- Odchudzasz się?
- Tak, całe życie.
Mam nadzieję, że już na zawsze. Tyle kasowałam i zakładałam nowych kont, że gdyby vitalia prowadziła statystki, byłabym mistrzem. Wstyd mi już przed samą sobą, że nie potrafię doprowadzić tego do końca i cały czas się poddaję.
Schudłam okrąglutkie 10 kg i spoczęłam na laurach. Już od jakiegoś miesiąca waga nie drgnęła, tak sobie pozwalam. Cały czas niby utrzymuję wagę, ale nie mogę się przełamać żeby było więcej spadku. Co już jakoś waga się rozbuja to nie wytrzymuję i robię wiele odstępstw od diety. Bycie na diecie jest męczące. Człowiek, głupia maszyna, która myśli jak by tu schudnąć szybko, dużo i na zawsze. Ale teraz już koniec z użalaniem siebie, mam pełno motywacji, chociażby z vitalii i niektórych dziewczyn piszących własne blogi. Każda dziewczyna inna, każda historia odchudzania też inna, a cel jeden – schudnąć i być szczęśliwą. To nas łączy, w końcu w kupie siła! J
Jedyne co mogę powiedzieć, że w końcu jakoś mi wychodzi to to, że nauczyłam się dużo podczas moich historii z odchudzaniem. A było tego sporo – wizyty u dietetyka, dieta dukana, liczenie kalorii, produkty Herbalife. Nabyłam wiele prawidłowych nawyków żywieniowych, co uważam za ogromny sukces bo wiem, że pomoże mi to w przyszłości utrzymać wagę.
Może opowiem coś o ostatnim czasie. W styczniu (po świętach)
obudziłam się z wagą 97 kg! L
przed świętami wiedziałam, że w 2012 będę się odchudzać i to raz na zawsze.
Chociażby miał to być ostatni rok w życiu ludzkości – on należy do mnie i ja
schudne! Zatem chodzę na siłownię – zapłaciłam za karnet na cały rok, nic mnie
nie powstrzyma. Kupiłam produkty Herbalife (polega to na tym, że zamiast 2
posiłków pije się koktajle z proszku, zjada błonnik, a w diecie przeważa
białko) – świetnie się po nich czułam, ale niestety do czasu. Poprzestawiały mi
się niestety sprawy kobiece i postanowiłam, że to nie jest dobre rozwiązanie
dla mnie. Mój organizm źle zareagował na te produkty. I dziś ostatni raz
wypiłam na śniadanie koktajl. Od jutra zaczynam, racjonalne zdrowe żywienie. <o dżizas, nie mów "od jutra", bo to zwykle nie wychodzi> Warzywka, kurczaczek, owoce, jogurty, sery białe. Ograniczam słodycze, fastfoody, pieczywo i
węglowodany. Piję bardzo dużo wody – to akurat mój błogosławiony nawyk. Woda
jest cudowna, ma normalnie działanie zbawienne, już nie piję słodkich herbat
czy napojów, dziennie wypijam ok. 4 litrów wody. Kolejny mój sukces – kiedyś słodziłam
herbatę i to cukrem! Teraz nienawidzę słodkiej herbaty, w ogóle nic nie słodzę.
Nawet nie mam cukru w półce J
Mam figurę gruszki. :( Pierwsze co zleciało to cm w talii, trochę poszło w
biodrach, za to w udzie jakieś ze 2 cm… okropne… Odstająca dupa i masywne uda
to moja udręka. Nie lubię ich. Jak idę i patrzę na witryny sklepowe to z tyłu
widać tylko jak jeden pośladek podskakuje za drugim, łuuup, łuuup, łuuup… L Muszę skupić się na
siłowni na tych partiach ciała. W ogóle to co schudłam to tylko z
tłuszczu i zleciała woda. Mięśnie mam właściwie na tym samym poziomie. Niby dobrze ALE to mnie zaczęło
ostatnio denerwować, mam wrażenie, że uda i łydki zrobiły się jeszcze bardziej
potężniejsze… Kupiłam sobie w GoSporcie spodenki neoprenowe na uda i pośladki.
Zakłądam je na fitness lub bieżnię. Dupa poci się jak nie wiem co, majtki są
całe mokre. Miałam je na sobie dopiero 3 razy i to w wielkim odstępach czasu
więc efektów nie widzę jako takich. Ostatnio w ogóle rzadziej chodzę na siłkę.
W styczniu i w lutym tak się wkręciłam i pewnie dlatego tak ładni chudłam.
Teraz to praktycznie jestm 1 albo 2 razy na tydzień. Ale to wszystko akurat
przez natłok pracy, studiów i innych dodatkowych zajęć. Chciałabym kupić sobie
rower, namwiam siostrę żeby mi go sprzedała bo w sumie ona i tak nie jeździ :P
może się uda J
Pozdrawiam!
Jutro wypiszę moje cele i motywacje. To będzie mi pomagać.