Dzisiaj nie ćwiczyłam. Nie dałabym rady. Po wczorajszym treningu czuję, BARDZO czuję, że mam mięśnie. I bardzo się z tego cieszę. Mam ogromne szczęście, że mój Luby cały czas mnie wspiera. Sam chodzi na siłownię 4 - 5 razy w tygodniu i bardzo pomaga mi swoim wsparciem ale także wiedzą. Bo chociaż wczoraj powiedziałam, że nie chce mi się ćwiczyć i że pojutrze poćwiczę dwa razy (a jedzie mi tu czołg?) to zagonił mnie do ćwiczeń i nawet kilka zrobił ze mną. Jestem szczęściarą! A poza tym to cały dzień NIC nie robiłam. Czekałam tylko na właściciela mieszkania w sprawie grzyba. Tak, grzyba. Ten, kto mieszka albo był w Wielkiej Brytanii ten wie. Już mi ręce opadają. Muszę przyzwyczaić się do myśli, że mam tutaj pamiętnik. Postaram się być systematyczna. Może na dniach wstawię jakieś zdjęcia.