Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 11258
Komentarzy: 27
Założony: 18 marca 2014
Ostatni wpis: 12 września 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Lonkarol

kobieta, 31 lat, Ldn

172 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 września 2017 , Komentarze (4)

Mimo, ze przez weekend mocno pofolgowalam sobie z jedzeniem i alkoholem, wczorajszy dzien oceniam pozytywnie. Odbilo mi na punkcie silowni :) Wstalam wczesnie rano, czujac jeszcze w brzuchu niedzielne obzarcie i powiedzialam sobie koniec! Nienawidze tego uczucia. Chce budzic sie lekka a nie zdolowana tym, ze nie umiem kontrolowac swojego lakomstwa.

Mialam mnostwo energii i polecialam na uczelnie. Probuje zaplanowac eksperyment, mam nadzieje, ze zadziala. W przyszly poniedzialek prezentuje dla wydzialu i musze miec jakies wyniki... Takze czeka mnie intensywny tydzien.

Z dieta srednio - do powrotu do domu super (jogurt bez cukru z lyzka muesli na sniadanie, dwa jablka, salatka z jajkiem na lunch), ale na obiad musialam zjesc resztki z weekendu - czyli makaron z sosem bolonskim... Pomyslalam sobie - dobra, szybko dojem te resztki i od jutra bede jesc zdrowiej. 

Normalnie po takim posilku polozylabym sie i ogladala film, ale zebralam sie w sobie i o 20:00 polecialam na godzine rowerku na silowni. Chyba jeszcze nigdy nie jezdzilam tak dlugo na rowerze stacjonarnym - najczesciej odpadam, bo mi sie nudzi, albo sie zmecze a tu prosze :) Spalilam makaron i bylo mi lzej na sercu.

Dzisiaj chyba nie dam rady pojsc na silownie, bo prowadze korki wieczorem, ale w srode i sobote na pewno sie wybiore, a w czwartek tenis :)

Oby tym razem sie udalo! <3

1 września 2017 , Komentarze (2)

Ten miesiac byl dla mnie trudny. Piszac ostatni wpis nie wiedzialam jeszcze, gdzie bede mieszkac od wrzesnia. Nadmiar pracy na uczelni (doktorat), plus dwie dodatkowe prace, zeby jakos sie utrzymac dawaly mi w kosc. Ale teraz ciesze sie, ze poswiecilam te trzy soboty na dodatkowe zmiany w aptece. Mam sliczne, male mieszkanko w centrum, ktore dodalo mi ochoty do zycia. A cztery godziny pracy zafundowaly mi 9-tygodniowy kurs tenisa, na ktory nie moglam sie doczekac :) 

Wczoraj bylam na pierwszych zajeciach. Jak wspaniale znowu byc na korcie. Mimo, ze poce sie niemilosiernie, to bylam najszybsza z uczestnikow. Przez to, ze gralam jako nastolatka, mam w sobie zaciecie do sportu - kiedy wszyscy spokojnie zmierzaja do linii koncowej, ja podbiegam, przy okazji zgarniajac pare pilek. Uwielbiam ten sport, zaluje, ze stac mnie tylko na godzine tygodniowo. Oby do czwartku :)

Tak, jak bardzo nienawidze tu sluzby zdrowia, to jestem z czegos bardzo zadowolona. W koncu udalo mi sie wyprosic lekarza o jakies wsparcie z moja rosnaca waga. Dal mi skierowanie na takie zajecia sportowe, za darmo, na silowni 'dzielnicowej'. Ta silownia jest chyba najnowoczesniejsza w jakiej kiedykolwiek tutaj bylam (oczywiscie z tych tanszych - nie mowie o health clubach za setki funtow miesiecznie...). 

Program polega na tym, ze przez 12 tygodni musze przychodzic przynajmniej raz w tygodniu na zajecia na silce i raz w tygodniu na 'grupe wsparcia'. Pierwszy raz poszlam tydzien temu. Grupa wsparcia dla mnie nie wypali. Wiekszosc osob byla w raczej starszym wieku, z bypassami albo chorobami serca itd. Ja dostalam skierowanie ze wzgledu na chroniczna chorobe tarczycy. Bylam najmlodsza w grupie i zdecydowanie odstawalam.

Ale zajecia na silowni byly swietne. Godzina cwiczen za darmo z trenerami, ktorzy pomagaja dobrac cwiczenia. Zawsze balam sie silowni, bo nie wiedzialam, jak uzywac maszyn, bylo mi wstyd, ze tak sie mecze - ale przez to, ze moje 'towarzystwo' bylo w o wiele gorszej formie, to robilam swoje i nikim sie nie przejmowalam. Mam ochote na wiecej niz tylko godzine tygodniowo! 

Po 12 tygodniach dostane 80% znizki na silownie - czyli jakies 50 zl miesiecznie za wszystkie zajecia, silownie, basen, saune i znizke na tenisa. Bardzo mnie to motywuje do przychodzenia i wypelniania mojego programu :) 

Oby tak dalej! <3

1 sierpnia 2017 , Komentarze (9)

Hashimoto wykryto u mnie w 2013 roku. Traumatyczne przezycie pare miesiecy pozniej spowodowalo gwaltowny postep choroby. I nagle patrzylam jak waga rosnie. Mimo codziennej, godzinnej i intensywnej jazdy na rowerze, mimo zdrowego odzywiania. Zmiana rozmiaru co dwa miesiace. A co za tym idzie - depresja, izolacja, niechec do spotkan i zblizen osobistych.

Od 2013 roku jestem sama. Patrze na te wpisy na vitalii kiedy szykowalam sie na wymarzony wyjazd za granice z bylym. Chcialam schudnac z 65 kg. 

Teraz jest mnie o 20 kg wiecej. Biore 200 mcg tyroksyny - ogromna dawke, a choroba nadal nie jest pod kontrola. Stracilam chec na zajmowanie sie soba. Zwyczajnie to olalam - odrzucam myslenie na temat swojego wygladu, udaje, ze jestem ponad to - ze nie jestem tak plytka, by przejmowac sie wielkoscia swojego tylka.

Ale ten wyglad mnie hamuje. Jestem przebojowa, charyzmatyczna osoba. Chcialabym znalezc partnera. Chcialabym moc wyrazic swoj charakter ubraniami, a nie moge, bo w wiekszosci sieciowek nie ma juz na mnie rozmiaru.

Moze tym razem sie uda. Do konca roku chcialabym schudnac do 80 kg. Nie bede sie oszukiwac, ze nagle stane sie fit dziewczyna, nienawidze silowni, uwielbiam jesc. Ale musze ograniczyc alkohol. Musze wszczepic w sobie to zdrowe odzywianie. I dac w kosc tej pieprzonej tarczycy, przez ktora przeplakalam pare(nascie) nocy.

18 lipca 2017 , Komentarze (3)

No i pieknie, tyle planow, tyle energii i dzisiaj cala noc przemeczylam sie z kaszlem i bolacym gardlem. Nici z moich planow, zeby pojsc dzis na tenisa czy zapisac sie na silownie... Przynajmniej az tak duzo wczoraj nie zjadlam :) I dzisiaj pewnie zbyt wiele tez nie zjem, bo nie mam ochoty :(

16 lipca 2017 , Komentarze (9)

Siegnelam dna. Czas na powrot. Chociaz z 5-7 kilo do konca roku. Trzymajcie kciuki <3