Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem raczej zwykłą studentką, rozkochaną ogólnie w krajach azjatyckich. I właśnie głównie takie mam zainteresowania - azjatyckie, szczególnie japońskie. :) W przyszłości bardzo chciałabym się nauczyć tego języka, ale na razie staram się szlifować angielski. Poza tym lubię czytać i pisać. A ogólnie rzecz biorąc chciałabym mieć więcej motywacji, do czegokolwiek, w tym właśnie do odchudzania... :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2290
Komentarzy: 36
Założony: 10 września 2013
Ostatni wpis: 18 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Haru91

kobieta, 33 lat, warszawa

158 cm, 75.90 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Zobaczyć na wadze 60-siątkę!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 września 2013 , Komentarze (3)

Hej Wam~ :)

Trochę mnie nie było, ale ogólnie ostatnio nic mi się nie chce, chociaż wiele rzeczy powinnam. Może to kwestia tego, że miałam motywację jeszcze do niedawna, ponieważ kopnęło mnie szczęście (buty za 120 zł kupiłam za 60 zł! :P) i w ogóle było fajnie z różnych przyczyn. Aż do dziś… Nieciekawa i przybijająca wiadomość mnie spotkała, ale muszę być dobrej myśli, innego wyjścia nie mam. :)

No, ale przechodząc do odchudzania, waga się obniża (znów 1,5 kg ;))) i mnie to bardzo, bardzo, bardzo cieszy! Aczkolwiek zastanawiam się jak? W sumie naprawdę jem mniej, ograniczam się, dbam o to, co jeść i kiedy, no i mam trochę więcej ruchu. Od wczoraj robię brzuszki, co prawda na razie tylko 20 dziennie, ale i tak mam zakwasy, haha. Moja kondycja woła o pomstę do nieba… Może to też kwestia stresu? Chyba za dużo myślę i się non stop praktycznie denerwuję, chociaż oczywiście po mnie tego nie widać, bo nie lubię, jak to po mnie widać, wolę się śmiać. :P

Jem tyle, ile mi wystarcza i nie czuję się już wiecznie głodna. Piję te krople, o których pisałam, są obrzydliwe, ale chyba faktycznie zmniejszają apetyt, skoro nie ssie mnie bez przerwy w żołądku. :) Poza tym teraz staram się jeść o regularnych porach, w końcu to bardzo ważne, w odstępach co trzy godziny. Co nie zmienia faktu, że dziś zaczęłam się zastanawiać po co, skoro w ten weekend mam uczelnię i to wszystko psuje… No ale cóż.

Ogólnie z odchudzaniem jest lepiej niż przypuszczałam, 3 kg mniej to dla mnie wielkie osiągnięcie. Szkoda tylko, że to nie idzie w parze z resztą życia… Ale muszę być pozytywnie nastawiona. :) Tym bardziej, że ostatnio „zgrzeszyłam” i byłam na pizzy, a potem na ciachu, ale jakoś źle to nie wpłynęło na mnie, nie przytyłam ani grama, więc trzeba się tym cieszyć. :) Oczywiście teraz takiego wypadu już nie zrobię, co najwyżej może dopiero za miesiąc czy później, bo wiadomo, że nie można przeginać. Ale sądzę, że raz na jakiś czas zjedzenie czegoś mniej zdrowego niż marchewka nie zaszkodzi. ;)

Ale mi się nic nie chce, to serio chyba ta pogada… A weekend cały na uczelni… Nie chce mi się, jak mi się nie chce, ehh. W ogóle zastanawiałam się, czy pochwalić się Wam moimi butkami, ale to chyba w następnej notce. :) W końcu wpis ze zdjęciem wygląda ładniej. :)

A co tam u Was? :)

18 września 2013 , Komentarze (6)

Hej~!

Wiem, sporo nie pisałam, ale nie potrafiłam się zebrać. A to dlatego, że miałam doła i w ogóle źle się czułam (+ okres?). Wiadomo, nikt tak nie popsuje humoru jak rodzinka, prawda? I zadba o to, byś miała ten zły humor i przypadkiem za długo się nie cieszyła. :) Ale przeszło i jest okej. ^^

A dlaczego? A dlatego, że myślałam, iż jest źle. Bo miałam okres i w ogóle, jak już wyżej wspomniałam. Z tym, że naprawdę ograniczyłam jedzenie, to fakt. No i jednak sprzątanie łazienki u mnie jest męczące? Tak czy inaczej, dzisiaj weszłam na wagę. Chyba z 10 minut się ważyłam, raz pokazywało 78 kg, raz 79 kg, więc wyśrodkowałam. I jestem naprawdę zadowolona i normalnie tak mnie to uradowało! Tym bardziej, że chodzę cały czas głodna praktycznie i w nocy z głodu spać nie mogłam? Dlatego trzy razy podchodziłam do lodówki, ale sobie odmówiłam! Jestem z siebie dumna, bo wcześniej nie potrafiłam, nawet jak nie byłam głodna. Ale udało się, ha! Jak chcieć to móc, chyba? :) Chociaż wtedy myślałam o tym miejscu, o Was, może dlatego się nie dałam, wiedząc, że nie jestem sama i nie jedna z nas walczy z nadwagą. W tym momencie naprawdę czuję się zmotywowana i mam wrażenie, że serio może się udać. Wiadomo, do 50 kg jeszcze dłuuuga droga, ale jeśli się porządnie za siebie wezmę, to jest możliwe, czuję to. :)

No, ale może przejdźmy do konkretów. Co ja robiłam przez ostatni tydzień? No, w sumie nic, bo to były te dni? Poza tym jak już pisałam, miałam zły humor. ALE! Postanowiłam sobie kilka rzeczy, które na razie udaje mi się realizować:

?        -> Nie jem pieczywa, w ogóle? Chociaż naprawdę mam ochotę, jednak się nie poddaję i w to miejsce znajduję sobie coś innego, np. kawałek samej wędliny czy jakieś warzywo

?        -> Aktualnie piję tylko wodę (nie liczę kawy i zielonej herbaty), odstawiłam soki, napoje gazowane, itp.

