zostało kilka dni do końca czerwca , a waga nie chce się przesunąć w lewo ( mam wagę tradycyjną ) . Postaram się zbić choć z 2 kg, chociaż i tak , jak patrzę na siebie , jaki byłem w marcu , a jaki stałem się dziś , to normalnie mnie duma roznosi. Ale bez popadania w samozachwyt. Przez ten czas ,co tu jestem na Vitali udało mi się pobić kilka rekordów życowych, ci co śledzą moje wypociny to wiedzą o czym mówię: pierwsze 100 km na rowerze, pierwsze 10 km biegnąc, spadek wagi o prawie 12 kg, zwiększenie wydolności,ukończenie A6W, możliwośc przezwyciężania swoich fizycznych niedoskonałości i ograniczeń. Jak na kogoś, kto prze 7 lat wiódł żywot kanapowo-fastfudowy to chyba jest wyczyn. Dziękuję Nacie i Victorii30, za ponowne otwarcie oczu na zdrowie i sprawność fizyczną.
Co się tyczy postanowienia ? Plan jest taki: w bliżej nieokreślonym czasie ( im szybciej tym lepiej zejść na 70 kg, wagę tą utrzymać, pozbyć się opony z brzucha i go wymodelować.