Zdrowych, radosnych i pełnych miłości Świąt Bożego Narodzenia
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (244)
Grupy
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 112385 |
Komentarzy: | 757 |
Założony: | 8 lutego 2014 |
Ostatni wpis: | 23 marca 2020 |
Postępy w odchudzaniu
Tragiczne zachowanie w szpitalu
Moja siostra (tzn.jest moją przyjaciółka ale tak ją nazywam,ona mnie też) jest w szpitalu
Poznałam ją jak byłam jeszcze siostrą,miałam przez nia problemy bo jej nie akceptowano ale jeśli chcieli wyrzucic ją to mnie też,więc kilka razy wylatywałam np.z parafii bo ona coś zrobiła lub nawet nie zrobiła ale coś powiedziała,często słyszałam żebym oddała ją do domu pomocy społecznej
Beata ma 55 lat,znamy sie od 4 lat,od razu sie zaprzyjaźniłyśmy, ale co jakiś czas ma ataki choroby,wtedy idzie do szpitala na 3 msce
Zajmuje się nią,matka nie chce,nie lubi mnie bo Beata chce mi mieszkanie przepisać,czego nie wiedziałam
Ani matka ani 2 siostry o nią nie dbają,chcą ją oddać do ośrodka a ona sie tego boi
Teraz jest "najlepiej",pojechała na pielgrzymke o której mi nie powiedziała bo bym jej nie pozwoliła lub pojechała z nią,i sie tam odłączyła i zgubiła
Zaczeła gadac o wierzbach i ją policja odwiozła do szpitala,w Bełchatowie,a ona jest z Warszawy
Szukałam jej 3 msc i dziś do mnie dzwoni bo jej pozwolono żebym ją ratowała i odebrała bo nie chcą jej wypisać jak nikt jej nie odbierze,a matka tego nie zrobi bo jej to nie obchodzi
Ale to nie jest najważniejsze
Nie pozwolono jej zadzwonić,i nie dano swetra,ona tam w sierpni trafiła,ja nic nie wiedziałam,zawsze wiem bo jak jej nie ma tydzień to obdzwaniam szpitale
Jestem od msc w Warszawie ,jutro jadę do niej,wezmę kurtkę,sweter,spódnice,słodycze,ale najpierw rano zadzwonie kiedy ją wypuszczą,potem przyjade odwiedze ją,zanocuje w Bełchatowie i rano do lekarza prowadzącego
Nie mniej jestem zbulwersowana że ani nie mogła zadzwonić,ani jej nie dano swetra,ani wgl nic nie zrobiono,ale nie ważne,ogólnie szpitale psychiatryczne są w słabym stanie
Dostałam dzis prace, na tydzień
będe koordynatorem Black Friday,który trwa tydzień w sklepie
to sklep dla dzieci
ja odpowiadam za reklame sprzętu oraz za ludzi którzy wyłożą towar,towar jest przeceniony w tych dniach na 60% ,musi być ułożony umiejętnie, aby klient kupił jak najwięcej
normalnie towar układa sie na poziomie dziecięcego wzroku ale w czasie promocji tego dnia rodzice idą do sklepu sami więc należy ułożyc towar na poziomie twarzy dorosłego
jestem specjalistą sprzedaży więc myślę że dam sobie rade, nie mam szkoły managerskiej,jestem wyuczoną opiekunką dziecięcą
praca jest tydzień ,potem mam 5 dni eventów dla dzieci (urodziny,hala zabaw)
i przerwę tygodniową bo ide do szpitala,na neurologie,znowu,mają zrobic dodatkowe badania
potem mam tydzień pracy w żłobku,na zastępstwo
Od 18 grudnia do 22 juz nie pracuję bo będę zbierać fundusze na paczki świąteczne dla samotnych matek i dzieci oraz jedzenie dla bezdomych ,nie mam czasu na prace zarobkową. 23 te paczki będę wydawać, 24 grudzień spędzę w szpitalu psychiatrycznym-są 4 oddziały do obejścia,potem po 17 ide do domu żeby spędzić Wiligie z rodzicami
O siłowni nie zapominam,jutro pierwszy trening
Od 3 dni jestem w szpitalu,wyjde pewnie za 5 dni
były rezonans szyji,rezonans głowy, Rentgen kręgosłupa i szyji, tomografia głowy,badania krwii
w poniedziałek Dopler głowy (usg szyji) i konsltacja neurologa ,we wtorek usg barku (mięsnie) i konsltacja reumatologa
dostaje od wczoraj kroplwke z lekiem przeciwbólowym i przeciwzapalnym
Witajcie
Wróciłam z Rzymu
Było gorąco,mało zwiedziłam,niedlugo wybieram sie do Aten,teraz byłam załatwiac sprawy.
Choć ksiądz zgodził sie na rejestracje to ja miałam sen aby odejść.
Nie wiem jak będzie jeszcze
załączam kilka zdjęc z Rzymu
od niedzieli wracam do diety
ściskam
Witajcie!
