Pamiętnik odchudzania użytkownika:
alexsaskee

kobieta, 41 lat, Oslo

182 cm, 88.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 października 2020 , Komentarze (3)

W nocy mielismy maly strach. V spadl cukier na tyle ze zaczal sie trzasc...a w domu cukru nie bylo. Na szczescie zabunkrowana byla czekolada, a w lodowce banany.. wiec jakos sytuacje opanowalismy.. zjadl tez popcron, zapil pepsi max.. ale sie wystraszylam. I banana prawie nie mogl utrzymac w dloni.. cukier byl 93. A od tego juz do hipoglikemii niedaleko.. 

Wiec dzis jak sie juz wygrzebie z dresow - ide po cukier do sklepu. Nie chce sie martwic bardziej niz musze.

*

Zaczelam sluchac norweskich podcastow.. znalazlam kogos, kto robi to dla uczacych sie jezyka, wiec w teorii powinno byc nie najgorzej.. jak bedzie zobaczymy po kilku przesluchaniach..

*

Mialam tez spotkac sie z kolezanka ( jedna z 2 ktora tu mam) ale nie chce mi sie ani jesc na miesci, ani pic. V dalej czeka na decyzje z urzedu pracy, wiec srodki ze spotkania pojda na oplacenie rachunku za prad bo lada dzien przysla...

*

Z rzeczy romantycznych - zaczelismy z V ogladac filmy wieczorem, jedzac popcorn, lody waniliowe i pijac wino (ja) i pepsi (on). On nie znosi ogladac zadnych filmow, poza swoim bollywood... ALE jak sie okazalo, bardzo lubi filmy o wiezieniach ( po zapowiedzi). Wiec skazani na shawshank to taka klasyka ...ktorej nie znal.. dzis moze ucieczka z alcatraz.. 

7 października 2020 , Komentarze (5)

Za oknem deszcz. Co przestanie padac to zaraz znowu zaczyna - pocieszajace jest to ze wyjscia z domu sa niekoniecznie potrzebne;) za to jesc trzeba - i tu uzycie wchodzi too good to go! Sushi, co z tego ze na koniec dnia ale za 30% ceny! Pieczywo z piekarni... kanapki ze starbucksa... no apka przynosi mi zadowolenie...tym bardziej ze jedzenie chodzi odbierac V .. wiec mam z dostawa;))

Co mnie nie zadowala to moj jezyk. Wczoraj robilismy cwiczenia ze sluchu - myslalam ze rozwale skype i spale zeszyt. Nienawidze jak mi nie idzie. A sluchanie mi nie idzie. Ewidentnie. Pozostale czesci - pisanie, gramatyka, mowienie, czytanie - jakos ide do przodu ale sluchanie LEZY i kwiczy. Moze dlatego ze to dopiero poczatki? Bo wczesniej nie mialam dostepu do tych zadan... jak by nie bylo, jestem wsciekla na sama siebie. Ale ze tez uparta jak osiol - to jakos to bedzie.

Wczoraj wyslalam kolejne Cv, dzis nastepne. Jak osiol. Probowac trzeba marchewke zlapac;)

30 września 2020 , Komentarze (1)

Pogoda iscie jesienna od kilku dni. Nie mam ochoty ani na spacery ani na wylazenie z domu bez celu. Jak do sklepu to do sklepu. Jak do biblioteki to do biblioteki. I wlasnie.. ostatnio natknelam sie na 2 ksiazki poruszajace dosc ciekawe tematy - z uwagi na fakt ze to ksiazki z dzialu dzieciecego.

1. Dla dzieci ze szkoly podstawowej. Prowadzona w formie pamietnika, opowiadala historie lesbijskiej milosci. Zamieszania w glowie, z racji mlodego wyboru,  faktu dlaczego nie lubi osoba chlopcow etc, i jakie uczucia zywi do nowej kolezanki w klasie. I o tyle wszystko fajnie i czytalo sie tez OK, to naszla mnie refleksja ze takiej ksiazki w polskiej bibiliotece nie wypozyczysz... to zamkniecie na innosc przeraza mnie. Obluda i udawanie jakie to wszystko rowne i proste a co sie dzieje za drzwiani to leb na klodke. 

