Odpalam muzykę na full i zastanawiam się nad jakimś podchwytliwym tytułem notki.
Ciężka sprawa. Nigdy nie byłam w tym dobra, dobra w zdobywaniu zainteresowania innych.
Dzieciak zabrany do dziadków. Chwila na refleksje i ciepła kawę. Bo chyba każda matka ma problem z wypiciem ciepłej kawy... Artur jest mistrzem w skupieniu uwagi na sobie. Tego na pewno nie ma po mnie.
Z obawą wchodzę na wagę.
Pokazuje 84.4.
Nie jest źle.
W dniu porodu było 105.
Dobra. Jest. Źle. Fatalnie. Smutno.
Minęło 7 miesięcy. Powinnam być "fit"! A zamiast tego biszkoptem przegryzam ciepłą kawę.
Usprawiedliwiając się chwilą relaksu dla siebie.
Macierzyństwo zmieniło wszystko. Zmieniło mnie, mój umysł i moje ciało.
Ale ja nie o tym.
Kończąc ostatniego biszkopta obiecuję sobie i wam, ze się biorę za siebie. Szybko i bez wymówki.
BĘDĘ FIT Z WAMI!!!