Nie było mnie rok. Co robiłam długo by opowiadać,powiedzmy że szukałam samej siebie.Strata kotki przybiła mnie tym bardziej że odeszła 6 msc po mojej kochanej babci a odejściu babci byłam w głębokiej depresji. Strata babci i kotki spowodowała opuszczenie sie w nauce i usunięcie mnie ze szkoły ,przez co wgle nic mi sie juz nie chciało i przestałam się odchudzać. Minął rok,jest mi wciąż smutno ale już daję sobie radę. Unormowałam tez sen bo od odejścia kotki miałam zaburzenia snu,byłam w poradni,dostawałam leki na sen,nie spałam,miałam dreszcze w nocy,nerwy nie dawały mi spać,i trwało to ok.8 mscy. Potem wyjechałam na pustelnie na 2 msce,wyciszyłam się.Kiedy wróciłam zajęłam się aktywnością społeczną.
Zakumplowałam się z Paprodziadem, podjęłam współpracę humanitarną z International Red Cross, prowadzę kuchnie dla bezdomnych,pomagam jako pomoc egzorcysty,współpracuję z No Hate speech,i wydaję książkę "Listy do Boga (na początku sierpnia).
Teraz zaczynam dietę.
Dieta którą mam opracowana i dostosowana do mojego organizmu to dieta warzywno owocowa w postaci koktajli. Dieta ta ma oczyścić mój organizm przed dietą właściwą.Oczyszczanie będzie trwało miesiąc.
Dieta właściwą będzie dieta warzywno kaszana ,czyli sporo warzyw,kasza gryczana,ryż,kefir,chcleb pełnoziarnisty lub bez mąki,woda z cytryną i pieprzem Cayenne na czczo.
Tyle.
Nowy rok,nowa Ja.
Doznałam straty,jestem w żałobie
Witam,nie było mnie 2 tygodnie bo nie czułam sie dobrze,potem były święta a teraz doznałam straty. Niemniej i tak oprócz jednej osoby nikt sie nie zainteresował że mnie nie ma.
Wczoraj o 20.20 odeszła moja kotka po 9 dniowej chorobie (która postepowała bardzo szybko,a którą lekarz rozpoznał dopiero na 4 dni przed jej śmiercią) miała 7 lat,nazywała się Kocica.
Zrobiłam wszystko co mogłam by ją ratować (w szpitalu na intensywnej terapii była 4 doby, za dobę płaciłam 200 zł,plus USG wykonywane dwa razy dziennie dodatkowo 100 zł dzień,plus pąpa czyszcząca,morfina i kroplowki energetyczne ,za cały pobyt zapłaciłam 1.500 zł).
Potem spytali czy do utylizacji ale nie zgodziłam się,kotka została skremowana (koszt 600 zł),i będzie przebywać w urnie (prochy są sterynie czyste).
Wierzę że odprowadzona przez Franciszka pójdzie do miejsca obiecanego przez Boga i gdy zakończę swoją drogę spotkam się z moją rodziną i z nią.
6 mscy temu zmarła babcia,ledwo uporałam się z depresja po jej śmierci a umarło moje dziecko-moja Kocica.Nie czuję sie dobrze,słabo mi.Od wczoraj mam napady płaczu.
Mogłabym mieć pretensję do Boga (jak moja mamusia) albo krzyczeć na Boga i wyzwać Go na pojedynek (tak zrobiłam gdy umarła chomiczka Delicja ,10 lat temu),ale teraz gdy umarła Kocica powiedziałam "Twoja wola jest wolą doskonałą,a Twoja miłość nieskończoną",Bóg się nie wtrąca w nasze życie dlatego nie prosiłam aby wyzdrowiała (no może podświadomie) prosiłam natomiast o siłę dla siebie,i szybką smierć dla niej (umarła w 2 sek.).Siłę o którą prosiłam tez dostałam.Czuję sie pusta,wyzuta z uczuć,ale mam siłę by iść dalej.
Na ten moment mam żałobę,zostałam wdową bo straciłam dziecko.
Kocica,ta która nigdy nie ugryzła,nie udrapała nawet gdy coś bolało,przychodziła na wołanie,pilnowała aby zawsze otwierano drzwi gdy szła mama i witała mame w drzwiach miałkiem,wieczorem czekała na "no chodż" i wskakiwała na łóżko na pieszczoty, i witała rano (o 6.00 "dzień dobry,teraz daj jeść") mrukiem i miałkiem , a gdy raz jeden mamy nie było 3 tygodnie i była u obcych nie chciała prawie nic jeść i siedziała smutna-wyszła ze schowka dopiero gdy przyjechałą mama i bardzo mamę miałkiem skrzyczała i nie odstepowała na krok.
Wielkiś mi uczyniła smutek,moja Kocico miła,tym zniknięciem swoim.
Na rok zostawiam vitalię.
Teraz jeszcze bardziej niż wcześniej chcę sie odchudzac,bo mam nowy cel.Jaki to moja tajemnica,ale pomoże mi lepiej żyć.
Jak wiecie wczoraj walczyła o życie,i choć stanęło serce,wznowili jego prace 2 razy,ale przegrała.
Dziś o 19.20 zmarła,miała 94 lata.
Nazywała się Jadwiga.