2. Ksiazka dla podstawowki. O KUPIE. Kupa zdominowala caly watek. Bo mamusia obiecala corce ze cos tam jej kupi jak iles razy sie sama zalatwi i podetrze. Wiec dziecko w przedszkolu sie postaralo, i tak dlugo sie podcieralo az bylo czyste.. a ze  zapchalo przy tym toalete to efekt uboczny..  ze sie nie przyznalo i zawolalo kumpli by to przepchali kijem.. a jak sie to skonczylo to mozecie sobie dopowiedziec;)

Tak wiec, literatura w NO traktuje o nieco innych sprawach niz w PL.Dla dzieci. Zdziwilo mnie to. Ciekawe na co trafie nastepnym razem w dziale nowosci.

Wracam nad zadanie domowe.. czas ucieka a oczy mi sie zamykaja... 

16 września 2020 , Komentarze (5)

Z braku roboty jest czas na you tube. I kreca mnie kulinarne vlogi. Z racji tego co jemy - wegetarianskie i weganskie. Dzis wiec zrobilam veg manchurian, a jutro moze veganskie tong pao. Tyle ze w tym przepisie chca zeby wsypac az 2 lyzki cukru... a V cukru jesc nie moze..wiec musze pomyslec jak to obejsc.. bo troche to przemyce, ale nie moze byc slodkieeee...

W pt mamy goscia. Wiec on juz wroci do garow;)) ja sie zajme zabawianiem, on pitraszeniem.

**

Wzielam dzis w obroty sztange. Po dluzszej przerwie czuje i nogi, i rece...jutro powtorka z rozrywki. Potem juz 20k krokow na dzien wiec sily ani ochoty nie bedzie.

**

Tymczasem siadam nad norweski. Samo sie nie zrobi. A chcialabym zwiekszyc zasob slow. Bo miloby powiedziec nie nie mow do mnie, tylko zamknij dziub;)) 

14 września 2020 , Komentarze (4)

Bardzo lubie kuchnie azjatycka. Przez znajomosc z V, wizyty w indiach  - jeszcze bardziej. Wiec gdy nadaza sie okazja, i V chce sobie polezec ja staje do garow. Ostatnio zrobilam przepyszna hakka chilli noodles. Doslownie znikaly z talerza mimo ze gorace bardzo byly! V az uszy sie trzesly. Lubie ten moment kiedy on docenia cos co ja zrobie.. bo jakos nie zauwaza ze trzeba kupic papier toaletowy czy plyn do naczyn;))

Chodza za mna kolejne 2 przepisy kuchni indochinskiej, ale dzis juz mi sie nie chce (szef zszargal mi nerwy i jednak mam dalej kilka tyg postojowego zamiast wracac do pracy) a jutro mam lekcje wiec lunchu nie zdaze przygotowac na czas. Moze w srode.

Tymczasem wspomniane noodle:

Naprawde powinnam urodzic sie w innym kraju. Nie jem chleba, ziemniaki bardzo rzadko, nie jem kanapek na sniadania.. pieprz i sol to nie przyprawy dla mnie..

Poza tym, chwilowo sie ochlodzilo. Zlapalam katar ( i lenia) wiec bieganie lezy i kwiczy. Powoli wlaczamy ogrzewanie bo czuc wilgosc w powietrzu.  Zimne piwo odchodzi w niepamiec. Wraca do lask czerwone wino;)

Tak niedietytyczny jest ten post ze glowa mala. Ale coz poradzic. W koncu to moj pamietnik. Wiec sama sobie napisze ze chyba leki homeopatyczne na wypadanie wlosow zaczynaja dzialac. Minelo 5 tyg..i powoli widze mniej klakow wszedzie. Moze jednak nie bede miec plackow na glowie..