?        -> Staram się nie jeść po 18.00, chociaż dziś niestety musiałam zrobić wyjątek. Ale ostatnio zazwyczaj jem około 17.30. I dlatego jestem taka głodna, ale trudno, muszę wytrzymać?

?       -> Nie jem słodyczy praktycznie w ogóle. Okej, dziś sobie pozwoliłam na cukierka, wczoraj na dwa, ale to jedyne słodkie rzeczy jakie ja ostatnio w buzi miałam? I teraz muszę się trzymać, by znów nie przepaść dla słodyczy?

?       -> Oczywiście jem zdecydowanie mniej niż przedtem, dużo mniej. Może nie powinnam tak od razu przechodzić na znacznie mniejszą ilość jedzenia, ale w moim przypadku działa tylko terapia wstrząsowa? :P

I chyba na razie tyle. :) Ja oczywiście mam zamiar dorzucić ćwiczenia. W formie tańca? Za rok odbędzie się pewien konkurs i w sumie chciałabym bardzo wziąć w nim udział. Także powinnam zacząć już ćwiczyć, by umieć jakiś układ taneczny. Moim zdaniem to niezła forma ruchu. Poza tym jak bym już się zakwalifikowała, to wolałabym się sobie podobać i być szczupła, a nie być takim grubasem.

Poza tym mama też się niby odchudza i ostatnio kupiła ziołowe krople na odchudzanie, które zmniejszają apetyt i poprawiają metabolizm. Jak myślicie, to coś pomoże? Bo w sumie to zioła, ale ja jakoś nie wierzę w cuda?

A co tam u Was? Jjakie są Wasze metody na odchudzanie? Może ktoś mi coś poradzi? :)))))

10 września 2013 , Komentarze (3)

Witam :)

Co mnie tu sprowadza? To pewnie jasne, że chęć schudnięcia. I to nie byle jakiego… Bo marzy mi się schudnąć aż 30 kilogramów.

Zawsze byłam gruba, ale nie aż tak. Zamiast chudnąć i ładnie wyglądać, lenię się i tyję. Tyle razy już sobie obiecywałam, że się za siebie wezmę… Ale nie umiem. Po prostu nie umiem. Brak mi jakiejkolwiek motywacji. To znaczy niby ją mam – chcę schudnąć, tak bardzo chcę schudnąć, a w ogóle nie potrafię. Nie potrafię się ogarnąć i to mnie wkurza. Wiem, gdzie leży problem, ale nie potrafię sobie z nim poradzić… :( Czasem sobie myślę, że pod tym względem jestem naprawdę beznadziejna i do niczego. Czasem mam ochotę sama na siebie nawrzeszczeć za brak silnej woli albo chociażby odrobiny chęci… Jak można być taką grubą i nic z tym nie robić? I co ja robię? A no zazdroszczę tym szczupłym… A zamiast zazdrościć, zdecydowanie powinnam się za siebie wziąć! Ale nie umiem… Bardzo chcę, ale nie umiem.

Mnie nawet żal samej siebie, że tak nad tym rozpaczam, zamiast wziąć się w garść. :P Ale właśnie dlatego tu jestem – żeby się jakoś zmotywować, zobaczyć, że się da, że się uda i że dam radę. Ja wiem, że dam radę, ale mi się nie chce – żal, co nie? Zdaję sobie sprawę, że jak się uprę, to serio mi się uda. Więc może do tej pory miałam za mało uporu? I tu nie chodzi tylko o odchudzanie, ale o różne rzeczy, które obiecałam sobie zrobić, a nic z tego nie wyszło, ehh…

A dlaczego chcę schudnąć? Oczywiście dla siebie. Ja się źle czuję w swoim ciele. Źle się czuję z tym, że w każdym ciuchu fatalnie wyglądam, że nie mogę założyć tego, co chcę, że się wstydzę zachowywać swobodniej przy szczupłych osobach, że nie znoszę patrzeć w lustro. Odnoszę wrażenie, że ta waga mnie blokuje i nie mogę być do końca sobą, tak jak bym chciała… Mam wiele planów i założeń, jednak czuję, że z tyloma kilogramami się nie da. Ja po prostu MUSZĘ schudnąć, inaczej będzie źle. :P

Wiem, żalę się. Ale nie mam gdzie się wyżalić, dlatego założyłam ten pamiętnik. :) Przyznam, że kiedyś już miałam tutaj konto, ale zaniedbałam tamto miejsce… Poza tym od tego długiego czasu (kilka lat, albo i więcej) bardzo się zmieniłam. I to w sumie na plus, oprócz wagi. xD Także mam nadzieję, że tym razem nie zostawię tego miejsca i znajdę tutaj motywację, może nawet osóbki, które mnie zmotywują, a ja je, i sobie pomożemy. Naprawdę na to liczę, bo czuję, że jak teraz się nie uda, to już nigdy…

Wiem, maruda ze mnie, ale obiecuję, że w następnym wpisie nie będę tak jęczeć, tylko już zdam relację z tego, jak mi idzie. Na początku pewnie nie jakoś wybitnie „hardkorowo”, ale rozkręcę się!

No to dobranoc :)