczkami ale warta była tych pieniędzy-podejrzewam ze już nigdy nie będzie nas na taką stać więc tym bardziej się cieszę że wybraliśmy Majorkę a nie jakąś Bułgarię czy Węgry bo tam możemy co roku jeździć za 1/4 tych pieniędzy. To tyle na dzisiaj-pochwalę się jeszcze że piszę do Was z nowego laptopa firmowego mojego męża-chyba będzie mój;p

BUZIAKI i dzięki za wszystkie miłe komentarze:)