9 września 2020 , Komentarze (2)

Po wyjezdzie goscia obydwoje odetchnelismy z ulga. Nie zeby bylo zle, bo fajnie bylo sie spotkac, pogadac itd ale niektore polskie cechy wyszly na jaw i to rzucilo cien na wszystko. Nie lubie skapstwa. Nie rozumiem tego. I choc sama w luksusach nie plywam, lubie gdy gdzies jade napic sie kawy, wina, zjesc cos na wynos. Zadnych szalenstw. Ale po prostu zyc urlopem. Widac nie kazdy tak ma.

Po wydreptaniu po 20km na dobe, ndz i pon przelezalam. Tzn bylam pobiegac - caly czas tylko 3 km ale te pagorki mnie wykanczaja! - ale poza tym czulam takie zmozenie. Czy to fizyczne czy psychiczne to juz nie wiem, ale drzemka byc musiala.

Dzis pada. Jest paskudnie wiec wyjscie.z domu stoi pod znakiem zapytania. Ale jak znalazl pogoda na ramen - dzis ja gotuje obiad. Pierwszy raz od miesiaca. V nie daje mi dojsc do garow, ani zmywac. Chwala mu za to drugie.

Ostatnie dni urlopu przede mna. W pon do pracy. To bedzie przeprawa...;)

5 września 2020 , Komentarze (2)

Pokazywanie komus okolic ma ten olbrzymi plus ze mozna na nowo sie cieszyc widokami.. ktore sa naprawde piekne;)

2 września 2020 , Skomentuj

Skonczykam wlasnie ogarniac chate bo wieczorem mamy goscia z Polski. V wyslalam na zakupy bo na ta chwile czuje sie fatalnie. Zaczal sie okres - oczywiscie jak na przekor losu - szybciej, i nie mam na nic sily. Na nic doslownie. Lezalam na lozku od 5 rano stekajac z bolu. Nospy 2 wzielam i dalej czuje sie zle. Kiepski poczatek dnia.  Plus taki ze V przytargal siatki, wiec dopiero na lotnisko sie wybiore wieczorem.

Plan na najblizsze dni jest intensywny - zwiedzanie ile wlezie. Wiec mam nadzieje ze pogoda bedzie stosowna do zachcianek;)

Poki co leze i mysle czy wziac kolejna nospe czy moze lampke wina dla rozluznienia..

30 sierpnia 2020 , Komentarze (1)

Nie dosc ze cos weszlo mi w plecy i tak boli ze smaruje cuchnaca mascia konska, to jeszcze dzis doszly zakwasy w nogach. Bieganie dla zdrowia? Jasne... ehh.. chodze jak potluczona miedzy kanapa a kuchnia.. w grubym swetrze opatulona bo grzanie plecow pomaga na bol ( niby mnie przewialo?).. kustykam stekajac jak trzeba wstac i usiasc .. starosc nie radosc! Dzis wiec dzien przerwy. Nazwijmy to regeneracja a nie lenistwem. 2 dni ruszania sie, to moze 2 dni lezenia przede mna;)

28 sierpnia 2020 , Skomentuj

czy raczej pierwsze poty po dlugiej przerwie. Dzis nie moglam dospac wiec po sniadaniu poszlam... pobiegac! Od ostatniego takiego wyczynu minelo jakies hmmmmm.... 6 mcy. Wtedy jeszcze nie bylo pandemii, na silke mialam blisko i w koncu wyszlam z dlugiej choroby... teraz karnet jest anulowany. Na najblizsza silownie juz tak blisko nie mam... a ze korona panuje to jakos przebywanie z tyloma ludzmi na strefie cardio bardziej mnie stresuje niz odpreza. Wiec podziekuje.

Tymczasem blisko jest park. Wiec metoda na czuja czy dam rade ..bieglam do miejsca gdzie wczoraj bylismy na spacerze i spowrotem. Nie jest to rowna trasa, ale dalam rade! Zatrzymalam sie tylko w polowie, pod kaskada...i jak juz mi sie BP wyrownalo pobieglam spowrotem. Tak czy siak 3 KM w 19min16 sek. Nie umarlam. I wydawalo mi sie ze wloke sie jak babcia, ale nie jest zle! Dzis bede spac jak zabita, to napewno.

Na kolacje dzis vege tacos. W koncu ja cos ugotuje a V odpocznie. Bo ile facet moze w garach stac..hahah..