Jak zawsze jak już osiągnę jakiś tam cel wydaje mi się, że już jestem taka cudowna i popadłam w samozachwyt... znowu.
Od świat tak się rozbestwiłam, że masakra, nie ćwicze ( co prawda ruszam się dużo, taka praca), jem niechlujnie i co popadnie, ogólnie zapuściłam się okropnie. Może nie przytyłam, ale to nie o to chodzi, miałam zmienić styl życia na stałe, być zdrowa i fit, a co ja robię?! Znowu jem śmieci!!!
Nie mogę się podnieść, brak mi samokontroli i motywacji.... nie wiem co robić. W planach mam urlop, pierwszy od paru lat, jadę z chłopakiem nad morze w lipcu i co, będę wyglądać jak pasisłonik, ehhh chciałabym piękne bikini, chciałabym się dobrze czuć i wygrzewać na słoneczku, ale co dupa będzie, duuuupa!