Najtrudniej jest zacząć.
Wczoraj postanowiłam, że od dziś zacznę 3-dniową dietę jabłkową. Ale niestety, nie wyszło. Zaczęło się od dwóch kromek bułki paryskiej i 3 łyżeczek twarożku na śniadanie wraz z zieloną herbatą. Na obiad rosół mojej mamy, któremu nie mogłam się oprzeć, tym bardziej, że złapał mnie ten paskudny wirus.. Na przekąskę dwie mandarynki i pół jabłka, kolacja - jogurt naturalny (150g), a teraz herbata z miodem i cytryną. Brak sił na ćwiczenia, a przydałoby się zrobić choć 'kilka' brzuszków.